Dom byłej sekretarz stanu USA, Madeleine Albright, został wystawiony na sprzedaż za 4 miliony dolarów. W tej XIX-wiecznej rezydencji amerykańska dyplomatka regularnie gościła najwybitniejszych polityków z całego świata. Począwszy od byłego przywódcy palestyńskiego Jasera Arafata i byłego premiera Izraela Ehuda Baraka, po Henry'ego Kissingera, Colina Powella, Condoleezzę Rice i George'a Shultza.
Jak donosi "The Wall Street Journal", rezydencję w waszyngtońskiej enklawie Georgetown Madeleine Albright i jej mąż Joe kupili w 1968 roku za ok. 100 tys. dolarów. Po rozwodzie w 1983 r. dom wraz z farmą w Wirginii został jej własnością. Mieszkała w nim aż do śmierci w marcu ubiegłego roku. Teraz trafił on na rynek nieruchomości i jest wyceniony na 4 mln dolarów (ok. 17,3 mln. zł).
Spotkania u Albright. "Na pewno nie idziemy tam, żeby się najeść"
Trzykondygnacyjny dom w szeregowej zabudowie stał się z czasem czymś więcej niż rodzinnym azylem. Zbudowany około 1853 r. ma ok. 440 m kw. powierzchni użytkowej. W tej przestrzeni urządzono cztery sypialnie, pięć łazienek i duży, podwójny salon z dwoma kominkami oraz dużą jadalnię, z której wychodzi się na obszerny ceglany taras i do ogrodu, ozdobionego kamienną fontanną. Bardzo atrakcyjnie prezentuje się również biblioteka, zabudowana regałami i oferująca przytulny kącik do czytania z widokiem na wspomniany ogród.
W latach 80. ubiegłego wieku dom zaczął pełnić funkcję miejsca spotkań ekspertów ds. polityki zagranicznej oraz osób zainteresowanych polityką i bezpieczeństwem narodowym. Według Jacoba Freedmana, bliskiego przyjaciela rodziny, który był szefem sztabu Albright w jej późniejszych latach, politycy i doradcy polityczni spotykali się tu na comiesięcznych przyjęciach, organizowanych przez dyplomatkę.
Ona sama opisała owe przyjęcia w autobiografii z 2003 r., zatytułowanej "Madam Secretary", tymi słowy: "Ludzie mówili, że organizowałam 'salony' w moim 'eleganckim' domu w Georgetown. A prawda jest taka, że mój dom jest wygodny, a nie elegancki, a moje kolacje były prostymi poczęstunkami w formie bufetu - sałatka, bułka i kawałek czegoś innego. Jak powiedział anonimowo reporterowi jeden z uczestników: "Na pewno nie idziemy tam, żeby się najeść".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: www.sothebysrealty.com