Od stycznia rząd przyjrzy się finansom firm - chce zobowiązać przedsiębiorstwa do publicznego ujawniania planów optymalizacji podatkowej. Ma to być sposobem, by ściągnąć z biznesu więcej podatków - pisze "Rzeczpospolita".
Minister finansów Tadeusz Kościński wielokrotnie ostatnio zapowiadał, że nie będzie nowych podatków ani ich podwyżek. "I rzeczywiście: stawki się nie zmienią. Ale w wielu przypadkach przedsiębiorcy zapłacą więcej" - czytamy w "Rz".
Dziennik przekonuje, że "ujawnianie planów firm może stanowić zachętę dla skarbówki do kontrolowania, dlaczego nie zapłaciły zaplanowanego w ten sposób podatku". Zdaniem ekspertów, na których powołuje się "Rz", jest to osobliwa propozycja, "bo przecież realia biznesu bywają na tyle zmienne, że nie wszystko, także zobowiązania podatkowe, da się precyzyjnie zaplanować".
- Jak to dobitnie pokazała sytuacja gospodarcza w 2020 roku, wszelkie prognozy mogą być zawodne - mówi cytowany przez gazetę Tomasz Wickel, doradca podatkowy i partner w SSW Solutions.
Zmiany podatkowe
"Na razie nie ujawniono projektu zmian. Eksperci zwracają uwagę: ustawy podatkowe na przyszły rok trzeba uchwalić i ogłosić do końca listopada. Prace legislacyjne będą zapewne znów prowadzone w szaleńczym tempie i zaskoczą przedsiębiorców tuż przed końcem roku" - napisano w "Rz".
Jak wyjaśniono, "zmiany dotkną także spółki komandytowe, których wspólnicy będą musieli już za kilka miesięcy zapłacić podatek dwa razy. Dziś płacą 19 proc. od dochodów, ale już w przyszłym roku spółka jako taka ma zapłacić kolejne 19 proc. CIT".
"Ministerstwo Finansów twierdzi, że to 'odpowiedź na tworzone przez podatników struktury optymalizacyjne'. Eksperci zgodnie twierdzą: cel jest przede wszystkim fiskalny. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że co roku przybywa około 5 tys. spółek komandytowych. Dziś jest już ich ponad 43 tys. Wiele z nich to rodzinne biznesy. Rząd oprócz 'kija' na te firmy szykuje też 'marchewkę"' w postaci tzw. estońskiego CIT i rozszerzenia możliwości korzystania z 9-proc. stawki" - czytamy.
Źródło: Rzeczpospolita