Ministerstwo Obrony Narodowej do tej pory nie opublikowało projektu w sprawie utworzenia Agencji Uzbrojenia, choć minister Mariusz Błaszczak powołał specjalnego pełnomocnika już ponad półtora roku temu. Według "Rzeczpospolitej" Agencja miałaby zastąpić centralę Polskiej Grupy Zbrojeniowej. – To byłby pomysł z piekła rodem – mówi ekspert.
Dziś za realizację zakupów na rzecz sił zbrojnych odpowiada przede wszystkim Inspektorat Uzbrojenia MON. Z kolei utworzona w 2013 roku PGZ jest spółką, do której należą praktycznie wszystkie państwowe firmy zbrojeniowe. Od końca 2015 r. nadzór nad grupą w imieniu Skarbu Państwa sprawuje Ministerstwo Obrony Narodowej. Wcześniej zajmowało się tym Ministerstwo Skarbu Państwa.
W czwartek "Rzeczpospolita" napisała, że PGZ zostanie zlikwidowana. Jej struktury wraz z Inspektoratem Uzbrojenia mają utworzyć nową Agencję Uzbrojenia. W dzienniku czytamy, że polityczna decyzja w tej sprawie już zapadła, a sam proces powołania Agencji i likwidacji PGZ ma nastąpić szybko, w ciągu kilku miesięcy.
Jak pisze gazeta, powodem likwidacji PGZ ma być spór między ministrami. "Politycy związani z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem nie chcą dopuścić do tego, by zbrojeniowy potentat był nadzorowany przez Ministerstwo Aktywów Państwowych kierowane przez wicepremiera Jacka Sasina" – pisze "Rz".
Takim intencjom Błaszczak zaprzeczył we wpisie, który w czwartek opublikował na Twitterze. "Celem jest zwiększenie bezpieczeństwa, a nie walka o wpływy. W sprawach bezpieczeństwa nie ma miejsca na konflikty" – podkreślił minister obrony.
Ministerstwo Obrony Narodowej w odpowiedzi na pytania redakcji TVN24.pl wysłane w czwartek nie sprecyzowało, jaki będzie docelowy kształt Agencji Uzbrojenia. "Powołanie Agencji jest niezbędne. Wiązać się jednak będzie ze zmianami wielu aktów prawnych. Planowanie każdej zmiany i wybór koncepcji musi być poprzedzony wieloma analizami" – napisało MON. Powtórzono, że priorytetem obecnego ministra "jest zmiana systemu i usprawnienie pozyskiwania sprzętu wojskowego dla Sił Zbrojnych oraz to, by w jak największym stopniu zbudować zdolności obronne, zmodernizować wyposażenie Wojska Polskiego, sprostać wymaganiom, jakie stawia przed nami Sojusz Północnoatlantycki".
Agencja Uzbrojenia to niezbędny projekt, który usprawni i przyspieszy modernizację Wojska Polskiego. Celem jest zwiększenie bezpieczeństwa, a nie walka o wpływy. W sprawach bezpieczeństwa nie ma miejsca na konflikty.
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) November 21, 2019
Pomysł od lat niezrealizowany
Agencje uzbrojenia i tym podobne instytucje działają w wielu państwach zachodnich, m.in. Francji, Szwecji, Niemczech, Hiszpanii i Norwegii. Wszystkie zajmują się pozyskiwaniem broni i sprzętu dla sił zbrojnych. Część ma także inne zadania - na przykład instytucje z Francji i Szwecji nie tylko planują i prowadzą zakupy, ale później są odpowiedzialne za naprawę i modernizację broni już używanej przez siły zbrojne, a na końcu za jej wycofanie z szyku - np. przez utylizację lub sprzedaż za granicę. Nie ma więc jednego modelu funkcjonowania tego typu instytucji.
W Polsce idea powołania Agencji Uzbrojenia pojawiła się już ponad dekadę temu, mówił o tym miedzy innymi Bogdan Klich z Platformy Obywatelskiej, który był szefem MON od 2007 do 2011 roku. Przychylność deklarował także generał Waldemar Skrzypczak, który w latach 2012-13 był wiceministrem obrony odpowiedzialnym za zakupy dla wojska.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości też byli przychylni temu pomysłowi. Wśród priorytetów wymieniał go Jarosław Gowin, gdy tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku ogłoszono, że to on jest kandydatem na ministra obrony (ostatecznie został nim wtedy Antoni Macierewicz). Gorącym zwolennikiem Agencji Uzbrojenia jest także szef sejmowej komisji obrony Michał Jach z PiS.
Mariusz Błaszczak, który szefem MON został w styczniu 2018 roku, już po dwóch miesiącach powołał pełnomocnika do spraw utworzenia Agencji Uzbrojenia. Został nim Paweł Olejnik, prawnik z doktoratem, były szef Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA oraz dyrektor Centrum Personalizacji Dokumentów w okresie, gdy resortem tym kierował Błaszczak. Przed objęciem władzy przez PiS Olejnik pracował dla klubu parlamentarnego tej partii oraz był szefem Zakładu Energetyki Cieplnej w Rawie Mazowieckiej (województwo łódzkie). Pierwszy kontakt ze zbrojeniówką miał w lutym 2018 roku – wszedł wtedy w skład rady nadzorczej PGZ, a następnie został jej wiceprzewodniczącym.
Powołanie w 2018 roku pełnomocnika do spraw utworzenia Agencji Uzbrojenia minister Błaszczak ogłosił na odprawie kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych, dorocznym spotkaniu najważniejszych generałów z politykami odpowiedzialnymi za wojsko. Prezydent, zwierzchnik sił zbrojnych Andrzej Duda wyraził wtedy zadowolenie, że MON wyszło z taką inicjatywą. Podkreślił, że wiele przetargów zbrojeniowych się nie powiodło, a spływające z różnych stron nieskoordynowane wymagania tylko opóźniają pracę.
Jeszcze we wrześniu 2018 roku Sebastian Chwałek, zastępca ministra obrony odpowiedzialny za modernizację wojska, zapowiadał, że projekt w sprawie Agencji Uzbrojenia do końca roku zostanie skierowany do konsultacji. Nie minął miesiąc, a Chwałek został wiceprezesem Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Projekt w sprawie Agencji Uzbrojenia nie został opublikowany do dzisiaj.
"Pomysł z piekła rodem"
Według "Rzeczpospolitej" po utworzeniu Agencji Uzbrojenia spółki należące obecnie do PGZ miałyby działać samodzielnie, ale pod kontrolą Ministerstwa Obrony Narodowej. Resort w odpowiedzi na pytania TVN24.pl nie potwierdził tych informacji ani im nie zaprzeczył. - Gdyby to była prawda, to byłby to "pomysł z piekła rodem" – uważa emerytowany generał Adam Duda, były szef Inspektoratu Uzbrojenia.
– Zawsze popierałem pomysł utworzenia Agencji Uzbrojenia, ale kształt, który został zarysowany w artykule, jest nie do zaakceptowania. Już dzisiaj mocno jest zatarta różnica między zamawiającym a wykonawcą. Po wprowadzeniu tego rozwiązania zniknęłaby całkowicie. Zamawiający niejako kupowałby od samego siebie – powiedział generał, który dziś jest związany z Fundacją Stratpoints.
Duda nie ma wątpliwości, że taki pomysł zabiłby konkurencję i podwyższył cenę płaconą przez MON. – Na dłuższą metę dla polskiego przemysłu byłby to po prostu dramat, odcięcie się od jakichkolwiek realiów rynkowych. Nie będzie nawet namiastki rynkowej weryfikacji ceny oferowanych produktów. W Polsce zupełnie zniknie rynek uzbrojenia – mówi generał Duda.
Z kolei generał Skrzypczak nazywa opisany w gazecie pomysł "koncepcją wykluczenia". – Wykluczenia polskiego przemysłu z konkurencji na rynkach światowych, jak i wykluczenia polskiego sektora prywatnego z rywalizacji ze spółkami Skarbu Państwa na rynku krajowym – precyzuje generał. Jego zdaniem w takiej sytuacji polskie spółki utraciłyby dostęp do najnowszych technologii, a Ministerstwo Obrony Narodowej – możliwość wynegocjowania niższej ceny.
– Widać wyraźnie, że politycy pogodzili się z tym, że Polska Grupa Zbrojeniowa jest niekonkurencyjna na świecie, więc dążą do tego, by polski rynek zmonopolizować dla spółek Skarbu Państwa, które niestety nie mogą się poszczycić zamówieniami eksportowymi, nie są w stanie dostarczyć najnowszych technologii ani najwyższej jakości, więc są sponsorowane przez MON – komentuje Skrzypczak.
Ponad 18 tysięcy pracowników
Inspektorat Uzbrojenia został utworzony z początkiem 2011 roku. Powstał na bazie Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON i kilku mniejszych komórek.
Polska Grupa Zbrojeniowa została utworzona pod koniec 2013 roku. W kolejnym roku przejęła nadzór nad państwowymi firmami sektora obronnego. Dziś skupia ponad 50 spółek i zatrudnia ponad 18 tysięcy pracowników. Roczny przychód grupy to ponad 5,5 miliarda złotych.
Autor: Rafał Lesiecki (rafal_lesiecki@tvn.pl) / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Combat Camera DO RSZ | st.chor.szt.mar. Arkadiusz Dwulatek