Kondycja branży fitness jest bardzo ciężka – powiedział w rozmowie z TVN24 Łukasz Gacek, właściciel siłowni. - Jesteśmy bezrobotni, nie mamy kogo ćwiczyć, nie mamy gdzie ćwiczyć – wskazała Julia Jargieło, trener personalny.
Premier Mateusz Morawiecki na piątkowej konferencji prasowej ogłosił dalsze decyzje w sprawie obostrzeń. Szef rządu zapowiedział, że siłownie oraz kluby fitness pozostaną zamknięte przez kolejne dwa tygodnie od przyszłego piątku, 12 lutego.
Julia Jargieło przyznała, że branża spodziewała się takiej decyzji. - Spodziewaliśmy się, że nie będziemy otwarci, ani dzisiaj, ani 12 lutego, kiedy będą otwarte baseny i stoki narciarskie. Myślę, że przetrwamy, ale to był i jest bardzo trudny okres, po którym trzeba będzie trochę czasu, żeby móc wyjść i się z niego podnieść – powiedziała.
Jargieło zwróciła uwagę na trudną sytuację trenerów personalnych. - Jesteśmy bezrobotni, nie mamy kogo ćwiczyć, nie mamy gdzie ćwiczyć, zostają nam parki, lasy, ale aura na zewnątrz nie sprzyja temu, żeby uprawiać amatorsko jakieś dyscypliny sportowe, więc korzystamy z obiektów, które działają zgodnie z rozporządzeniem, czyli są otwarte dla członków kadry narodowej i polskich związków sportowych – wyjaśniła.
Pozew zbiorowy branży fitness
Na początku stycznia tego roku Polska Federacja Fitness zapowiedziała złożenie pozwu zbiorowego. - Jeszcze nie podjęliśmy decyzji, czy będziemy brać udział, ponieważ jest to troszeczkę forma szantażu. Niestety grozi nam pozbawienie pomocy z tarczy, jeżeli się otworzymy, w tym przypadku nie chcemy ryzykować – wyjaśnił Łukasz Gacek.
Jak przyznał, firma skorzystała z pomocy rządowej. - Dotarła do nas pomoc, natomiast ta pomoc nie wystarcza na pokrycie wszystkich kosztów – zaznaczył Gacek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24