Od 15 stycznia przepisy przeciwepidemiczne zostały naruszone przez 122 podmioty - poinformował we wtorek Główny Inspektorat Sanitarny w odpowiedzi przesłanej TVN24 Biznes. GIS nałożył łącznie dziewięć kar administracyjnych w wysokości 170 tysięcy złotych. W styczniu wiele firm ogłosiło, że ze względu na trudną sytuację finansową, otwiera się mimo obostrzeń związanych z pandemią.
GIS poinformował TVN24 Biznes, że od 15 stycznia liczba podmiotów, w których naruszono przepisy przeciwepidemiczne wyniosła 122, w tym dziewięć w ciągu ostatniej doby. W związku z tym wszczęto lub zaplanowano 112 postępowań administracyjnych.
Jak podaje GIS, wśród podmiotów, w których stwierdzono naruszenia znalazły się: obiekty gastronomiczne (91), obiekty świadczące usługi noclegowo/hotelarskie (4) obiekty sportowe (studia masażu, siłownie, kluby fitness, itp. - 14) oraz dyskoteki, kluby nocne, i tym podobne (13).
Od połowy stycznia nałożono też dziesięć mandatów karnych w wysokości 1850 zł.
Ponadto łamiący obostrzenia otrzymali dziewięć kar administracyjnych w wysokości 170 tysięcy złotych. Osiem z nich nałożono na podmioty gospodarcze i jedną - na osobą fizyczną. Wartość trzech z nich wyniosła 30 tysięcy złotych, dwóch - 20 tysięcy złotych, a czterech - 10 tysięcy złotych.
Oprócz kar, przedsiębiorcy muszą liczyć się także z kontrolami policji. Według danych przekazanych TVN24 Biznes przez Komendę Główną Policji, w miniony weekend funkcjonariusze przeprowadzili 8107 kontroli obiektów handlowych i usługowych.
"To powinien być sygnał dla rządu"
Działania firm komentował na antenie TVN24 Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz.
- Przy takich ostrych rozwiązaniach (karach dla firm - red.), jeżeli przedsiębiorcy decydują się na otwieranie swoich firm, to powinien być to sygnał dla rządu, żeby się pochylić i zastanowić się, dlaczego tak się dzieje. Tutaj już nie można bagatelizować tej sprawy - ocenił.
Powiedział, że przedsiębiorcy decydujący się na taki krok mogą być zdesperowani. - A dlaczego zdesperowani? Z dwóch powodów – po pierwsze tarcze nie są szczelne i one wykluczają niektórych przedsiębiorców, którzy są zamknięci już od ponad trzech miesięcy i nie mają przychodów, aby realizować należności z kosztów stałych, typu czynszów, kredytów, odsetek, zobowiązań wobec pracowników - mówił.
- Drugim elementem frustracji jest to, że przedsiębiorcy nadal nie wiedzą, kiedy te firmy będą mogły ruszyć. Nawet jeżeli otrzymują pomoc, to ona jest określona, im dłuższy czas zamknięcia, tym realnie daje ona mniejsze możliwości opłacenia właśnie tych kosztów stałych - dodał.
Biznes otwiera się mimo obostrzeń
Pomimo decyzji rządu o przedłużeniu obostrzeń do 31 stycznia, w tym zamknięcia hoteli i utrzymania restrykcji dotyczących restauracji, siłowni i klubów fitness, część przedsiębiorców otworzyło swoje działalności w drugiej połowie stycznia. Niektórzy chcą to zrobić na początku lutego.
W "Faktach po Faktach" w TVN24 wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk powiedziała, że około 150-200 podmiotów otworzyło się pomimo obowiązujących obostrzeń.
Z kolei parę dni temu sekretarz generalny zarządu Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej Sławomir Grzyb przekazał, że nawet 20 tysięcy przedsiębiorców gastronomicznych wykluczonych i pominiętych w tarczach pomocowych wznowiło działalność po 18 stycznia.
Za złamanie obostrzeń związanych z koronawirusem grożą dotkliwe kary. - Jeśli chodzi o przedsiębiorców, tu mamy do czynienia z przepisami o ograniczeniu niektórych działalności gospodarczych, kary przewidziane są od 10 do 30 tysięcy złotych - powiedział w grudniowej rozmowie z TVN24 Biznes rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar.
Przedsiębiorców, którzy otworzą biznes mimo obostrzeń czekają nie tylko kary finansowe. Wicepremier, szef MRPiT Jarosław Gowin powiedział, że najdotkliwszą karą dla firm łamiących przepisy będzie wyłączenie z tarcz: branżowej i finansowej.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że na początku ostatniego tygodnia stycznia będą podane informacje dotyczące obowiązujących w kolejnych tygodniach obostrzeń.
Wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski w niedawnej w rozmowie z TVN24 podkreślał, że "dopóki restrykcje nie zostają zniesione, otwieranie barów i restauracji nie jest bezpieczne i tym bardziej nie jest odpowiedzialne".
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: PAP