Kapitan, gdy ekipa gra dobrze, to podnosi puchar do góry i się cieszy. Gdy ekipa przegrywa, kapitan chyli głowę w dół i musi zejść ze sceny - powiedział na antenie radia RMF FM były minister finansów Tadeusz Kościński. Zdementował też pogłoski o objęciu funkcji ambasadora, czy ważnej posady w jednej ze spółek Skarbu Państwa.
Tadeusz Kościński pytany o to, czy czuje się bardziej ojcem porażki, czy sukcesu Polskiego Ładu odpowiedział, że "ani jednym, ani drugim".
Tadeusz Kościński o swojej rezygnacji
- Kapitan, gdy ekipa gra dobrze, to podnosi puchar do góry i się cieszy. Gdy ekipa przegrywa, kapitan chyli głowę w dół i musi zejść ze sceny - powiedział były minister finansów.
- Dwa lata temu byłem wybrany jako jeden, czy jako najlepszy minister finansów w środkowej Europie, ale to była zasługa całej ekipy i się cieszyłem wtedy za wszystkich. Tak samo teraz, jak jest taki kłopot, to biorę odpowiedzialność i koniec. To nie jest tak że mam jakiś żal, to jest taka naturalna rzecz, że kapitan bierze odpowiedzialność i tak, biorę - mówił.
- Kto zawinił to jest inna dyskusja. Ja biorę odpowiedzialność (niezależnie od tego – red.), czy tam różne osoby z różnych powodów wewnątrz, czy zewnątrz ministerstwa zawinili - powiedział.
Zdementował też pogłoski o tym, że zostanie ambasadorem. - Chcę zostać w Polsce - zadeklarował. Powiedział, że nie obejmie też żadnej funkcji w spółce państwowej.
- Mam takie szczęście w życiu, że nie muszę w tym momencie pracować dla pieniędzy. Raczej bym chciał współpracować ze społeczeństwem, żeby mu pomóc - mówił, pytany o plany po odejściu z rządu. - Nie rozmawiałem z panem premierem ani raz o tym, co dalej. Na pewno wcześniej czy później będzie taka dyskusja, ale nic nie szukam, żeby zarabiać, mieć fajne stanowisko - zapewnił.
Tadeusz Kościński odniósł się też do tego, kto mógłby objąć po nim kierownictwo w resorcie finansów. - Ministerstwo Finansów jest od tego, żeby znaleźć pieniądze i zarządzać finansami. Żeby wykonać to, czego potrzebuje premier i politycy - powiedział. Dodał, że jego zdaniem powinien to być ekspert, a nie polityk.
Chaos w Polskim Ładzie
W miniony poniedziałek kierownictwo PiS zaakceptowało decyzję ministra finansów Tadeusza Kościńskiego o rezygnacji. Dymisję Kościńskiego przyjął prezydent Andrzej Duda. Pod koniec minionego tygodnia premier Mateusz Morawiecki odwołał ze stanowiska wiceministra finansów Jana Sarnowskiego.
Podatkowa część Polskiego Ładu weszła w życie 1 stycznia tego roku. Jedną z najważniejszych zmian, jakie wprowadza program w podatkach, jest podniesienie kwoty wolnej do 30 tys. zł oraz progu dochodowego do 120 tys. zł. Jednocześnie znikła ulga umożliwiająca odliczanie od podatku części (7,75 proc.) składki zdrowotnej, wynoszącej 9 proc. Ma to zrekompensować tzw. ulga dla klasy średniej, czyli osób zarabiających miesięcznie od 5 tys. 701 zł do 11 tys. 141 zł.
Po wprowadzeniu Polskiego Ładu pojawiły się jednak problemy. Okazało się, że jest cała masa przypadków, gdy w porównaniu z grudniowymi styczniowe pensje i świadczenia były zdecydowanie, nawet o kilkaset złotych, niższe. Dotyczyło to m.in. nauczycieli, emerytów czy służb mundurowych.
Łatanie przepisów podatkowych
W efekcie problemów rząd najpierw wydał dodatkowe rozporządzenie w sprawie zaliczek na PIT, które miało spowodować, że styczniowe pensje wypłacane kolejnym pracownikom nie będą niższe niż te grudniowe. Ponadto pracodawcy i ZUS mieli zwracać pracownikom i emerytom nadpłacony podatek.
Kolejną łatą nałożoną na Polski Ład była ustawa przyjęta kilkanaście dni temu przez Sejm. Dotyczyła m.in. deklaracji PIT-2 oraz firm, które zatrudniają osoby z niepełnosprawnościami.
Pod koniec stycznia premier Mateusz Morawiecki zapowiedział także rozszerzenie ulgi dla klasy średniej na wszystkich emerytów i rencistów, na zleceniobiorców i rozszerzenie ulgi dla samotnych rodziców. Poinformował też, że jeśli ktokolwiek zarabiający do 12 tys. 800 zł brutto miesięcznie straci na Polskim Ładzie, będzie mógł rozliczyć się na zasadach z 2021 r.
Źródło: RMF FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: youtube.com/MinisterstwoFinansow