Według prezesa Narodowego Banku Polskiego Adam Glapińskiego na razie nie ma wystarczających informacji oraz pewnych prognoz, co do skali i tempa ożywienia gospodarczego. W związku z tym nie można podjąć decyzji o podwyżce stóp procentowych. - Najpierw się zaprzestaje luzowania, a potem podwyższa stopy. Używając sugestywnego porównania: nie można jednocześnie naciskać na hamulec i na gaz - stwierdził szef polskiego banku centralnego.
Po czerwcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Decyzje Rady mają wpływ na portfele Polaków. Kredytobiorcy w przypadku obniżenia poziomu stóp procentowych mogą spodziewać się niższych rat spłacanych kredytów. Jednocześnie bardzo niskie stopy procentowe - obecnie są najniższe w historii - to także symboliczne oprocentowanie pieniędzy, które odkładamy na lokacie lub koncie oszczędnościowym.
"Dziś nie jest to uzasadnione"
- W komunikacie Rady podkreślamy, że choć dostępne prognozy wskazują, że w najbliższych kwartałach nastąpi w Polsce dalsze ożywienie koniunktury, to skala i tempo tego ożywienia są obarczone sporą niepewnością. Dlatego zanim zaczniemy dokonywać ewentualnych zmian w parametrach polityki pieniężnej, chcemy upewnić się, że gospodarka jest na ścieżce trwałego wzrostu - wyjaśnił Glapiński.
Dodał, że "gdyby okazało się, że prognozy wskazują na silny wzrost PKB (Produktu Krajowego Brutto – red.) w kolejnych latach, na co wszyscy liczymy, a jednocześnie inflacja miałaby trwale przekraczać cel NBP na skutek wzrostu popytu oraz utrzymującego się mocnego rynku pracy, to wtedy być może będzie uzasadnione dostosowanie polityki pieniężnej". Podkreślił, że "dziś nie jest to uzasadnione".
- Zasadne jest zatem oczekiwanie na kolejne dane z gospodarki, które pozwolą zorientować się nam, co będzie się działo w najbliższych kwartałach. Te dane pomogą precyzyjnie ocenić trwałość ożywienia gospodarczego oraz perspektywy kształtowania się inflacji w kolejnych latach. Szczególnie pomocna w tym kontekście będzie lipcowa projekcja NBP, która zbierze wszystkie informacje na ten temat - z Polski, z innych krajów. I poprzez odpowiednie modelowanie da nam odpowiedź, co jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na ten i przyszły rok - zapowiedział Glapiński.
"Nie można robić symbolicznych gestów"
Szef NBP dodał, że "jeśli chodzi o 'sygnalną' podwyżkę stóp procentowych, którą sugerują niektórzy publicyści, politycy, ekonomiści, nawet członkowie Rady Polityki Pieniężnej za nimi to powtarzają, to banki centralne, wszystkie poważne banki centralne, albo luzują politykę pieniężną, albo utrzymują na stałym poziomie, albo ją zacieśniają".
- Moim zdaniem nie można robić symbolicznych gestów, o których z góry wiadomo, że są symboliczne pod presją bieżących danych i środków masowego przekazu. Po pierwsze nie byłoby to skuteczne, bo wszyscy by wiedzieli, że ma to charakter symboliczny. Nie zwiększałoby wiarygodności polityki pieniężnej. I zdecydowana większość członków Rady podziela tę opinię. Taka jest też moja opinia - zaznaczył.
Dodał, że "jeśli chodzi o sekwencję ewentualnego dostosowania polityki pieniężnej w przyszłości, to wraz z podwyżką stóp procentowych NBP będzie musiał zawiesić aukcję skupu obligacji prowadzonych obecnie w ramach strukturalnych operacji otwartego rynku".
- Tak robią wszystkie wiarygodne banki centralne, które są dla nas jakimś punktem odniesienia. Taka jest logiczna i spójna kolejność postępowania: obniża się stopy procentowe w pobliżu zera albo do zera, albo poniżej, a potem się luzuje (zwiększa skalę skupu obligacji - red.). I odwrotnie: jak się zacieśnia, to najpierw się zaprzestaje luzowania, a potem podwyższa stopy. Używając sugestywnego porównania: nie można jednocześnie naciskać na hamulec i na gaz. Nie powinno się tego robić, bo skutki mogą być bardzo złe, a takie by to było działanie - podkreślił Glapiński.
Prezes NBP stwierdził także, że dziwi się niektórym przedstawicielom rządu.
- Mówią, co Narodowy Bank Polski powinien zrobić, albo co by zrobili na miejscu Narodowego Banku Polskiego ze stopami. W żadnej mierze nie przychodzi mi do głowy, żeby się wypowiadać, co na temat swoich stóp ma zrobić ten, czy inny minister, czy urzędnik. Ale oczywiście muszę się gryźć w język, bo mam wielką ochotę, żeby w taką polemikę się wdać, ale byłoby to gorszące i wbrew dobrej, kontynuowanej w Polsce praktyki, że każdy ma swoją odpowiedzialność i swój zakres odpowiedzialności - stwierdził Glapiński.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: NBP