- Sytuacja LOT-u jest trudna, tak samo jak wszystkich innych linii lotniczych - powiedział w niedzielę w Radiu Zet wiceminister infrastruktury Marcin Horała. Zapewnił jednak, że "nie ma takiej opcji", by narodowy przewoźnik upadł. - Uderzył w LOT kryzys koronawirusowy, absolutnie niezawiniony przez tę firmę. My zrobimy wszystko, żeby pomóc - podkreślił.
Wiceminister Horała zwrócił uwagę, że "Lufthansa korzysta z dofinansowania rzędu bodajże 9 miliardów euro". - Wsparcie dla LOT-u też jest koniecznością, ale oczywiście również koniecznością jest racjonalizacja w zarządzaniu, ograniczenie kosztów. Takie trudne rozmowy toczą się we wszystkich firmach w Polsce - powiedział wiceszef MI.
Rozmowy w sprawie płac w LOT
Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że przewoźnik porozumiał się z trzema spośród pięciu działających w spółce związków zawodowych w sprawie płac. Do 15 czerwca swoją decyzję w sprawie przystąpienia do porozumienia mają przedstawić Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz Ogólnopolski Pracowniczy Związek Zawodowy Konfederacja Pracy.
"Jeśli do 15 czerwca do porozumienia przystąpią pozostałe dwa związki, to umowa gwarantująca personelowi lotniczemu pobory niezależnie od uziemienia samolotów wejdzie w życie od 1 lipca. W przeciwnym wypadku konieczne będzie zmniejszenie wymiaru etatów" - podała spółka w komunikacie.
- Chcemy, żeby zwalnianie ludzi było zawsze ostatecznością, żeby najpierw, jeżeli trzeba, przejściowo obniżyć pensje, ale utrzymać zatrudnienie, tak też jest w LOT, ale to jest kwestia dyskusji między partnerami społecznymi. Oczywiście one nie będą łatwe, ale wierzę, że zakończą się porozumieniem - powiedział Marcin Horała. Wiceminister zapytany, czy obniżki będą dotyczyły również zarządu spółki, odpowiedział, że nie wie.
- LOT to moja działka, choć zarządza tym Ministerstwo Aktywów Państwowych, a nie ja bezpośrednio. Nie znam szczegółów tego porozumienia - zaznaczył wiceszef MI. Na uwagę, że związkowcy twierdzą, że cały ciężar trudnej sytuacji finansowej został przerzucony na pracowników, a nie na zarząd, Horała podkreślił, że on nie zna treści porozumienia. - Wiem, bo współpracuję, że członkowie zarządu LOT-u pracują ostatnio prawie 24 godziny na dobę i nieraz w środku nocy wymieniamy się mailami i telefonami. Jest to trochę inna sytuacja od kogoś, kto jest na postojowym i nie pracuje, ale nie znam tutaj szczegółów, to pytanie do LOT-u - dodał.
Przyszłość narodowego przewoźnika
Marcin Horała był także pytany o przyszłość narodowego przewoźnika. Zapewnił, że "nie ma takiej opcji", by LOT upadł. Dopytywany w tym kontekście, dlaczego powstała spółka LOT Polish Airlines, która - jak zaznaczono - zdaniem związkowców ma służyć, aby przeprowadzić tak zwaną kontrolowaną upadłość, odpowiedział, że "być może jakaś racjonalizacja zarządzania aktywami - to jest jeden z manewrów, które firmy stosują w trudnych czasach". - Być może na przykład część aktywów trzeba przenieść do tej spółki i w ten sposób polepszy to sytuację firmy - mówił Horała. - To są już szczegółowe pytania. Ja naprawdę nie jestem zarządem tej spółki - podkreślił. Wiceszef MI dopytywany, czy LOT nie upadnie i nie będzie kontrolowanej upadłości, zapewnił, że "LOT nie upadnie w rozumieniu takim, że będą dalej pracować ludzie, będą latać samoloty, ta firma zostanie ocalona i zachowana". - Natomiast czasem w trudnych czasach różne manewry prawne, gospodarcze trzeba stosować - ja tu nie będę ingerował zarządowi. Jak do tej pory jest to zarząd, który doprowadził LOT do znakomitej pozycji, do rozkwitu - podkreślił Marcin Horała. - Uderzył w LOT kryzys koronawirusowy, absolutnie niezawiniony przez tę firmę. My zrobimy wszystko, żeby pomóc. Zarząd też robi wszystko, żeby firmę uratować. Jestem przekonany, że te działania zakończą się sukcesem i LOT, który jest najbardziej agresywną, najszybciej rozwijającą się linią lotniczą, kiedy ta stopklatka w ruchu lotniczym się skończy, to wysforuje się jeszcze bardziej do przodu - podkreślił wiceminister.
Źródło: PAP