Polska wydaje się być relatywnie dobrze przygotowana na scenariusz całkowitego wstrzymania dostaw gazu z Rosji do Unii Europejskiej - wskazuje w najnowszym raporcie BNP Paribas. W ocenie banku nie należy jednak bagatelizować "czarnego" scenariusza, zgodnie z którym w Polsce zaczęłoby brakować gazu w styczniu 2023 roku. Według autorów raportu ewentualna konieczność racjonowania surowca miałaby silnie niekorzystne skutki dla gospodarki.
We wtorek bank BNP Paribas opublikował raport "Polska: Czy wystarczy nam gazu na zimę? Przegląd sytuacji na rynku gazu ziemnego", przygotowany przez Departament Analiz Ekonomicznych i Sektorowych. Wskazano w nim, że "Polska wydaje się być relatywnie dobrze przygotowana na scenariusz całkowitego wstrzymania dostaw gazu z Rosji do UE". "Jednak informacje, iż zakontraktowanie przepustowości w gazociągu Baltic Pipe na przyszły rok wynosi tylko 45 procent sugeruje, że 'czarnego' scenariusza braku surowca zimą nie należy bagatelizować" - zaznaczyli autorzy raportu.
Zużycie gazu w Polsce
Według danych unijnego urzędu statystycznego Eurostat, zużycie gazu w Polsce wyniosło w ubiegłym roku 23,4 mld m3. Jak czytamy w raporcie, w pierwszej połowie tego roku wykorzystanie gazu obniżyło się o ponad 14 proc. "Wpływ na to miały zapewne wysokie ceny, które skłoniły do poszukiwania alternatywnych źródeł energii i/lub zoptymalizowania zużycia. Dodatkowo mniejsza konsumpcja wynikała także z korzystnych warunków pogodowych w pierwszych miesiącach roku" - wyjaśniono.
Z prognoz BNP Paribas wynika, że utrzymanie spadków tej skali do końca roku oznaczałoby, że w całym 2022 roku zużycie gazu wyniesie około 20 mld m3.
Zdaniem autorów raportu, zmniejszenie ryzyka niedoborów gazu wymaga jednak jeszcze większych oszczędności. "W pierwszych sześciu miesiącach roku konsumpcja gazu była o około 5 procent mniejsza niż średnia w ostatnich 5 latach. Sądzimy, że spadek o 10-15 procent względem 5-letniej średniej (roczne zużycie na poziomie 18-19 mld m3) znacząco zwiększyłby bezpieczeństwo ciągłości dostaw" - zaznaczono.
Ile gazu popłynie gazociągiem Baltic Pipe?
Bank BNP Paribas zwrócił uwagę, że pod koniec września br. ma zostać otwarty gazociąg Baltic Pipe, łączący Polskę ze złożami gazu na Morzu Północnym. Zauważono, że przepustowość do końca roku ma wynosić 2-3 mld m3, a od początku 2023 roku powinna wzrosnąć do 10 mld m3. Gaz, który będzie płynął gazociągiem, ma pochodzić ze złóż PGNiG oraz od innych dostawców. "Faktyczne wydobycie PGNiG w ostatnich trzech kwartałach na poziomie około 770 mln m3 gazu wskazuje, że spółka powinna być w stanie wypełnić gazociąg gazem z własnych zasobów do końca bieżącego roku" - zaznaczono.
Autorzy raportu mają jednak obawy o zakontraktowanie gazu do Baltic Pipe w kolejnych miesiącach. "Informacje podane przez minister klimatu Annę Moskwę wskazują jednak, że zakontraktowanie gazu do przesyłu gazociągiem Baltic Pipe w przyszłym roku wynosi obecnie 4,5 mld m3 i jest wyraźnie niższe niż maksymalna przepustowość połączenia w 2023 roku (45 procent)" - czytamy.
Jednocześnie wiceprezes PGNiG Przemysław Wacławski poinformował w sierpniu br. w rozmowie z PAP Biznes, że spółka cały czas rozmawia z dostawcami gazu z szelfu norweskiego o dostawach w 2023 roku, jednak nie udziela na ten temat żadnych informacji. - Jesteśmy w mocno zaawansowanych rozmowach z co najmniej kilkoma podmiotami na Szelfie. Nie możemy i nie chcemy ujawniać ich przebiegu - powiedział Wacławski.
Zdaniem autorów raportu istotnym zabezpieczeniem konsumpcji gazu w Polsce jest wysokie wypełnienie krajowych magazynów, które jest bliskie 100 proc. "Pojemność magazynów wynosi jednak tylko 36,4 TWh gazu, co pozwala na pokrycie zużycia przez mniej niż dwa zimowe miesiące" - zwrócono uwagę.
Różne scenariusze
Departament Analiz Ekonomicznych i Sektorowych BNP Paribas przygotował kilka scenariuszy kształtowania się sytuacji, by ocenić, czy konsumpcja gazu będzie w danych warunkach zabezpieczona. Zaznaczono, że nie jest to prognoza, a jedynie skrajne możliwości.
W "czarnym" scenariuszu założono, że począwszy od września 2022 roku, zużycie gazu kształtuje się na średnim poziomie z ostatnich 5 lat, import LNG jest bliski maksymalnym możliwościom gazoportu w Świnoujściu, produkcja krajowa jest równa wartościom sprzed roku, import z Niemiec jest niemożliwy ze względu na wstrzymanie dostaw gazu z Rosji, przesył gazu z Litwy pozostaje na poziomach zbliżonych do obecnych, a transfer gazu przez Baltic Pipe ograniczony jest w całym okresie jedynie do surowca wydobywanego w Norwegii przez PGNiG. "W takim scenariuszu Polsce zaczęłoby brakować gazu już w styczniu 2023 roku a całkowity niedobór surowca w okresie wrzesień 2022-maj 2023 wyniósłby około 24 TWh" - czytamy.
"Dostatni" scenariusz przewiduje, że począwszy od września 2022 roku, zużycie gazu ziemnego kształtuje się na poziomie niższym od osiąganego średnio w ostatnich 5 latach o 15 proc., import LNG jest bliski maksymalnym możliwościom gazoportu w Świnoujściu, produkcja krajowa jest równa wartościom sprzed roku, import z Niemiec jest zbliżony do obecnego, przesył gazu z Litwy także pozostaje na poziomach zbliżonych do obecnych, a transfer gazu przez Baltic Pipe przez cały okres analizy jest równy maksymalnej przepustowości. "W takim scenariuszu poziom zapasów przez cały okres zimowy pozostaje bardzo wysoki i już w marcu 2023 roku magazyny są w pełni wypełnione. Jest to bardzo optymistyczna wizja wydarzeń. Zazwyczaj bowiem po zimie poziom wypełnienia gazu w magazynach spada do około 40 procent" - wyjaśnili autorzy raportu.
Według BNP Paribas w rzeczywistości sytuacja kształtować będzie się gdzieś pomiędzy "czarnym" i "dostatnim" scenariuszem. "W naszym scenariuszu bazowym przyjmujemy, że ograniczenie zużycia gazu, utrzymanie wysokiego importu LNG, wykorzystanie jak największej przepustowości Baltic Pipe oraz pełne magazyny pozwolą uniknąć sytuacji, w której gazu ziemnego zabraknie" - wskazali.
Skutki dla gospodarki
Autorzy raportu podkreślili, że ewentualna konieczność racjonowania surowca miałaby silnie niekorzystne skutki dla gospodarki. Jak wyjaśnili, gaz ziemny odpowiada za ponad 16 proc. całkowitej energii wykorzystywanej w Polsce. "Prosta reguła kciuka mówiłaby więc, iż niedobór 10 procent gazu obniża PKB o 1,6 procent" - dodali.
Wśród sektorów najbardziej narażonych przez niedobór gazu wymieniono sektor tekstylny, surowcowy, żywnościowy oraz maszynowy, gdzie gaz ziemny odpowiada za ponad 30 proc. zużywanej energii. "Przy produkcji nawozów gaz ziemny nie jest wykorzystywany w celach energetycznych. Nie oznacza to jednak, że jego niedobór nie oddziaływałby na produkcję" - zwrócili uwagę autorzy.
W raporcie przytoczono dane, z których wynika, że zużycie gazu w celach nieenergetycznych w całej gospodarce wyniosło w 2020 roku 23,9 TWh i stanowiło ponad 11 proc. całkowitej konsumpcji.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock