Wynagrodzenie za nadgodziny, zamiast od razu wypłacone pracownikom, może zostać zamrożone na specjalnych kontach nawet przez rok. Pieniądze trafią do załogi w przypadku przestojów w firmie. Takie zapisy mogą znaleźć się w nowym Kodeksie pracy.
Nad wprowadzeniem tzw. kont wynagrodzeń pracują eksperci z Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy. Powołana we wrześniu ubiegłego roku komisja ma wypracować (w dwóch zespołach) projekty nowych ustaw: indywidualnego i zbiorowego prawa pracy. Konta wynagrodzeń to jeden z tematów, którymi zajmuje się pierwszy zespół.
Jak działają konta czasu pracy?
Konta wynagrodzeń to inicjatywa pracodawców, którzy od lat uważają, że przepisy działu szóstego Kodeksu pracy (regulujące kwestie czasu pracy) powinny być bardziej elastyczne. Przykładem mają być Niemcy, gdzie od lat stosowane są tzw. konta czasu pracy. Pracodawcy RP w ubiegłym roku policzyli, że u naszych zachodnich sąsiadów stosuje je 44 proc. firm.
Polskie rozwiązanie ma być nawiązaniem do zasad panujących w Niemczech. W dużym uproszczeniu polegają one na takiej organizacji pracy, w której pracodawca, kiedy ma mniejszą liczbę zamówień, może wysłać pracownika do domu i "przytrzymać" go w pracy dłużej, kiedy pracy jest więcej. Pracownik dostaje pensję jak za przepracowanie całej dniówki, bez względu na to, czy w pracy jest krócej, czy ma nadgodziny.
Niemieckiego modelu nie da się skopiować do polskich realiów, ponieważ nie pozwalają na to nasze przepisy, określające normy czasu pracy. Alternatywą mają być właśnie konta wynagrodzeń, na które przelewane byłyby pieniądze za przepracowane nadgodziny. Według projektowanych właśnie założeń nowego kodeksu, pensja za nadgodziny mogłaby zostać zamrożona nawet na rok.
- To rozwiązanie skierowane przede wszystkim do firm, które mają problemy z sezonowością zamówień – tłumaczy Monika Gładoch, wiceprzewodnicząca Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy. – W nieskończoność nie będzie można przetrzymywać pieniędzy na kontach, ale w przypadku przestoju pracownik będzie miał pewność, że otrzyma pensję w normalnej, a nie obniżonej wysokości.
Solidarność stawia warunki
Obowiązek uruchomienia kont będzie spoczywał na pracodawcy. Konta będą miały charakter rachunku powierniczego i szef będzie miał obowiązek je ubezpieczyć. Nie będzie też mógł obracać pieniędzmi w dowolny sposób – środki będą zablokowane na wypłatę pensji w czasie przestoju w firmie. Kiedy pracownik zdecyduje się zmienić pracę, wszystkie pieniądze trafią do jego kieszeni. Samo stosowanie kont wynagrodzeń będzie możliwe tylko po porozumieniu pracodawcy ze związkami zawodowymi i to wyłącznie w układach zbiorowych pracy.
- To nasz warunek brzegowy – mówi nam Jakub Szmit, który w komisji kodyfikacyjnej zasiada z ramienia Solidarności. – Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której pracodawca jednostronnie będzie podejmował decyzję o stosowaniu kont wynagrodzeń, bo to de facto oznaczałoby, że sam będzie decydował, czy wypłacać pensje pracownikom, czy nie. Dlatego z punktu widzenia Solidarności, najważniejsze jest to, żeby ta możliwość była ograniczona tylko do układów zbiorowych pracy – precyzuje Szmit.
Taka zasada dawałaby możliwość związkom np. negocjowania stawek za nadgodziny.
Nowy Kodeks pracy
Wprowadzenie kont wynagrodzeń to otwarta kwestia. Najpierw w tej sprawie muszą dogadać się członkowie zespołu pracujący nad zapisami indywidualnego prawa pracy, a potem pomysł musi zaakceptować cała Komisja Kodyfikacyjna. Jej kadencja ma trwać w sumie półtora roku. Komisja ma czas do końca marca 2018 roku na przedstawienie projektów nowych Kodeksów.
Autor: Maciej Stańczyk/ms / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock