Forum Związków Zawodowych chce, aby w budżecie na przyszły rok znalazła się 15-procentowa podwyżka wynagrodzeń dla pracowników budżetówki, czyli między innymi urzędników, pielęgniarek czy nauczycieli. Ministerstwo Finansów szacuje, że spełnienie żądań kosztowałoby ponad 15 miliardów złotych rocznie.
Związki zawodowe, pracodawcy i strona rządowa w połowie czerwca rozpoczną dyskusję na temat przyszłorocznego budżetu państwa. Forum Związków Zawodowych chce, aby znalazł się w nim zapis podnoszący wynagrodzenia pracowników budżetówki o 15 procent.
Chcą podwyżki
Przewodnicząca FZZ Dorota Gardias uważa, że "rząd PiS dla pracujących w sferze budżetowej nie zrobił praktycznie nic, a tzw. rynek pracownika to bzdura", o czym świadczy wysokość najczęściej wypłacanych wynagrodzeń, które oscylują wokół płacy minimalnej. - Płace najsłabiej zarabiających nie rosną. Sfera budżetowa nie jest w żaden sposób konkurencyjna wobec ofert pracy u prywatnego pracodawcy. Komu opłaca się dzisiaj być w Polsce pielęgniarką, policjantem czy nauczycielem? Wzrost wynagrodzeń w sferze budżetowej o 15 procent byłby poważnym krokiem, deklaracją, że poza propracowniczą narracją (rządu - red.) stoi coś więcej. Chcemy, aby Państwo Polskie zaczęło płacić godnie - mówi Dorota Gardias i dodaje, że zamiast programu "Dobry Start", który zakłada wypłatę 300 złotych na wyprawkę szkolną, rząd powinien dać stałe podwyżki pracownikom.
- Zamiast wprowadzać kolejny program, który trudno uzasadnić, należałoby usiąść do stołu z najsłabiej zarabiającymi, czyli m.in. przedstawicielami służb publicznych - dodaje.
Poważny problem
Niskie wynagrodzenia to jedna z przyczyn braku pielęgniarek oraz coraz mniejszej liczby chętnych do pracy w urzędach. Pierwszych w Polsce jest na lekarstwo, a wskaźnik liczby pielęgniarek na 1000 pacjentów w naszym kraju jest jednym z najniższych w całej Unii Europejskiej. Równie kiepska sytuacja jest w przypadku administracji publicznej. Urzędnicy nad Wisłą należą do najstarszych w Europie. Co trzeci z nich ma więcej niż 55 lat, a młodych nie dość, że już teraz jest bardzo mało, to coraz częściej odchodzą do prywatnych firm. Wszystko właśnie m.in. przez niskie płace, które zniechęcają do pracy w administracji publicznej.
Jest szansa?
O sprawę podwyżek płac w sferze budżetowej o 15 procent zapytaliśmy Ministerstwo Finansów. Resort w przesłanej tvn24bis.pl odpowiedzi wylicza, że realizacja takiego postulatu kosztowałaby 15 miliardów złotych rocznie. Resort wyjaśnił również, że Rada Ministrów, podejmując decyzję, co do wysokości wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej na kolejny rok, musi mieć na uwadze możliwości finansowe budżetu państwa, wynikające zarówno ze stabilizującej reguły wydatkowej, jak i unijnych reguł fiskalnych, a także koszty finansowania realizowanych zadań społecznych (np. program Rodzina 500 plus, obniżony wiek emerytalny czy podwyższenie renty socjalnej). "Na obecnym etapie prac nad budżetem na rok 2019 Rada Ministrów nie przyjęła jeszcze propozycji średniorocznych wskaźników wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej na rok następny, a w resorcie finansów trwają obecnie prace z tym związane. Na tym etapie prac jest zatem za wcześnie, aby mówić o konkretnych ustaleniach jakie zostaną przyjęte" - czytamy w stanowisku MF.
Autor: msz//dap / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24