KE przedstawiła w środę pierwszą unijną ocenę paryskiego porozumienia klimatycznego, wskazując, jakie dalsze kroki na poziomie UE mają zostać podjęte, by wypełnione zostały zobowiązania. Ekolodzy krytykują Brukselę za obniżanie poprzeczki ws. ochrony klimatu.
- Porozumienie z Paryża wysłało silny sygnał, że świat zmierza w kierunku transformacji do czystej energii. Chcemy pozostać liderem w tym procesie, zwłaszcza jeśli chodzi o energię odnawialną i efektywność energetyczną - podkreślił w środowym oświadczeniu wiceszef KE ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz.
Porozumienie
Komisja po pierwszej dyskusji w gronie wszystkich komisarzy na temat porozumienia zawartego 12 grudnia w Paryżu wskazała, że umowa powinna być podpisana i ratyfikowana tak szybko, jak to możliwe. KE chce w imieniu UE podpisać ten dokument, na to muszą się jednak zgodzić państwa członkowskie. Porozumienie ma zostać otwarte do składania podpisów 22 kwietnia w Nowym Jorku. Jego wejście w życie możliwe będzie po ratyfikacji przez 55 sygnatariuszy odpowiadających za co najmniej 55 proc. światowych emisji. W dokumencie przyjętym w środę przez KE podkreślono, że UE musi być gotowa do uczestnictwa w procesie przeglądania celów, tak jak uzgodniono w Paryżu, aby utrzymać wzrost globalnych średnich temperatur na poziomie poniżej 2 stopni Celsjusza w stosunku do epoki przedindustrialnej.
Ramy klimatyczne
Komisja potwierdziła, że realizacja ram klimatyczno-energetycznych, które uzgodniono wcześniej w ramach UE, jest priorytetem, jeśli chodzi o działania następujące po zawarciu globalnego porozumienia klimatycznego. Takie podejście urzędników z Brukseli nie spodobało się ekologom, którzy oczekiwali, że po Paryżu KE zaproponuje rewizję unijnych celów klimatycznych. O takiej możliwości mówił zresztą dokument uzgodniony przez szefów państw i rządów, gdy ustalali oni w 2014 r. cel redukcji gazów cieplarnianych na 2030 r. - Jesteśmy zszokowani, że unijni decydenci śmią twierdzić, że obecne cele redukcji emisji są wystarczające - oświadczył Brook Riley z koalicji organizacji pozarządowych Friends of the Earth Europe. Jego zdaniem ocena KE podważa, a nawet cofa ustalenia szczytu paryskiego jeszcze zanim umowa została podpisana. Główna krytyka dotyczy tego, że KE nie zobowiązała się do przeglądu działań ws. zmian klimatycznych aż do okresu po 2030 r. (do tego roku UE ma już swój cel). - Komisja musi przestać udawać, że Paryż się nie wydarzył. KE ma obowiązek zintensyfikowania działań na rzecz klimatu, by odzwierciedlić paryskie porozumienie w nadchodzących propozycjach legislacyjnych ws. odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej - podkreślił Bram Claeys z Greenpeace.
Wysoka poprzeczka?
Europoseł Zielonych Yannick Jadot ocenił, że KE stara się obniżyć poprzeczkę ustawioną w Paryżu. Jak zaznaczył, cel utrzymania wzrostu globalnych średnich temperatur na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza został całkowicie zignorowany w analizie KE. - Zamiast tego Komisja wydaje się skupiać na jakichś arbitralnych średniookresowych działaniach. To byłby skandal, który kolejny raz podważyłby wiarygodność UE, jeśli chodzi o globalne wysiłki na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym - oświadczył polityk. W piątek oceną KE zajmą się unijni ministrowie środowiska. Szef polskiego resortu Jan Szyszko mówił pod koniec stycznia, że światowe porozumienie klimatyczne jest swego rodzaju ciosem dla koncepcji unijnej, bo nie przewiduje konkretnych zobowiązań redukcyjnych, np. 40 proc. do któregoś roku.
Autor: msz/gry / Źródło: PAP