Spór handlowy między Waszyngtonem i Pekinem, zakaz handlu w niedziele w polskich sklepach, zamieszanie wokół cen prądu oraz szczyt klimatyczny w Katowicach. To tylko niektóre z najważniejszych gospodarczych wydarzeń 2018 roku. Przypominamy dziesięć z nich.
1. Wojna handlowa
Ten rok upływał pod znakiem zaogniającego się konfliktu handlowego między USA i Chinami.
Na początku lipca weszła w życie pierwsza partia zapowiadanych karnych ceł na chiński eksport do Stanów Zjednoczonych. Objęły one towary warte 34 miliardy dolarów rocznie. Chiny ogłosiły natychmiastowy i proporcjonalny odwet.
Giganci światowego handlu na tym nie poprzestali. USA nałożyły cła na chiński eksport wart łącznie 250 miliardów dolarów rocznie, Pekin odpowiedział zaś taryfami na amerykańskie towary za 110 miliardów dolarów rocznie.
Prezydent Donald Trump zarzuca Chinom stosowanie nieuczciwej strategii handlowej, w tym kradzież amerykańskiej technologii. Zagroził ocleniem nawet całego chińskiego eksportu do USA, jeśli Pekin nie zrezygnuje z tych praktyk.
To retoryka wywołała niepokój na rynkach finansowych. Eksperci obawiają się, że wojna handlowa między krajami może mieć negatywny wpływ na światowy handel i inwestycje. Widać jednak światełko w tunelu. Przełomowym okazał się szczyt G20 w Buenos Aires.
Prezydenci Donald Trump i Xi Jinping podczas spotkania w Argentynie uzgodnili, że ich kraje będą kontynuowały negocjacje w sprawie polityki handlowej i wstrzymają się przez 90 dni z nałożeniem na siebie nawzajem kolejnych taryf.
2. Sprawa Cambridge Analytica
W 2018 roku gorącą zrobiło się wokół Facebooka. W marcu brytyjski "The Observer" opisał bowiem proceder pozyskania danych użytkowników serwisu przez Cambridge Analytica.
Jak mogliśmy przeczytać, firma analityczna pozyskiwała dane za pomocą jednej z aplikacji i wykorzystywała je później w swoich kampaniach. Informacje zbierane w celach naukowych miały być wykorzystywane, według gazety, w celach politycznych, co mogło być naruszeniem prawa.
Analitycy firmy pracowali między innymi dla Donalda Trumpa w trakcie kampanii prezydenckiej w 2016 roku.
Pierwsze szacunki wskazywały, że problem dotyczył 50 milionów użytkowników portalu, jednak jak poinformowali później sami przedstawiciele Facebooka chodziło o dane około 87 milionów użytkowników. W tym ponad 57 tysięcy osób w Polsce.
Nic zatem dziwnego, że szef Facebooka Mark Zuckerberg zeznawał w tej sprawie przed amerykańskim Kongresem, a także odpowiadał na pytania europosłów w Brukseli.
Odbiło się to także na notowaniach spółki. Tylko w ciągu nieco tygodnia od ujawnienia procederu wartość akcji Facebooka spadła o 73 miliardy dolarów. W następnych tygodniach akcje odrabiały straty, jednak do czasu. W lipcu firma ostrzegła inwestorów, że wzrost przychodów w kolejnych kwartałach wyhamuje, ponieważ Facebook dostosuje swoją strategię do nowych zasad prywatności.
Na te informacje źle zareagowali inwestorzy. Facebook zanotował jedną z największych dziennych strat, jakie kiedykolwiek poniosły spółki notowane na amerykańskim parkiecie.
Po kieszeni dostał także Mark Zuckerberg, który wypadł z pierwszej trójki w rankingu najbogatszych ludzi na świecie prowadzonym przez Bloomberga. Pod koniec grudnia jego majątek był wyceniany na 49,4 mld dolarów. To o 23,4 mld dolarów mniej niż na początku tego roku.
3. Szczyt klimatyczny COP24
Katowice przez kilkanaście dni były światową stolicą rozmów o zmianach klimatu i związanych z tym zagrożeniach. Na Śląsku odbył się szczyt klimatyczny, który zakończył się przyjęciem dokumentu końcowego COP24. Tak zwany pakiet katowicki jest "mapą drogową" realizacji Porozumienia paryskiego z 2015 roku, mającego na celu ograniczenie globalnego wzrostu temperatury.
Społeczność międzynarodowa uzgodniła w Paryżu, że podejmie działania na rzecz zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie dwóch stopni Celsjusza - a w razie możliwości jedynie 1,5 stopnia Celsjusza - powyżej średniej temperatur sprzed rewolucji przemysłowej.
W głównym dokumencie szczytu strony stwierdziły, że wysiłki w celu ograniczenia wzrostu średniej temperatury są obecnie niewystarczające, a dodatkowo należy dążyć do ograniczenia tego wzrostu o 1,5, a nie o 2 stopnie, jak zapisano w Porozumieniu paryskim.
Kwestia, jak odnieść się do raportu, była przedmiotem kontrowersji i sporów na szczycie w Katowicach. W dokumencie końcowym szczytu w Katowicach podkreślono pilną potrzebę zwiększenia przez wszystkie jego strony ambicji w polityce klimatycznej, aby zapewnić najwyższy możliwy stopień adaptacji do zmian klimatu i ograniczenia ich skutków. Wskazuje się też na pilną konieczność zwiększenia finansowania, dostępu do technologii i wsparcia przez kraje rozwinięte, tak aby wzmocnić działania podejmowane przez kraje rozwijające się. Powtarza się również wezwanie do zwiększenia ambicji po 2020 roku i mobilizacji 100 miliardów dolarów rocznie.
4. Afera KNF
Trzęsienie ziemi w Komisji Nadzoru Finansowego wywołał artykuł "Gazety Wyborczej" z 13 listopada. Gazeta napisała, że w marcu 2018 roku ówczesny przewodniczący KNF Marek Chrzanowski zaoferował właścicielowi między innymi Getin Noble Banku Leszkowi Czarneckiemu przychylność w zamian za około 40 milionów złotych - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa Komisji prawnika.
W rezultacie Chrzanowski poinformował, że składa dymisję z funkcji przewodniczącego KNF, którą przyjął premier Mateusz Morawiecki.
Pod koniec listopada były szef KNF został zatrzymany w Warszawie przez CBA, a następnie przewieziony do prokuratury w Katowicach. Chrzanowski usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia przez inną osobę korzyści majątkowej. Chodzi o art. 231 par. 2 Kodeksu karnego. Za ten czyn grozi do 10 lat więzienia.
Jak podawała po przesłuchaniu Chrzanowskiego Prokuratura Krajowa, według jej ustaleń podczas marcowego spotkania z Czarneckim ówczesny szef KNF zaproponował biznesmenowi "zatrudnienie Grzegorza Kowalczyka w charakterze prawnika w Getin Noble Bank SA na okres 3 lat oraz przekazał Leszkowi Czarneckiemu informację, że zatrudnienie to będzie skutkować przychylnością Komisji Nadzoru Finansowego w czasie realizacji programu naprawczego Getin Noble Bank SA".
Sąd Rejonowy Katowice-Wschód zdecydował, że Chrzanowski trafi do aresztu na dwa miesiące.
Afera wywołała polityczną burzę, bo Chrzanowski jest uznawany za człowieka Adama Glapińskiego - szefa NBP i bliskiego wieloletniego współpracownika Jarosława Kaczyńskiego.
Dodatkowo w nagraniu rozmowy Chrzanowskiego z Czarneckim pojawia się wątek przejmowania banków "za złotówkę". Ustawę pozwalającą na takie działania w międzyczasie przyjął parlament i podpisał prezydent.
5. Zakaz handlu w niedziele
Od początku marca weszły w życie przepisy o zakazie handlu w niedziele. Zgodnie z ustawą, handel w niedziele w tym roku był dozwolony jedynie w pierwszą i ostatnią niedzielę każdego miesiąca 2018 roku (z wyjątkami).
Łącznie, w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów sprzedawcy byli zmuszeni zamknąć swoje sklepy w 23 niedziele. I jak pokazały dane publikowane w ostatnich miesiącach obawy ekspertów związane ze skutkami wprowadzenia zakazu - przynajmniej na razie - okazały się przedwczesne.
Z szacunków Polskiej Izby Handlu i Centrum Monitorowania Rynku wynika, że sprzedaż detaliczna sklepów małoformatowych rosła w każdym z dziesięciu miesiąców obowiązywania nowych przepisów.
Dane obejmują sklepy spożywcze o powierzchni do 300 metrów kwadratowych. Z wrześniowych szacunków DNB Bank Polska wynika, że zakaz handlu nie wpłynął również na pogorszenie wyników finansowych największych sieci handlowych.
W 2019 roku handlowców czekają jednak kolejne zmiany.
W kolejnych 12 miesiącach zakupy zrobimy w jedną niedzielę w miesiącu - ostatnią. Od 1 stycznia 2020 roku będzie zaś obowiązywał zakaz handlu we wszystkie niedziele w roku, z wyjątkiem siedmiu. Nad nowelizacją przepisów pracują także posłowie. Zmiany mają doprecyzować między innymi, jakie placówki pocztowe mogą być wyłączone spod zakazu handlu.
6. Ceny prądu
Chaos. To słowo, które dobrze opisuje sytuację wokół cen prądu.
W połowie listopada Urząd Regulacji Energetyki otrzymał wnioski taryfowe na sprzedaż energii na przyszły rok od PGE, Taurona, Energii i Enei. Sprzedawcy energii wnioskowali o średnio ponad 30-procentowe podwyżki taryf dla gospodarstw domowych.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski zapewnił jednak, że nawet jeśli podwyżki wejdą w życie, to ich nie odczujemy. Miały w tym pomóc rekompensaty za drogi prąd. Zgodnie z planami Ministerstwa Energii miały one objąć gospodarstwa domowe, a także "znaczną część firm małych i średnich, w takim zakresie, w jakim one uczestniczą w obsłudze ludności".
Miały, bo jak się okazało rząd wpadł na inny pomysł. Na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki przedstawił inne mechanizmy. W zachowaniu obecnych cen prądu mają pomóc obniżka stawki akcyzy za energię elektryczną z 20 zł na 5 zł za megawatogodzinę (MWh), a także obniżenie opłaty przejściowej.
Szef rządu podkreślił, że takie obniżenie stawki podatku oraz opłaty przejściowej zapewni utrzymanie łącznych kosztów odbiorców w gospodarstwach domowych i samorządach na poziomie podobnym jak w roku 2018. Nie byłoby jednak w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że część samorządów i przedsiębiorców już podpisało nowe, wyższe umowy z firmami energetycznymi.
Zdaniem premiera Morawieckiego negatywne skutki dla budżetu państwa zostaną zniwelowane poprzez środki ze sprzedaży uprawnień do emisji.
Projektem ustawy na dodatkowym posiedzeniu zajęli się posłowie i senatorowie. W ostatnim momencie rząd zgłosił jeszcze do niego autopoprawkę, którą trudno nazwać kosmetyczną. W rezultacie, firmy energetyczne będą musiały zamrozić rachunki na poziomie z pierwszej połowy 2018 roku. Te, które już podniosły ceny - np. samorządom - będą musiały je obniżyć. W zamian rząd dopłaci tym spółkom 4 miliardy złotych.
7. Koniec użytkowania wieczystego
Wraz z nowym rokiem wchodzi w życie ustawa, która automatycznie zamienia użytkowanie wieczyste we własność. Zmiany obejmą, zgodnie z danymi Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, 2,5 miliona Polaków mieszkających dziś w nieruchomościach, które należą do samorządu albo Skarbu Państwa.
Za przekształcenie trzeba będzie jednak zapłacić. Ile? Wszystko zależy od wysokości bonifikat.
W przypadku gruntów należących do skarbu państwa dla tych, którzy postanowią zapłacić całą 20-letnią sumę jednorazowo w pierwszym roku, bonifikata będzie wynosiła 60 procent, a w kolejnych latach będzie obniżana o 10 punktów procentowych. Przykładowo, jeśli ktoś płaci za użytkowanie wieczyste 1000 zł rocznie, to zamiast 20 tysięcy złotych (20 lat po 1000 złotych) w pierwszym roku zapłaci tylko 8 tysięcy złotych. Inni właściciele działek - na przykład samorządy - decyzje o wysokości bonifikaty podejmują samodzielnie. I to właśnie ta kwestia wywołała wielkie emocje w końcówce roku.
Głośno było o przypadku Warszawy, gdzie przed wyborami bonifikatę ustalono na poziomie 98 procent, by po nich wrócić do 60 procent. Po fali krytyki prezydent Rafał Trzaskowski zapowiedział kolejną zmianę i powrót do poziomu 98 procent. Niezależnie od wysokości bonifikaty, wysokość opłaty przekształceniowej jest pochodną opłaty za użytkowanie wieczyste 1 stycznia 2019 roku.
8. Pracownicze Plany Kapitałowe
Mianem rewolucji trzeba określić zmiany w emeryturach, które w listopadzie podpisał prezydent Andrzej Duda. Ustawa, która będzie wchodziła stopniowo od lipca 2019 roku, wprowadzi system Pracowniczych Planów Kapitałowych. I jak wynika z szacunków Ministerstwa Finansów, z nowego rozwiązania może skorzystać nawet 11 milionów pracowników.
Pracownicze Plany Kapitałowe będą dobrowolnym systemem gromadzenia oszczędności, do którego pracownicy będą jednak zapisani z automatu. Środki będą pochodzić zarówno z wpłat pracodawcy, jak i pracownika. Dodatkowo w ramach zachęt skarb państwa będzie finansował wpłatę powitalną i dopłaty roczne.
Celem emerytalnej rewolucji ma być według rządowych deklaracji wspieranie pracowników w długoterminowym gromadzeniu i pomnażaniu oszczędności na emeryturę.
Ministerstwo Finansów szacuje, że emerytura wypłacana przez 10 lat w ramach Pracowniczego Planu Kapitałowego po 40 latach oszczędzania wynosiłaby ponad 2,7 tys. zł miesięcznie przy składce 3,5 procent oraz 5,9 tys. zł przy składce 8 procent. Są to wyliczenia dla osoby zarabiającej 4,5 tys. zł miesięcznie. Założenie jest jednak takie, że rosnąć będą nasze wynagrodzenia, a realna stopa zwrotu z inwestowania środków z PPK wyniesie 3,5 procent.
Paweł Borys przyznawał na antenie TVN24 BiS, że w skrajnym przypadku może się zdarzyć sytuacja, że po ukończeniu 60. roku życia uczestnik PPK wyjmie z funduszu mniej pieniędzy, niż wpłacił w postaci składek.
- Teoretycznie jest to możliwe, bo fundusze inwestycyjne, które inwestują w aktywa finansowe, mogą ponieść stratę, ale jeśli popatrzymy w dłuższym terminie, jak kształtują się stopy zwrotu, to prawdopodobieństwo tego jest bardzo niewielkie - uspokajał.
9. Polska w elitarnym gronie
Polska została przekwalifikowana z grupy rynków rozwijających się (Emerging Markets) do rozwiniętych (Developed Markets).
Zmiany miały także wpływ na 37 spółek z warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Do grona dużych spółek (large cap) włączono PKO BP, do średnich spółek (mid cap) - 13 firm, w tym PKN Orlen, Grupę Lotos, PGE, Bank Pekao i LPP, a do małych (small cap) - kolejne 23 podmioty, na przykład Bank Millenium, Play Communications i Grupę Azoty.
Szef działu analiz FTSE Russell Reza Ghassemieh przekonywał we wrześniowej rozmowie z polskimi mediami, że awans Polski będzie miał pozytywne konsekwencje dla rynku kapitałowego, bo "zmieni zachowanie inwestorów i charakterystykę rynku".
- Rynki wschodzące często kojarzą się z turbulencjami, a w razie zmiany warunków makroekonomicznych obserwują one istotne wahania. Wyłączenie Polski z tego grona jest pozytywne, a także pozwoli na przyciągnięcie (inwestorów) decydujących się na innego rodzaju alokację aktywów - analizował.
10. Nagrody dla członków rządu
Wynikało z niej, że nagrody otrzymali konstytucyjni ministrowie (od 65,1 tys. zł rocznie do 82,1 tys. zł), ale także ministrowie zatrudnieni w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (od 36,9 tys. zł rocznie do 65,1 tys. zł) oraz była premier Beata Szydło (65,1 tys. zł).
Jak się później okazało, nagrody przyznano także w 2016 roku. Poinformował o tym szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk.
Nagrody spotkały się z oburzeniem opozycji. Decyzji o przyznaniu nagród w marcu broniła Beata Szydło. Ministrowie i wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za "ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały" - grzmiała z sejmowej trybuny była premier. Jej zdaniem dyskusja wokół nagród stała się "hucpą urządzaną przez polityków opozycji".
Gdy notowania PiS spadały, na początku kwietnia prezes partii Jarosław Kaczyński poinformował, że ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu, którzy są politykami, przekażą je na Caritas.
W lipcu premier Mateusz Morawiecki pytany przez dziennikarzy, oświadczył że ten uważa "za zamknięty". - Wszystkie nagrody ministrów zostały zgodnie z obietnicą przekazane na cele charytatywne - podkreślił.
Autor: mb//bgr / Źródło: tvn24bis.pl