Jeansy, artykuły spożywcze, kosmetyki, motory i łodzie turystyczne. To produkty z USA, na które już wkrótce Komisja Europejska może nałożyć cła odwetowe.
Sekretarz handlu USA Wilbur Ross oświadczył w czwartek, że jego kraj nakłada 25-procentowe cła na stal i 10-procentowe cła na aluminium z Unii Europejskiej, Kanady i Meksyku. Taryfy obowiązują od północy w piątek czasu amerykańskiego, czyli od godziny 6 rano w Polsce.
Prezydent Donald Trump podpisał rozporządzenie nakładające między innymi na Unię Europejską cła na import stali i aluminium już na początku marca tego roku. Następnie odroczył jednak ich wejście w życie do 1 maja, a następnie do 1 czerwca.
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w oświadczeniu po tej decyzji zapowiedział, że UE w odpowiedzi nałoży cła na szereg towarów importowanych z USA.
Jaka odpowiedź UE?
Listę produktów Komisja Europejska przygotowała już kilkanaście tygodni temu. Wykaz został skonsultowany z państwami członkowskimi i "zainteresowanym stronami".
Jak informowała w marcu agencja Bloomberg, na liście znalazły się między innymi jeansy, inne ubrania, kosmetyki, motory i łodzie turystyczne. Mówił o tym także sam Juncker przemawiając w niemieckim programie telewizyjnym na początku marca. - Będziemy nakładać cła na Harleya-Davidsona, na burbon i na błękitne dżinsy Levi'sa - zapowiedział.
Cła mogą być wymierzone też w producentów rolnych. Z informacji Bloomberga wynikało, że chodzić może o produkty rolne o łącznej wartości eksportu 951 mln euro. Na liście znalazły się między innymi sok pomarańczowy i kukurydza. KE zamierza objąć cłami także stal.
Agencja Reutera informowała nieoficjalnie, że dodatkowe cła mogą objąć produkty ze Stanów Zjednoczonych o łącznej wartości 3,5 mld dolarów.
Media wskazywały, żę produkty zagrożone cłami odwetowymi są wytwarzane głównie w okręgach, gdzie duże poparcie tradycyjnie mają Republikanie.
Cła do WTO
W piątek UE zamierza rozpocząć postępowanie sądowe przeciwko USA w Światowej Organizacji Handlu (WTO). Decyzję tę podjęło kolegium komisarzy 29 maja, a w tym samym dniu przeprowadzono konsultacje z państwami członkowskimi.
Celem amerykańskich środków jest - jak podkreśla KE - przede wszystkim ochrona amerykańskiego przemysłu przed zagraniczną konkurencją, co zdaniem strony europejskiej stoi w sprzeczności z zasadami WTO.
"Bardzo poważne konsekwencje"
Jak ocenił na początku marca w TVN24 BiS Sławomir Majman, ekspert do spraw inwestycji zagranicznych w kancelarii Dentos i były szef Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, "jeżeli mamy na razie kwestie ceł na stal i aluminium, to możemy spać spokojnie".
- Gorzej, jeżeli (prezydentowi - red.) Trumpowi przyjdzie do głowy na przykład wprowadzić cła na samochody, tekstylia - wskazywał.
Tymczasem zdaniem Andrzeja Mikosza, eksperta między innymi do spraw prawa handlowego, partnera w K&L Gates i ministra skarbu w latach 2005-06, decyzja prezydenta USA Donalda Trumpa o wprowadzeniu ceł na import stali i aluminium, "będzie miała bardzo poważne konsekwencje".
- Tym bardziej, że wprowadzenie tego rodzaju ceł może doprowadzić do kroków odwetowych i eskalacji sporu, a jak wiemy z przeszłości tego typu wojny handlowe kończą się bardzo negatywnie - dodał.
- Wszczęcie tego typu wojny handlowej nie może nie odbić się negatywnie na polskiej gospodarce - podkreślał Mikosz w TVN24 BiS.
Autor: mb//dap / Źródło: Bloomberg, Reuters, PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock