Polska złożyła do Komisji Europejskiej skargę na Niemcy za nielegalnie przywiezione odpady. To pierwszy etap postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej - powiedziała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Rzecznik niemieckiego resortu środowiska, odpowiadając na pytania "Faktów" TVN, wskazuje na podział kompetencji, ale stwierdza też, że skarga jeszcze do nich nie dotarła, więc nie może jej ocenić.
Jak wskazała podczas środowej konferencji prasowej minister Moskwa, w Polsce jest 35 tys. ton nielegalnych odpadów porzuconych w siedmiu składowiskach, które zostały wwiezione do naszego kraju z Niemiec.
Apel "o zabranie niemieckich śmieci"
Zwróciła uwagę, że Polska wielokrotnie interweniowała u zachodniego sąsiada na poziomie landowym, federalnym, "nawołując do zabrania tych niemieckich śmieci, które nielegalnie zalegają na polskiej ziemi".
- Zostaliśmy pozostawieni bez wyboru. Używamy takiej ścieżki, jakiej może użyć każde państwo europejskie, korzystamy ze skargi do KE, która jest pierwszym etapem postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości - oświadczyła szefowa MKiŚ.
Minister zaapelowała do "bardzo zielonego niemieckiego rządu o zabranie niemieckich śmieci".
Jak mówiła, polski podatnik "nie może płacić za wywóz, za zagospodarowanie niemieckich śmieci".
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przypomniała na środowej konferencji prasowej, że w Polsce na siedmiu składowiskach zalega 35 tys. ton nielegalnych odpadów, które do naszego kraju trafiły z Niemiec. Podkreśliła, że Polska wielokrotnie interweniowała u zachodniego sąsiada na poziomie landowym, federalnym, "nawołując do zabrania tych niemieckich śmieci, które nielegalnie zalegają na polskiej ziemi".
Moskwa przekazała, że Polska złożyła do Komisji Europejskiej skargę na Niemcy za nielegalnie przywiezione odpady.
Szynkowski vel Sęk: doszło do naruszenia prawa europejskiego
Szczegóły w tej sprawie przedstawił obecny na konferencji minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk. - Doszło tutaj do naruszenia prawa europejskiego ze strony Republiki Federalnej Niemiec, która powinna wziąć odpowiedzialność za przemieszczone do Polski i tu w tej chwili zalegające bezprawnie odpady - mówił.
Wskazał, że "jakiekolwiek zasłanianie się w tej sprawie kompetencjami landowymi, nie broni się w kontekście prawa międzynarodowego". - Nie jest możliwe, aby państwo próbowało uwolnić się ze swoich zobowiązań, wskazując na swój podział ustrojowy, federalny - dodał.
- Mimo szeregu wezwań strona niemiecka nie chciała za tę kwestię wziąć odpowiedzialności. W związku z tym na podstawie artykułu 259 Traktatu o Unii Europejskiej uruchamiamy pierwszy etap postępowania - jest to skierowanie w pierwszym kroku skargi do Komisji Europejskiej - poinformował minister ds. UE.
Dodał, że Komisja Europejska będzie miała trzy miesiące na analizę tej skargi i wydanie uzasadnionej opinii w tej sprawie. Następnym krokiem jest możliwość złożenia skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - przekazał Szynkowski vel Sęk.
Jak podkreślił minister, "zobowiązania wynikające z prawa europejskiego obowiązują wszystkich w sposób równy". - W tak wrażliwej sprawie, jak kwestia ochrony środowiska, a przecież w Niemczech jednym z partnerów koalicyjnych jest partia Zielonych, której powinno zależeć na tym, żeby dochowywać prawa ochrony środowiska, nie może być żadnej taryfy ulgowej - powiedział.
- Chcieliśmy, żeby ta sprawa mogła zostać rozstrzygnięta w sposób polubowny - nie było dobrej woli w tej sprawie po stronie niemieckiej - przekazał minister ds. UE. - Jesteśmy zdeterminowani, żeby nie tylko dbać o to, żeby nasi partnerzy przestrzegali prawa europejskiego, ale w tym przypadku, żeby chronić polskich obywateli - chronić przez zagrożeniem płynącym z naruszenia zasad ochrony środowiska, w tym przypadku - niestety, mówię to z przykrością - ze strony naszego zachodniego sąsiada - dodał.
Szynkowski vel Sęk ocenił, że sprawa nie budzi żadnych wątpliwości prawnych, więc Polska uruchamia pierwszy etap procedury skargowej. - Jesteśmy zdeterminowani, żeby tę procedurę, jeżeli nie będzie reakcji ze strony Niemiec, kontynuować - zapowiedział.
Odpowiedź niemieckiego ministerstwa środowiska
W odpowiedzi na zapytanie "Faktów" TVN Christopher Stolzenberg, rzecznik niemieckiego Ministerstwa Środowiska, stwierdził, że skarga, o której mówiła minister Anna Moskwa jeszcze do nich nie dotarła, dlatego nie mogą się odnieść do jej treści. "Na podstawie art. 259 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej Komisja Europejska wydaje uzasadnioną opinię, dając zainteresowanym państwom członkowskim możliwość przedstawienia pisemnych i ustnych uwag. Jeżeli Komisja nie wyda opinii w ciągu trzech miesięcy, skarga do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości może zostać wniesiona nawet w przypadku braku takiej opinii" - wskazuje Stolzenberg.
Rzecznik niemieckiego resortu środowiska stwierdza, że niepokoi ich "fakt, że dochodzi do nielegalnego transportu odpadów z Niemiec".
"Zgodnie z umową koalicyjną, federalna minister środowiska Steffi Lemke jest zobowiązana do poprawy zapobiegania nielegalnemu przemieszczaniu odpadów w UE. Jednocześnie jednak należy przestrzegać podziału kompetencji przewidzianego w niemieckiej Ustawie Zasadniczej: rząd federalny jest odpowiedzialny za ustawodawstwo, podczas gdy kraje związkowe są odpowiedzialne za egzekwowanie prawa" - wskazuje na podział obowiązków i stwierdza, że "obecnie jego resort lobbuje na szczeblu UE za ulepszeniami, m.in. w ramach negocjacji dotyczących zmiany europejskiego rozporządzenia w sprawie przemieszczania odpadów".
"Tylko ogólnounijne rozporządzenie może poprawić egzekwowanie przepisów i zwiększyć skuteczność działań dochodzeniowych organów, na przykład dzięki procedurom cyfrowym. To, co należy zrobić w zakresie prac dochodzeniowych i w razie potrzeby zarządzenia transportów powrotnych w przypadku nielegalnych przesyłek, należy do kompetencji krajów związkowych. Mimo że, ministerstwo nie jest zaangażowane w określone procedury, wiemy, że w jednym z przypadków dany kraj związkowy nakazał transport zwrotny nielegalnie przemieszczanych odpadów. Bardziej szczegółowe informacje na temat podejrzanych nielegalnych przesyłek nie są dostępne dla resortu. O to należałoby zwrócić się do krajów związkowych" - stwierdza rzecznik prasowy.
Import odpadów do Polski za rządów PO-PSL i PiS
Trwa dyskusja, czy to "PiS zrobił z Polski importera śmieci", czy też "śmierdzą śmieci masowo sprowadzane za PO". Z danych wynika jednak, że zarówno za rządów PO-PSL, jak i za rządów Zjednoczonej Prawicy import odpadów rósł. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Źródło: PAP