Przetasowania w rządzie i kolejce do tronu, jakich dokonał król Arabii Saudyjskiej Salman, mogą zapowiadać jeszcze bardziej agresywną politykę zagraniczną monarchii w i tak już mocno skonfliktowanym regionie - ocenia w czwartek "Financial Times".
Zmiany wprowadzone przez Salmana, który włada krajem od stycznia, powinny dać gerontokratycznej monarchii rządy bardziej stabilne i dynamiczne niż w ostatnich dekadach. Pytanie brzmi, czy zwiastują one także bardziej konfrontacyjną politykę zagraniczną Arabii Saudyjskiej w czasie zawirowań na Bliskim Wschodzie - pisze "FT" w artykule redakcyjnym.
Nowa linka sukcesji
Usuwając z kolejki do dziedziczenia władzy dotychczasowego następcę tronu, księcia Mukrina, i wyznaczając w jego miejsce swego bratanka, Muhammada ibn Nadżifa as-Sauda, nowy monarcha pewną ręką nakreślił linię sukcesji i odmłodził o pokolenie linię przyszłych władców. Książę Muhammad jest dobrze znany w USA i uznawany za ważną figurę, jednak nic nie wiadomo o jego gotowości do przeprowadzania reform w obliczu wewnętrznych wyzwań, przed którymi stoi jego kraj - ocenia londyński dziennik.
Nowa pozycja
Więcej mogą powiedzieć przetasowania w rządzie. Do rangi drugiego w kolejce do tronu wyniesiony został minister obrony, książę Muhammad bin Salman, który kierował saudyjską operacją zbrojną przeciwko wspieranym przez Iran bojownikom Huti w Jemenie. Zdaniem "FT" jego nowa pozycja może oznaczać, że forsowana przez niego jastrzębia polityka zostanie rozszerzona. "Jeśli rzeczywiście tak ma się stać, władze Arabii Saudyjskiej powinny się dwa razy zastanowić" - ostrzega gazeta. Przypomina, że "brutalna demonstracja siły powietrznej" w Jemenie nie osłabiła Hutich ani nie zwiększyła szans na rozwiązanie polityczne, a fundusze hojną ręką przekazywane przez Rijad sojuszniczym organizacjom w Syrii, Iraku czy Libii nie przyczyniły do ustabilizowania sytuacji w tych krajach.
Zmiana warty
Ponadto "zmiana warty w Rijadzie powinna skłonić Waszyngton do przemyślenia własnej polityki bliskowschodniej" - pisze "FT". Prezydent USA Barack Obama słusznie dąży do porozumienia atomowego z Iranem, ale jednocześnie powinien zabiegać o porozumienie między Iranem i Arabią Saudyjską, aby nuklearny układ nie zwiększył napięć w regionie - dodaje. Saudyjskie królestwo pod nowymi rządami powinno odpowiedzieć na apele Stanów Zjednoczonych i zacząć odgrywać większą rolę na Bliskim Wschodzie, angażując się w rozwiązywanie miejscowych problemów. Powinno to jednak czynić w sposób prowadzący do większej stabilności, a nie rozpalający nowe konflikty w i tak już skonfliktowanym regionie - konkluduje "Financial Times".
Autor: msz/gry / Źródło: PAP