Jeżeli chodzi o liczbę zakażeń we wrześniu i efekt otwarcia szkół, w dalszym ciągu nie wiadomo, jaka jest transmisyjność wirusa w młodszych grupach wiekowych. W naszych modelach zakładamy kilka wariantów, które przyjmują transmisyjność niską i wysoką - powiedział w TVN24 dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w sobotnim komunikacie o 843 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. To najwyższa liczba dziennych infekcji od początku epidemii w naszym kraju. Poprzednią najwyższą odnotowano wczoraj, kiedy potwierdzono 809 przypadków zakażenia.
- Wzrosty liczby zakażonych, które w tej chwili obserwujemy, nas nie zaskakują. Nawet w naszym modelu, w symulacjach przeprowadzonych już w maju, widzieliśmy tendencję wzrostową w lipcu, sierpniu i wrześniu. Przy tym dodatkowym rozluźnieniu obostrzeń one są naturalne - stwierdził dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak mówił, nie możemy cały czas myśleć i mówić o szczycie epidemii. Epidemia nie osiągnęła i prawdopodobnie nie osiągnie nigdy swojego naturalnego szczytu, tylko jest nieustannie tłumiona i trzymana "pod butem". To jest taka równowaga pomiędzy obostrzeniami, a siłą wirusa do rozprzestrzeniania się - dodał.
Powrót do szkół
Od początku września do szkół mają wrócić uczniowie. - Chcemy, aby podstawowym modelem pracy w nowym roku szkolnym był ten tradycyjny (...), kiedy zajęcia odbywają się w szkołach - zapowiedział w środę minister edukacji Dariusz Piontkowski.
Gość TVN24 był pytany o to, jaki będzie miało to wpływ na liczbę zakażeń. - Jeżeli chodzi o wrzesień i efekt otwarcia szkół, w dalszym ciągu nie wiadomo, jaka jest transmisyjność wirusa w młodszych grupach wiekowych. W naszych modelach zakładamy kilka wariantów, które przyjmują transmisyjność niską i wysoką - wyjaśnił Rakowski.
- Jeżeli przyjmiemy transmisyjność niską, na poziomie 10 procent siły transmisyjności wśród osób dorosłych, to wzrosty epidemii nie będą takie znaczące. Natomiast jeśli ta transmisyjność wirusa w młodszych grupach wiekowych jest znacząca - bliska temu, co wśród osób dorosłych - to będziemy mieli do czynienia z potężnym wzrostem epidemii, z taką pandemią totalną, czyli wielkie wzrosty, które trzeba będzie trzeba zatrzymać poprzez wprowadzenie mocnych restrykcji - powiedział Franciszek Rakowski.
Przedstawiciel Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego zaleca dużą czujność. - W szczególności w pierwszym etapie otwarcia szkół bardzo baczne obserwowanie liczby narostów, co nam wskaże na to, jaka jest naprawdę transmisyjność wśród dzieci i młodzieży - wskazał.
Jak zaznaczył Rakowski, "jeżeli będziemy mieli wysoką transmisyjność, to po prostu będą wzrosty do wielu tysięcy zachorowań". - Ta krzywa wykładnicza będzie taka, jaką obserwowaliśmy we Włoszech na początku epidemii, czyli taki mocny i swobodny narost epidemii, prawdopodobnie raczej w październiku niż we wrześniu, bo epidemia się rozpędza dosyć powoli - wyjaśnił.
Franciszek Rakowski ma jednak nadzieję, że nie dojdzie do tego z kilku powodów. - Po pierwsze, mam nadzieję, że transmisyjność wirusa w grupach młodych nie jest taka duża. Po drugie, że pewien reżim sanitarny wprowadzony w szkołach też ją w sposób znaczący obniży. Po trzecie, co najważniejsze, już dużo się nauczyliśmy we współżyciu z epidemią - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock