Jeśli tylko część zmian szykowanych przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Pracy wejdzie w życie, oznaczałoby to duże zmiany dla setek tysięcy pracowników. Rozważane jest między innymi ograniczenie możliwości dorabiania, zmiany w sprawie umów zlecenia i o dzieło, dotyczące wypowiadania umów o pracę oraz odpracowywanie przerwy na papierosa. Rząd na razie zwraca uwagę, że ostatecznej wersji projektu jeszcze nie ma, ale eksperci stawiają sprawę jasno: obecny kodeks pracy jest przestarzały i niedostosowany do realiów.
Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy od kilkunastu miesięcy pracuje nad zmianami kodeksu pracy: indywidualnego i zbiorowego. Według specjalistów obecnie obowiązujący kodeks pracy (z 1974 roku) jest przestarzały, skomplikowany i nie przystaje do dzisiejszych realiów rynku pracy. Komisja może zaproponować zmiany w kodeksie pracy, które m.in. ograniczą możliwość dorabiania do etatu. Propozycje mogą dotyczyć także rozwiązywania umów na czas określony, a także zasad przechodzenia na samozatrudnienie. Nie jest jeszcze przesądzone, czy komisja zaproponuje zmiany w przepisach dotyczących palaczy.
Co ze "śmieciówkami"?
Minister Elżbieta Rafalska podkreśliła, że komisja nie przyjęła jeszcze żadnych konkretnych rozwiązań i dyskusja na temat propozycji powinna toczyć się wewnątrz zespołów komisji.
- Na razie pracują nad rozwiązaniami dwa zespoły: indywidualnego i zbiorowego prawa pracy. W związku z tym wypowiadanie się na tym etapie, zwłaszcza negatywnie, nie powinno mieć miejsca. Eksperci powinni dążyć do rozwiązań wewnątrz zespołów. Pracują one jeszcze do 15 marca - oświadczyła. - W momencie, w którym komisja kodyfikacyjna przekaże nam dwa projekty, będziemy konkretnie odnosić się do tych propozycji. Albo je przyjmiemy, albo zmienimy. Dzisiaj nie możemy tego jeszcze powiedzieć. Nie mamy tych konkretnych propozycji - powiedziała szefowa MRPiPS. Żywą dyskusje już wywołuje kwestia wykonywania usług na umowie zlecenie lub umowie o dzieło. Zdaniem wiceprzewodniczącej Komisji Kodyfikacyjnej Pracy prof. Moniki Gładoch (ekspertka Pracodawców RP) komisja chciałaby wprowadzić "przymus pracy etatowej".
Bez dorabiania?
Gładoch wyjaśniała, że zgodnie z propozycją wykonywanie usług na umowie zlecenie lub umowie o dzieło może być dopuszczalne wyłącznie w ramach samozatrudnienia. W tej sytuacji pracownik, chcący legalnie dorobić do etatu, będzie musiał założyć działalność gospodarczą albo znaleźć umowę o pracę u innego pracodawcy.
- Jeśli nauczyciel angielskiego zechce udzielać prywatnych lekcji, będzie musiał założyć działalność gospodarczą. Jeśli pielęgniarka zamierza dodatkowo pracować w innym szpitalu na zlecenie, to także musi być przedsiębiorcą - podkreśliła. Gładoch oceniła, że wprowadzenia takich zmian byłoby poważnym eksperymentem na rynku pracy, który może spowodować wzrost szarej strefy i ograniczać wolność obywateli.
Z kolei wiceprzewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Pracy dr Liwiusz Laska (z ramienia OPZZ) zaznaczył, że przyjęcie propozycji w sprawie ograniczenia możliwości dorabiania nie jest jeszcze przesądzone. Zwrócił uwagę, że o tych rozwiązaniach rozmawiano w zespole w kontekście zakazu konkurencji, a ogólny zakaz dorabiania jego zdaniem byłby zbyt daleko idący.
Wypowiedzenie umowy
Prof. Gładoch mówiła też, że komisja planuje "usztywnić przepisy" w kwestii rozwiązywania umów na czas określony. - Wypowiedzenie umowy na czas określony, będzie musiało być uzasadnione przez pracodawcę. Pracodawca przed upływem umowy na okres próbny będzie musiał podać pracownikowi przybliżone warunki zatrudnienia na nowej umowie. Na wniosek pracownika pracodawca będzie musiał podać powód wypowiedzenia każdej umowy o pracę - mówiła.
- To jest absolutnie nierealne. To są propozycje, które ani całościowo, ani cząstkowo nie mają szans zafunkcjonować w gospodarce wolnorynkowej - skomentowała. Inne zdanie w tej sprawie ma dr Laska. Według niego pracownik powinien wiedzieć, dlaczego nie przedłużono jego umowy o pracę. Ponadto - według niego - należy zastanowić się także nad rozwiązaniem, które zakłada, że zwalniany pracownik spotykałby się ze swoim pracodawcą. - Może, kiedy pracodawca usłyszałby argumentację pracownika, to zmieniłby swoje zdanie. W dużym zakładzie ocenia bezpośrednio przełożony. Może gdyby pracodawca wiedział, że pracownik spóźnia się, bo np. ma chore dziecko, to inaczej by postąpił. Co stoi na przeszkodzie, żeby kogoś wysłuchać, zadać pytania, co ma pan na swoją obronę - wyjaśniał ekspert.
Prof. Gładoch skomentowała również pomysł, który zakłada, że palące osoby musiałby odpracować stracony czas związany z nałogiem. - Nie wiem, czy to się znajdzie w projekcie komisji. Na razie przegłosował to zespół. Moim zdaniem kodeks jest tak poważnym dokumentem, że nie musi tego określać - uważa. Jak zwróciła uwagę, pracodawcy i pracownicy obecnie radzą sobie w rozwiązywaniu takich problemów.
Eksperci o pomysłach zmian
Adwokat Tomasz Giziński uważa, że obecny kodeks pracy nie jest dostosowany do współczesnych wyzwań. - Zasadne byłoby wprowadzenie do nowego prawa pracy definicji podmiotu powiązanego z pracodawcą, do którego będą mieć zastosowanie takie same obostrzenia, jak wobec pracodawców - zwrócił uwagę.
Według Gizińskiego dzięki temu pracodawcy przestaną omijać przepisy o nadgodzinach. - Co z tego, że ustawodawca wprowadza regulacje limitujące pracę w godzinach nadliczbowych, skoro są one nagminnie omijane poprzez zawieranie umów z podmiotami powiązanymi. Istnieją takie branże, gdzie zawieranie takich dodatkowych umów jest wręcz normą - wyjaśniał.
Kim jest kierownik?
Według niego zasadne byłoby wprowadzenie do nowego kodeksu definicji stanowiska kierowniczego. - Definicja ta została w pewnym stopniu wypracowana przez orzecznictwo, ale zasadne byłoby jej przeniesienie do kodeksu pracy. Stanowiskiem kierowniczym powinno być wyłącznie takie stanowisko, gdzie zasadnicza większość wykonywanej pracy polega na kierowaniu wyodrębnioną komórką organizacyjną lub zespołem pracowników. Brak takiej definicji prowadzi do sytuacji tworzenia sztucznych stanowisk kierowniczych, gdzie tzw. kierownicy wykonują w zasadzie taką samą pracę jak pozostali pracownicy, natomiast nie przysługuje im np. wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych - zaznaczył Giziński. Jego zdaniem w kwestii godzin nadliczbowych zasadne byłoby wprowadzenie domniemania, że praca w godzinach nadliczbowych odbywa się na polecenie pracodawcy. - W obecnym stanie prawnym mamy niejednokrotnie do czynienia z sytuacją, że pracownik nie potrafi udowodnić, że pracuje po godzinach na polecenie pracodawcy, ponieważ otrzymuje takie polecenie ustnie, albo nawet nie otrzymuje go wprost. Natomiast ilość zadań jest niemożliwa do wykonania w normalnym czasie pracy - podkreślił Giziński. Również ekspert prawa pracy dr Maciej Chakowski z Wydziału Zarządzania UW podkreślił, że obecny kodeks jest przestarzały. Przypomniał, że kodeks pracy powstał w latach 70. ubiegłego wieku. - Co prawda, został on dostosowany do gospodarki rynkowej, ale cały czas było to sztukowanie i naprawianie pewnych spraw na bieżąco. Być może doszliśmy do tego momentu, gdzie z punktu widzenia zamożności naszego kraju, sytuacji gospodarczej, cyfryzacji, powinniśmy dokonać przeglądu prawa pracy - stwierdził. Jego zdaniem zmiany w prawie pracy powinny obejmować kwestie związane z zawieraniem umów o pracę i umów cywilnoprawnych.- W Polsce mamy plagę unikania zatrudnienia pracowniczego. Najczęściej zastępowane jest to umowami zlecenia - mówił ekspert.
Według niego warte rozważenia są propozycje, aby dążyć w stronę "przymusowego zatrudnienia pracowniczego". - Żeby nie opłacało się zatrudniać inaczej niż na umowę o pracę i stosować umowy cywilnoprawne - dodał.
Rekompensaty za nadgodziny
Ponadto - zdaniem Chakowskiego - należy wprowadzić bardziej elastyczny czas pracy. - Chodzi o zniesienie zasady płacenia za nadgodziny. Pracownicy powinni mieć różnego rodzaju rekompensaty za nadgodziny, ale rozciągnięte w długim okresie rozliczeniowym np. w formie czasu wolnego - mówił. Zwrócił uwagę, że w nowym kodeksie pracy powinno ograniczyć się urlopy na żądanie. - Nie może być sytuacji, w której pracownicy zmawiają się i duża grupa osób jednego dnia, bierze urlop na żądanie. W zasadzie z przepisów, nie wynika jasno, co pracodawca może wtedy zrobić - zaznaczył ekspert. Według niego należy również doregulować kwestie "elektronicznego prawa pracy". - Nasze prawo nie nadąża np. w zakresie monitorowania aktywności pracowników w wirtualnym świecie. Chodzi np. o możliwość sprawdzania przez pracodawców poczty elektronicznej pracowników, którzy często logują się na komputerze w pracy, na konta prywatne lub korzystają z komunikatorów - wyjaśniał dr Chakowski.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock