O tym, czy wprowadzić obowiązek zatrudniania na umowy o pracę przy zamówieniach publicznych, gdy spełnione są kryteria Kodeksu pracy, dyskutowała w środę specjalna sejmowa podkomisja. Za argumentowali związkowcy i przedstawiciele pracodawców.
Propozycja taka znalazła się w przygotowanym przez resort rozwoju projekcie noweli Prawa zamówień publicznych, którym zajmuje się obecnie podkomisja Komisji Gospodarki i Rozwoju.
"Fakultatywność jest omijana"
Jak mówił posłom Marek Kowalski z Konfederacji Lewiatan, w nowelizacji z 2014 r. została wprowadzona fakultatywność zatrudniania na umowy o pracę, gdy charakter tej pracy tego wymaga, jednak "niestety życie pokazało, że ta fakultatywność jest omijana, nieprzestrzegana, dlatego że ta możliwość została wykorzystana w całym 2015 r. tylko w 6 proc.".
- Nie tylko związki zawodowe, ale także przedsiębiorcy z Rady Dialogu Społecznego: Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP i Rzemiosło stwierdziły, że żeby doprowadzić do wyrównania warunków konkurencyjnych na rynku i eliminacji tych przedsiębiorców, którzy w sposób nieuczciwy próbują rozwiązywać problemy związane z umową o pracę, zdecydowaliśmy się, że od tej fakultatywności trzeba przejść krok dalej - dodał przedstawiciel Lewiatana.
Jak zmienić rynek pracy?
Podobnie Katarzyna Pietrzak z OPZZ przekonywała, że od wielu lat OPZZ i inne organizacje związkowe oraz organizacje pracodawców pracują nad "uzdrowieniem rynku pracy", a "uporządkowanie systemu prawa zamówień publicznych" służyłoby realizacji tego celu. Przypomniała także, że system zamówień publicznych jest narzędziem realizacji strategii Europa 2020, czyli powinien służyć m.in. promowaniu wzrostu gospodarczego sprzyjającego tzw. włączeniu społecznemu i zwalczaniu ubóstwa wśród pracujących.
- Komisja Europejska już dwukrotne zwróciła nam uwagę (...), abyśmy podjęli stosowne kroki jako państwo ograniczenia nadużywania umów cywilnoprawnych - podkreśliła Pietrzak.
Czy nowe prawo jest potrzebne?
Innego zdania była przewodnicząca podkomisji posłanka PO Maria Janyska, która przekonywała, że obecne przepisy są wystarczające i należy dać im więcej czasu, by odniosły pozytywne skutki. Jak podkreślała, projekt powinien być jak najprostszy, by można go było szybko uchwalić, gdyż ustawa implementuje również do polskiego prawa dyrektywy unijne, które powinny były zostać wdrożone do 18 kwietnia tego roku.
Janyska miała też wątpliwości, czy takie przepisy nie stanowiłyby nadmiernej ingerencji w działalność przedsiębiorców. - Co z różną organizacją pracy przez wykonawców? Wykonawcy mogą w różny sposób organizować pracę - mówiła.
Także Michał Rogalski z Izby Informatyki i Telekomunikacji wyraził obawy, że "ten przepis może przynieść więcej złego niż dobrego".
- Sugerowalibyśmy, żeby poczekać z jego wprowadzeniem, żeby dokładniej przemyśleć, z jaki sposób zapisać to, żeby ten cel osiągnąć, a przy okazji nie wylać dziecka z kąpielą - mówił. Jak podkreślał, ustawodawca założył, że "największym marzeniem każdego człowieka jest umowa o pracę", podczas gdy duża grupa ludzi wcale nie chce pracować na umowy o pracę, gdyż wolą "inne formy związania z pracodawcą".
"Pretensje do Kodeksy pracy"
Jednak zdaniem wiceministra rozwoju Mariusza Haładyja uwagi te były nietrafione, gdyż to nie Prawo zamówień publicznych określa zasady zatrudniania pracowników, ale Kodeks pracy.
- Jeżeli chodzi o kwestie organizacji pracy, to powiem lekko brutalnie, że pretensje trzeba mieć do Kodeksu pracy, a nie naszego projektu, bo to Kodeks przesądza, kiedy mamy do czynienia ze stosunkiem pracy, a kiedy nie - zauważył.
Haładyj wyraził też przekonanie, że dyskusja nad obowiązkiem zatrudniania na umowę o pracę nie przedłuża dodatkowo prac nad projektem, nie ma więc powodu, by z tego powodu z nich rezygnować.
Podkomisja nie podjęła jeszcze żadnej decyzji odnośnie tego przepisu, choć - jak podkreśliła Janyska - na pewno będą do niego zgłaszane poprawki poselskie.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock