Mówiliśmy o dziurach, o tym, że tysiące przedsiębiorców pozbawionych przychodów jest w dramatycznej sytuacji. Bez echa – powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Urzędnicy wiedzieli lepiej bez nas, jak to zrobić, ale zrobili źle – dodał.
Rzecznik małych i średnich przedsiębiorców pytany przez gazetę, czy to nie dziwne, że przedsiębiorcy mówią o buncie w sytuacji, gdy rząd udziela im wsparcia z tarczy branżowej i finansowej, odpowiada: "Te tarcze są dziurawe, wiele firm tego wsparcia nie dostanie". Według niego to jest kolejny powód coraz większego niezadowolenia.
"Przedsiębiorcy dostrzegają tę niesprawiedliwość"
"Coraz trudniej jest wytłumaczyć przedsiębiorcom, dlaczego to akurat ich biznes zamknięto, a inne branże mogą działać, czemu lockdown nie objął całej gospodarki" - mówi Abramowicz w rozmowie z gazetą.
Z ich punktu widzenia, jak dodaje, dobór zamrożonych branż jest zupełnie niezrozumiały. "Często podawany przykład to siłownie czy baseny – rząd je zamknął, co kłóci się z oficjalnymi komunikatami Narodowego Funduszu Zdrowia, że aktywność fizyczna zwiększa odporność" - ocenia rzecznik MŚP.
Zwraca uwagę, że fitness, który wydał ogromne pieniądze na dodatkowe zabezpieczenia, by spełnić wymogi Generalnego Inspektoratu Sanitarnego, ustalone już w czerwcu, teraz "został odcięty od przychodów", a pracują duże zakłady przemysłowe, gdzie zatrudnione są setki pracowników. "Ci pracownicy spotykają się w szatniach, korzystają z pryszniców – i tam wirus nie jest zagrożeniem, a w siłowniach jest. Przedsiębiorcy dostrzegają tę niesprawiedliwość i nierówne traktowanie" - przekonuje Abramowicz.
Pytany, czy chce powiedzieć, że rząd się pogubił, Abramowicz podał przykład stowarzyszenia firm prowadzących solaria, które zapytało GIS, czy ich działalność jest bezpieczna przy zachowaniu reżimu sanitarnego ustalonego przez sanepid. "GIS odesłał to pytanie do krajowego konsultanta do spraw epidemiologii, a ten z kolei odpowiedział, że tak – działalność solariów przy zachowaniu reżimu sanitarnego nie stanowi szczególnego zagrożenia" - wyjaśnia w rozmowie z gazetą rzecznik. Dodaje, że GIS przesyła te opinię przedsiębiorcom z dopiskiem, że jest ona już nieaktualna. "Będziemy dopytywać, dlaczego ta opinia przestała obowiązywać" - zapowiada w rozmowie z "DGP".
"Lepiej otwierać działalność"
Abramowicz zwraca uwagę, że Rada Naukowa przy rzeczniku MSP składająca się m.in. z przedstawicieli wszystkich ekonomicznych uczelni w Polsce ostrzega, że "nie można bez negatywnych skutków dla poziomu życia Polaków blokować gospodarki w nieskończoność". "Lepiej więc jednak otwierać działalność i pracować w reżimie sanitarnym" - mówi gazecie.
Zdaniem rzecznika udzielanie pomocy firmom na podstawie numerów PKD nie daje możliwości rekompensat wszystkim zablokowanym przez rząd działalnościom "Rozumiem intencje rządu, który chciał w ten sposób ograniczyć koszty pomocy – ale nie da się ustalić, komu należy wypłacać pieniądze tylko na podstawie numerów PKD" - zaznacza w rozmowie z "DGP".
Rzecznik pytany przez gazetę, czy pomoc udzielana w czasie drugiej fali pandemii została źle przygotowana wskazał: "Niech pan spyta, czy rząd przy konstruowaniu przepisów tarcz uwzględniał zdanie Rady Przedsiębiorców przy rzeczniku MSP, w której jest 280 organizacji".
"Mówiliśmy o dziurach, o tym, że tysiące przedsiębiorców pozbawionych przychodów jest w dramatycznej sytuacji. Bez echa. Urzędnicy wiedzieli lepiej bez nas, jak to zrobić, ale zrobili źle" -powiedział dziennikowi.
Źródło: PAP