Od dziś strażnik miejski może ukarać osobę, która nie płaci za śmieci albo nie segreguje odpadów - podaje "Rzeczpospolita". Za nieprzestrzeganie przepisów grozi mandat w wysokości do 500 złotych.
Jak podkreśla gazeta, od piątku straż miejska będzie posiadać nowe uprawnienia. "Wchodzi w życie nowelizacja rozporządzenia w sprawie wykroczeń, które uprawnia strażników straży gminnych do nakładania grzywien w drodze mandatu karnego. Nowe przepisy przewidują, że strażnik miejski (gminny) ma prawo nałożyć mandat do 500 zł na osobę, która nie złożyła deklaracji śmieciowej (na jej podstawie ustala się wysokość opłaty za wywóz śmieci)" - pisze "Rzeczpospolita".
"Takiej samej kary może się spodziewać mieszkaniec gminy, który skłamał w deklaracji, by płacić mniej za wywóz odpadów, np. podał, że pod danym adresem mieszkają dwie osoby, a w rzeczywistości jest ich pięć. Mandat czeka także osobę, która zadeklarowała, że założy kompostownik, a tego nie zrobiła albo go posiada, ale z niego nie korzysta, a płaci mniej za odpady" - czytamy w dzienniku.
"Grzywna jest zdecydowanie lepsza"
Wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski w rozmowie z "Rz" powiedział, że o ten przepis "zabiegali od dawna". - Do tej pory straż miejska, jeżeli ustaliła, że dana osoba nie złożyła deklaracji i nie płaci za śmieci albo nie kompostuje, co najwyżej mogła dać jej pouczenie. Grzywna jest zdecydowanie lepsza. Nie bez znaczenia jest również nieuchronność kary - twierdzi na łamach dziennika Olszewski.
"Rzeczpospolita" wskazuje, że są też samorządy, które są zawiedzione zmianą przepisów. "Na ich terenie nie działa straż, a też mają problemy z niesubordynowanymi mieszkańcami. Na przykład straży nie mają podwarszawskie Marki" - podaje.
- Nowe przepisy nie pomogą nam. Nie mamy straży. Problem z niepłacącymi mamy za to duży. Szacujemy, że około 9-10 tysięcy osób nie płaci za odpady. Walka z nimi jest trudna. Nie mamy odpowiednich narzędzi prawnych - mówi w "Rz" burmistrz Marek Jacek Orych.
- Takie mandaty mogą być jakąś dolegliwością dla właścicieli domów jednorodzinnych. Łatwo bowiem udowodnić, że nie segregują odpadów lub nie płacą za ich wywóz. W wypadku mieszkańców bloków jest to nierealne. W każdym budynku naszej spółdzielni mieszka od 500 do 1000 osób, jak więc udowodnić konkretnej osobie, że nie segreguje. Przecież nikt nie zatrudni babci śmietnikowej ani nie zamontuje całodobowego monitoringu przy śmietniku - ocenia z kolei Dariusz Śmierzyński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Ruda w Warszawie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock