Wstrzymanie wydobycia na dwa tygodnie do miesiąca pozwoli uniknąć przenoszenia koronawirusa wśród tych ludzi, którzy pracują w tej samej kopalni - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski. Zdaniem prezydenta Katowic Marcina Krupy "najlepszym rozwiązaniem jest stopniowe wstrzymanie wydobycia węgla w tych kopalniach, które są zagrożone".
Według ostatnich danych, w województwie śląskim potwierdzono dotąd w sumie 4399 przypadków zakażenia koronawirusem. 158 chorych zmarło, a 995 wyzdrowiało. W szpitalach przebywa obecnie 397 osób.
Łączna liczba górników, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem, przekroczyła w środę 1,2 tysiąca - wynika z informacji służb sanitarnych i spółek węglowych. Najwięcej zakażonych - 829 osób - to zatrudnieni w Polskiej Grupie Górniczej (PGG), gdzie pracuje ponad 41 tysięcy ludzi. Wiodącym ogniskiem zakażeń jest rybnicka kopalnia Jankowice (część kopalni ROW), gdzie potwierdzono 450 zakażeń.
Zarażonych SARS-CoV-2 jest też 216 górników z gliwickiej kopalni Sośnica oraz 149 z katowickiej kopalni Murcki-Staszic. W kwarantannie jest niespełna 1,8 tysiąca pracowników z PGG. Do badań pobrano dotąd ponad 7,6 tysiąca wymazów.
Zbyt późna reakcja
Zdaniem byłego wiceministra gospodarki Jerzego Markowskiego na sytuację na Śląsku należało reagować wcześniej. - Można było wcześniej wyciągnąć wnioski, ale chyba ta niewielka liczba wymazów spowodowała, że nie było informacji. A skoro nie było informacji, wydawało się, że jest dobrze - powiedział Jerzy Markowski.
Jak zauważył, gdy rozpoczęto powszechnie robić wymazy, przed kopalniami ustawiły się kolejki górników. - To już pokazało się jako zjawisko masowe. Proszę pamiętać, że to dotyczy na razie tylko kilku kopalń. Tych kopalń jest dużo, dużo więcej. Ale z tego można już wyciągnąć wnioski, bo trzeba przeciwdziałać przenoszeniu się tego na pozostałe kopalnie. Tym bardziej że na Śląsku ci ludzie pracują w innych kopalniach, ale mieszkają razem. Rodziny mieszkają razem, wszyscy się znają i to służy przenoszeniu - wskazał były wiceminister gospodarki.
Wstrzymanie wydobycia w kopalniach
Gość "Faktów po Faktach" zwrócił uwagę, że Śląsk to jest tylko 8 procent terytorium kraju, ale zamieszkany przez 11 procent populacji. - Te 4,5 miliona ludzi, którzy tutaj mieszkają, to są ludzie skoncentrowani w dużych ośrodkach miejskich, skoncentrowanych wokół dużych zakładów przemysłowych - tłumaczył. - Ta obserwacja musi być bazą do podejmowania decyzji. Te decyzje w stosunku do górnictwa węgla kamiennego można jeszcze podjąć po to, żeby uniknąć dalszego rozprzestrzeniania się koronawirusa - dodał.
Zdaniem Jerzego Markowskiego dobrym rozwiązaniem byłoby wstrzymanie wydobycia. - Ja bym poszedł w kierunku zaniechania na pewien okres – od dwóch tygodni do miesiąca – wydobycia w poszczególnych kopalniach. Tym kopalniom nic się nie stanie przez ten okres, polskiej gospodarce też się nic nie stanie. Gdybyśmy zatrzymali wydobycie, nie we wszystkich kopalniach naraz, ale idąc miastami, to unikniemy przenoszenia koronawirusa wśród tych ludzi, którzy pracują w tej samej kopalni - zaznaczył.
Dezinformacja
Z propozycją byłego wiceministra gospodarki zgodził się prezydent Katowic Marcin Krupa. - Jedyną formą są badania przesiewowe, które oddzielają tych, którzy są zakażeni, od tych, którzy są zdrowi i dopuszczenie do pracy tylko tych, którzy są zdrowi. Ale najlepszym rozwiązaniem jest stopniowe wstrzymanie wydobycia węgla w tych kopalniach, które są zagrożone - powiedział Krupa. - Wystarczy tylko utrzymać ruch tej kopalni, żeby w każdej chwili można było zjechać na dół i rozpocząć eksploatację węgla kamiennego po minięciu zagrożenia - dodał.
- Wydaję mi się, że tego typu decyzje są decyzjami bardzo istotnymi, tylko że mieliśmy na początku problem z dezinformacją. W połowie marca mówiono, że górnicy są bezpieczni, nie grozi im większe niebezpieczeństwo na dole niż to, które jest na powierzchni. To trochę wprowadziło w błąd i może taką nonszalancję osób pracujących. A rzeczywiście zachowanie tych wszystkich obostrzeń, które były proponowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego czy ministra zdrowia, na pewno wpłynęłoby na inne decyzje aniżeli te, które zostały podjęte - ocenił prezydent Katowic.
Źródło: TVN24 Biznes