"Szef inspekcji pracy chce, aby podczas pierwszej wizyty instruktażowej u pracodawcy można było całkowicie odstąpić od karania" - pisze "Puls Biznesu".
Nie 2,6 tys., jak planowano, lecz łącznie prawie 10 tys. zakładów, może być w tym roku sprawdzonych przez inspekcję pracy podczas tzw. pierwszych kontroli, realizowanych od wiosny według nowej koncepcji. Z danych z pierwszych dni grudnia wynika, że liczba ta przekroczy 9 tys.
Kontrolami tymi są obejmowane mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające od jednego do dziesięciu pracowników, małe zakłady liczące maksymalnie 49 zatrudnionych oraz średnie firmy, w których zatrudnia się 249 pracowników. Według nowej koncepcji, przyjętej w tym roku, pierwsza wizyta inspektora pracy u danego przedsiębiorcy ma charakter audytu i może być prowadzona w firmie istniejącej krócej niż rok, jak i znacznie dłużej. W porównaniu z zasadami stosowanymi w poprzednich latach nie ma znaczenia, jak długo pracodawca działa na rynku.
- Celem takich kontroli jest poinstruowanie, szczególnie mikro- i małych przedsiębiorstw, co powinny zrobić, żeby praca w zakładzie była wykonywana w warunkach zgodnych z przepisami. Każdy ze skontrolowanych uzyskał informację, co u niego nie działa właściwie i co należy poprawić. Inspektor wydaje w tej sprawie decyzję i uzgadnia, w jakim czasie ma być wykonana. Jeśli u pracodawcy nie stwierdzono bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia ani innych rażących naruszeń prawa i zatrudnieni wykonują pracę legalnie, kontrolujący nie nakłada żadnych sankcji karanych - wyjaśnia główny inspektor pracy Roman Giedrojć.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock