Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych negocjuje z Ministerstwem Zdrowia między innymi kwestię podwyżek płac dla pielęgniarek. Ale rozmowy nie są jawne. Utajnienie ich treści wywołało oburzenie części środowiska, które obawia się, że decyzje będą zapadać za ich plecami. Pielęgniarki domagają się informacji na temat propozycji resortu.
Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych poinformowała na swojej stronie internetowej oraz oficjalnym profilu w mediach społecznościowych, że prowadzi rozmowy z Ministerstwem Zdrowia na temat warunków pracy i podwyżek wynagrodzeń pielęgniarek. W komunikacie czytamy, że „rozmowy trwają, atmosfera jest konstruktywna i widać dobrą wolę po obu stronach. Strona rządowa przedstawiła propozycję, którą strona społeczna rekomendować będzie swoim organom kolegialnym. Jako, że rozmowy są w trakcie, strony zobowiązały się nie ujawniać szczegółów będących przedmiotem rozmów – czytamy w komunikacie."
W środowisku zawrzało
Decyzja o utajnieniu rozmów oburzyła część środowiska pielęgniarskiego. W mediach społecznościowych pojawiło się dziesiątki komentarzy pielęgniarek domagających się ujawnienia treści negocjacji. Z utajnianiem rozmów stanowczo nie zgadza się też Stowarzyszenie Pielęgniarki Cyfrowe, które uważa, że negocjacje powinny być jawne, bo dotyczą "setek tysięcy osób, pielęgniarek i położnych". - Pielęgniarki w Polsce mają prawo do wiedzy na temat ich przyszłości. Nie zgadzamy się na utajnianie rozmów. Żadne zapewnienia naszych przedstawicieli, że wiedzą o naszych żądaniach nie gwarantują nam podjęcia właściwych decyzji, jak miało to miejsce podczas spotkań z Ministrem Zembalą w 2015 roku, gdy w nocy podpisano porozumienie bez konsultacji ze środowiskiem. Jego konsekwencje odczuwamy do dziś - mówi tvn24bis.pl Katarzyna Kowalska ze Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe. Stowarzyszenie wystosowało też do naczelnej rady pismo, w którym "żąda ujawnienia rozmów, które dotyczą przyszłości naszego środowiska, a co za tym idzie przyszłości chorych ludzi". "Są Państwo naszymi przedstawicielami, Państwa pensje pochodzą z naszych składek. Przejrzystość i jawność zarówno wydatków, jak i gospodarowania powierzonymi w składkach środkami są podstawą działalności samorządowej i chcemy, by środowisko było informowane o działalności samorządu na bieżąco, również o przebiegu wszystkich rozmów, w których biorą udział nasi ustawowo wybrani przedstawiciele, szczególnie, jeśli dotyczą rozmów o propozycjach Ministerstwa Zdrowia dla środowiska pielęgniarek i położnych" - czytamy w piśmie Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe.
"Dbamy o interesy"
W odpowiedzi na oburzenie części środowiska pielęgniarek rada wystosowała komunikat, w którym wyjaśnia, że "jej celem jest reprezentowanie pielęgniarek i położnych tak by jak najlepiej dbać o ich interesy zawodowe". "Decyzja o nieujawnianiu obecnego stanu rozmów została ustalona trójstronnie i wynika z tego, że negocjacje wciąż trwają. Wyniki rozmów zostaną przedstawione całemu środowisku, a efekty prac rzetelnie zaprezentowane jeszcze w tym miesiącu. Naczelnej Radzie Pielęgniarek i Położnych zależy na tym, żeby nie przedstawiać wyników fragmentarycznych, które przez brak pełnego kontekstu i szczegółowych ustaleń mogą powodować dezinformację i utrwalanie przekonań niezgodnych z prawdą. (...) Prowadzenie rozmów z Ministerstwem Zdrowia jest elementem szerszych prac i postulatów NRPiP i OZZPiP, a o jego efektach – wraz z pozostałymi zaangażowanymi stronami – będziemy informować tak szybko jak to możliwe" - wyjaśnia NRPiP. Rada podkreśla też, że postuluje o zwiększenie wynagrodzeń w służbie zdrowia oraz takie ustalenie ich wysokości, aby wynagrodzenia pielęgniarek i położnych odpowiadały zakresowi ich zadań i odpowiedzialności oraz poziomowi wymaganego wykształcenia i oczekiwanego zaangażowania w procesie leczenia i pielęgnowania pacjentów.
Za mało pielęgniarek
Pielęgniarek w Polsce jest za mało. Potwierdzają to m.in. dane Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Wskaźnik liczby pielęgniarek na 1000 pacjentów w 2015 roku wyniósł w Polsce 5,2 - to trzeci najgorszy wynik od końca w całej Unii Europejskiej. Gorzej jest tylko na Łotwie i w Grecji. Z kolei najlepiej wśród krajów Unii jest w Niemczech (13,3). Jeśli zaś spojrzymy szerzej na zestawienie wszystkich 35 najlepiej rozwiniętych państw, to na szczycie będzie Szwajcaria, gdzie na tysiąc chorych przypada niemal czterokrotnie więcej pielęgniarek - dokładnie 17,9. Polskie pielęgniarki są też mocno przepracowane, bo jak wynika z badania Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe większość z nich ze względu na niskie zarobki pracuje w dwóch miejscach. Oznacza to, że np. po zakończeniu 12 godzinnego dyżuru na etacie, pracują dalej, ale już na umowie zlecenie lub kontrakcie. Z badania wynika, że ponad połowa (51 proc.) badanych pielęgniarek pracuje dodatkowo do 100 godzin miesięcznie. Kolejne 17 procent wypracowuje ponad etat nawet do 200 godzin miesięcznie. Wiele pielęgniarek pracuje tak dużo, bo ich pensje są niskie. Przeciętna płaca pielęgniarki w Polsce wynosiła w 2016 roku według Głównego Urzędu Statystycznego 3,3 tys. zł brutto, czyli 2,6 tys. zł netto, za pracę także nocami, w weekendy i święta. Jednak ta kwota nie mówi o ich zarobkach całej prawdy. Średnią "sztucznie" podwyższają pensje starszych stażem pielęgniarek, których w Polsce jest większość, a wchodząca do zawodu osoba może liczyć na kwotę 2,6 tys., ale brutto, czyli około 1,9 tys. zł netto. Jej wynagrodzenie przekroczy 3 tys. zł brutto (2,1 tys. zł "na rękę") dopiero po 10 latach pracy. Na podobne albo lepsze wynagrodzenia można liczyć w branżach wymagających mniejszej wiedzy (pielęgniarka musi zdobyć dyplom wyższej uczelni oraz często specjalistyczne kursy) i mniej obciążających psychicznie. Nic więc dziwnego, że chętnych brakuje.
Autor: msz / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24