Przedsiębiorcy i mieszkańcy Krynicy-Zdroju (województwo małopolskie) przyłączyli się do protestu Góralskie Veto. Wielu z nich zapowiada otworzenie działalności pomimo przedłużenia ograniczeń. - Nasza frustracja przekracza wszelkie granice - powiedział na antenie TVN24 jeden z uczestników protestu.
Wielu przedsiębiorców z gmin górskich zamierza otworzyć swoją działalność po 17 stycznia, bez względu na ewentualne dalsze obostrzenia. W tym celu powstała inicjatywa Góralskie Veto, która zrzeszyła kilkuset przedsiębiorców.
"Decyzja na dniach"
- Sytuacja zaczyna być dramatyczna. Nie tylko dla turystyki, ale i dla wszystkich mieszkańców. W naszym mieście 75 procent firm jest związanych z turystyką - powiedziała pani Ania, właścicielka pensjonatu w Krynicy-Zdroju.
- Musimy ruszyć. Mamy kredyty i rodziny na głowach. Nie mamy innego wyboru. Od rządu niestety nie mamy żadnej pomocy, dlatego nie ma innego wyjścia. Uruchamiamy i otwieramy Krynicę. Musimy z czegoś żyć - dodała.
Inny uczestnik protestu powiedział, że od momentu otrzymania wsparcia w marcu - przedsiębiorcy nie otrzymali dodatkowej pomocy. - Jesteśmy sfrustrowani, bo nie mamy możliwości działania. Jesteśmy zamknięci i nie mamy wsparcia - podkreślił.
Dodał, że zima jest okresem, gdy przedsiębiorcy w gminach górskich mogą zarabiać na to, by przetrwać trudniejszy okres, który przychodzi później. - To jest nasze 5 minut sezonu. Gdy przyjdzie marzec-kwiecień, to Krynica i nasz region nie działają. To jest martwy sezon. W tym momencie powinniśmy zarabiać na trudniejszy okres, a jest to dla nas zablokowane - zaznaczył.
Na pytanie, czy nie obawiają się kar z powodu złamania ograniczeń, jeden z przedsiębiorców odpowiedział: - Cały czas jesteśmy w kontakcie z prawnikami, analizujemy to. Nasza frustracja przekracza wszelkie granice. Decyzja będzie podjęta na dniach - wyjaśnił.
Przedsiębiorcy chcą otwierać lokale
Także niektórzy przedsiębiorcy z innych województw - m.in. śląskiego - deklarują, że mimo wprowadzonych przez rząd ograniczeń otworzą swoje lokale i w najbliższych dniach wznowią działalność. Musimy ratować to, co tworzyliśmy przez tyle lat - argumentują.
Zwłaszcza, że prawnicy zwracają uwagę, że wszelkie ograniczenia działalności gospodarczej powinny być wprowadzone w ustawie, a nie - jak to zrobił rząd - w rozporządzeniu.
Wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski w rozmowie z TVN24 podkreśla jednak, że "dopóki restrykcje nie zostają zniesione, otwieranie barów i restauracji nie jest bezpieczne i tym bardziej nie jest odpowiedzialne".
Z kolei wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk powiedziała w środę na antenie Polskiego Radia, że nie ma czasu i miejsca w momencie walki z pandemią na łamanie prawa i punktowe otwieranie się poszczególnych gałęzi gospodarczych. - Im szybciej to zrozumiemy, im szybciej nasze działania będą wspólnotowe, to łatwiej nam będzie już - mam nadzieję - w sposób permanentny po prostu gospodarkę uwolnić - dodała.
Przedłużenie obostrzeń
Od 18 stycznia utrzymane zostały wszystkie z dodatkowych obostrzeń; wyjątkiem jest uruchomienie nauczania stacjonarnego w klasach I-III w szkołach podstawowych. Obostrzenia te będą obowiązywały do 31 stycznia - poinformowała w poniedziałek kancelaria premiera. Dotyczy to także zamknięcia restauracji, które nadal mogą serwować dania jedynie na wynos i dowóz.
We wtorek Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że Rada Ministrów przyjęła uchwałę, dzięki której gminy położone na terenach górskich, które znalazły się w trudnej sytuacji na skutek obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią, mają otrzymać 1 mld zł wsparcia.
"Rząd pomoże ponad 200 gminom położonym na terenach górskich. Będą one mogły skorzystać z dwóch rodzajów wsparcia: wynikającego z ich wydatków na inwestycje w latach 2016-2020 oraz z 80-proc. rekompensaty za zwolnienie przedsiębiorców z podatku od nieruchomości. Program pomocy wynosi 1 mld zł i ruszy w pierwszym kwartale 2021 roku" - napisano w komunikacie.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24