- Dzisiaj pracownicy nie boją się wolnej niedzieli, nie boją się zwolnień z tego tytułu - mówił w TVN24 BiS Alfred Bujara z "Solidarności". Z kolei Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności apelował do rządzących do ustalenia jasnej strategii. - Bardzo dobrze byłoby, gdyby rząd w końcu się zdecydował, w którym kierunku idzie. Przed chwilą mieliśmy propozycję dodatkowego opodatkowania w soboty i niedziele - stwierdził Andrzej Gantner. - Nie można i opodatkować i zakazać -przypominał.
- Solidarność od lat dopomina się wolnych niedziel - mówił w TVN24 BiS Alfred Bujara z „Solidarności” - W tej chwili jest odpowiednia koniunktura w zatrudnieniu, niesamowite oczekiwania ze strony pracowników, jak również klimat polityczny - ocenił związkowiec. Jego zdaniem głównym argumentem za jest konieczność zapewnienia odpoczynku pracowników po ciężkiej, całotygodniowej pracy.
Spadki sprzedaży
- Trzeba się liczyć z pewnymi dodatkowymi konsekwencjami - stwierdził Andrzej Gantner dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. - Jeśli byłby to zakaz teoretycznie dotyczący największych placówek handlowych, to jedną z konsekwencji jest to, że we wszystkich krajach, w których wprowadzono zakaz handlu w niedzielę, następowały spadki sprzedaży w niektórych kategoriach żywności, szczególnie żywności impulsowej - przestrzegał.
Nawyki się zmienią
Zdaniem Gantnera trudno jednak policzyć koszty (zwłaszcza w niektórych kategorii impulsowych), choć szacuje je na poziomie 1-2 mld zł. Zastrzegł jednak, że nie oznacza to, że należy się spodziewać takich strat przez cały czas.
- Bo prawdopodobnie z czasem te nawyki by się zmieniały, ludzie by robili zakupy nie w niedziele, tylko w soboty lub w ciągu tygodnia - stwierdził przedstawiciel producentów żywności, dodając, że "prawdopodobnie sytuacja, prędzej czy później, wróciłaby do normy".
Z takimi wyliczeniami nie zgodził się Bujara, podkreślając, że takie różnice się niwelują, ponieważ konsumenci zaczynają kupować "na zapas".
- Przed świętami następuje wzrost sprzedaży od 5 do 6-7 proc. w sobotę i w piątek w stosunku do całego weekendu kolejnego tygodnia - przekonywał związkowiec. - To pokazuje, że społeczeństwo kupuje na zapas - dodał, przytaczając pomyślny przykład węgierski.
Zatrudnienie niezagrożone
Bujara zaprzeczył również, by prawdziwymi były argumenty mówiące o rosnącym bezrobociu, będącym konsekwencją zakazu niedzielnego handlu.
- Dzisiaj zatrudnienie jest na poziomie minimalnym. - ocenił przedstawiciel "Solidarności". - W sklepach widzimy kartki „zatrudnimy pracownika”, nie ma już kogo zwolnić. Pracownicy i tak skarżą się, że pracują za kilku - dodał.
A jak w Europie?
Jeśli chodzi o Europę, to absolutny zakaz handlu w niedziele istnieje w Niemczech i Austrii. Funkcjonuje tam tzw. "Sonntagsruhe", co oznacza, że w niedziele i święta zamknięte są sklepy wielkopowierzchniowe. Zakupy można jednak robić na stacjach benzynowych, w sklepikach na dworcach kolejowych czy w sąsiedztwie atrakcji turystycznych.
Dodatkowe obostrzenia mamy we Francji, Hiszpanii (w zależności od regionu), we Włoszech, na Węgrzech, Grecji oraz Wielkiej Brytanii (część sklepów otwarta na kilka godzin). Sonda prowadzona przez Kontakt 24 wskazuje, że większość ankietowanych ( 65 proc.) jest przeciwko zakazowi niedzielnego handlu. Za jego wprowadzeniem jest 33 proc. respondentów, a 2 proc. nie ma zdania. Czy ty popierasz zakaz handlu w niedzielę? Wypowiedz się na Kontakt24.
Autor: ag/gry / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock