Prezydent Francji Emmanuel Macron chce zliberalizować gospodarkę kraju. "Jego program opiera się na założeniu, że państwo opiekuńcze jest anachronizmem" - pisze "Economist". Wysokie koszty pracy sprawiają, że niektóre przedsiębiorstwa przenoszą miejsca pracy za granicę. Wyzwaniem dla prezydenta będą reformy, wśród których jest rezygnacja z emerytalnych i etatowych przywilejów.
Z gospodarką Francji nie jest tak źle, jak by to wynikało z wielu anglosaskich gazet - podkreśla "Financial Times" - ale dług publiczny zbliża się do 100 proc. wartości produktu krajowego brutto (PKB) i Macron nie ma innego wyjścia, niż rozpocząć proces reform. Inne liczby, które opisują francuską gospodarkę, są również niepokojące: wydatki publiczne należą do najwyższych w Europie i wynoszą około 57 proc.; ujemne saldo obrotów handlowych z zagranicą utrzymuje się od 2005 roku. Według ekonomisty i doradcy francuskich prezydentów - a także mentora Macrona - Jacquesa Attali, Francja może w ciągu kilku lat znaleźć się na skraju finansowej katastrofy, o ile nie zostaną szybko wdrożone reformy. Ale takie środki są niepopularne i przekładają się zazwyczaj na gwałtowne protesty społeczne.
Francuski rynek pracy
Jednym z największych wyzwać jest poprawa sytuacji na rynku pracy. Wysokie koszty pracy sprawiają, że niektóre przedsiębiorstwa przenoszą miejsca pracy za granicę, albo decydują się na zatrudnienie czasowe. W 2016 roku ponad 86 proc. nowo zatrudnionych otrzymało tylko kontrakty tymczasowe, a umowy na miesiąc stanowiły 80 proc. z nich. Do tego, co czwarty młody Francuz nie ma pracy, a coraz częstszym zjawiskiem jest bezrobocie długoterminowe. Macron planuje gruntowną reformę nieelastycznego rynku pracy, uproszczenie systemu podatkowego, ograniczenie przepisów utrudniających rozwój nowych firm i blokujących innowacje, a także obniżenie podatków korporacyjnych (z 33 proc. do 25 proc.) i reformę systemu emerytalnego.
Siła związków
Wszystkie te zmiany mogą wywołać protesty, ale to reforma prawa pracy jest najważniejsza i będzie zarazem dla prezydenta "próbą ognia" - ostrzega "Le Figaro". Podobne próby omal nie wykoleiły rządu prezydenta Francois Hollande'a, przeciw któremu zwróciło się lewe skrzydło Partii Socjalistycznej. Po doświadczeniach takiej frondy w parlamencie Macron chce wdrażać reformy za pomocą dekretów - pisze tygodnik "L'Obs". 23 maja prezydent rozpoczął w Pałacu Elizejskim konsultacje ze związkami zawodowymi, by wypracować z nimi ugodę.
Jest o co zabiegać. Centrale związkowe są w stanie sparaliżować Francję i wykoleić reformy, a według ostatnich sondaży, które przytacza "Le Figaro", dwóch na trzech Francuzów chce, by Macron "w jak największym stopniu brał pod uwagę" argumenty związkowców podczas przygotowywania reformy rynku pracy. Z kolei 51 proc. respondentów nie chce, by reforma ta "poszła dalej" niż zmiany wprowadzone przez poprzedni rząd.
Poparcie dla reform
Macron będzie więc próbował rozłożyć program uzdrawiania gospodarki na etapy, ale dekret w sprawie rynku pracy chce przeforsować już we wrześniu, a po drodze budować dla niego poparcie. "To jednak nie gwarantuje mu spokoju społecznego" - ostrzega "Le Monde". Wtórują mu inne francuskie, jak i anglosaskie gazety, podkreślając, że programy gospodarcze muszą we Francji być konstruowane tak, by pod uwagę brane były nastroje społeczne i ryzyko masowych protestów. Oczywiście prezydent nie zdoła wiele zdziałać, jeśli po wyborach parlamentarnych nie uzyska solidnej większości w Zgromadzeniu Narodowym, ale szanse na wprowadzanie zmian we Francji "związane są w mniejszym stopniu z arytmetyką parlamentarną, niż z publicznym porządkiem" - podkreśla "Economist". "Ulica jest ulubionym teatrem protestów Francuzów i pokonała wielokrotnie lewicowe i prawicowe rządy w walce prawo pracy" - przypomina brytyjski tygodnik. Magazyn "L'Obs" pokłada nadzieje w "sekwencyjnym programie" reform, jak przyjął Macron, rozkładając niektóre z nich na pięć lat swej prezydentury. Zdaniem "wielu niezależnych ekonomistów" - jak pisze Reuters - "może to ograniczyć ryzyko politycznie groźnych ulicznych protestów".
Pomysły Macrona
Macron przyjął w istocie mniej radykalne założenia w swym programie niż inny zwolennik liberalnych reform i jego rywal w wyborach Francois Fillon z partii Republikanie. Nie ma zamiaru wydłużać 35-godzinnego tygodnia pracy, tylko dać firmom możliwość negocjowania w sprawie czasu pracy i wynagrodzeń. Zamiast podnosić wiek emerytalny (62 lata) chce ujednolicić 37 istniejących programów emerytalnych i znieść wpisane w niektóre z nich przywileje grup zawodowych. Uelastycznienie rynku pracy ma być związane z inwestycjami w kształcenie zawodowe, zwłaszcza dla tych, którzy muszą nabyć nowe umiejętności, bo znika zapotrzebowanie na ich specjalizację. Mechanizmem bezpieczeństwa wpisanym w reformę będzie na przykład odszkodowanie dla osób zwolnionych z pracy (przyznawane raz na pięć lat). Projekty te mają być wdrażane od początku 2018 roku - podaje "Le Figaro". W koncepcji Macrona rynek pracy zmienił się nieodwracalnie i wymaga nowego modelu socjalnego, w którym nie będzie się chronić miejsc pracy, ale będzie się chronić ludzi - wyjaśnia "Economist". Gazeta zastrzega jednak, że "francuska lewica, która romantyzuje swą historię kolektywnej walki", jest bardzo źle usposobiona do takich reform.
Optymizm na rynkach
Brytyjski think tank Chatham House ocenia, że program Macrona jest dobrym rozwiązaniem dla gospodarki, którą cechuje teraz wzrost poniżej europejskiej średniej i bezrobocie powyżej tej miary. I jeśli w ciągu kilku miesięcy program prezydenta przyniesie w tych obszarach jakąś poprawę, "to da (Macronowi) polityczny kapitał, którego będzie potrzebował, by oprzeć się naciskom Niemiec na zbyt szybkie redukowanie deficytu Francji". "Economist" zwraca uwagę, że rynki dobrze przyjęły plany Macrona i już sam "ten optymizm może być dobry dla wzrostu gospodarki". Indeks koniunktury firmy IHS Markit odnotował w maju we Francji największy miesięczny wzrost od sześciu lat.
Autor: KN/ms / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock