Automatycznie do skarbówki trafią nazwiska osób, które potrzebują gotówki i sprzedają rzeczy używane - pisze piątkowa "Rzeczpospolita". Jaki użytek z danych zrobi fiskus?
"Osoby, którym brakuje pieniędzy i decydują się na sprzedaż czegoś w lombardzie czy komisie, niekoniecznie chcą się tym chwalić. Niewiele z nich wie, że transakcja dziś jest raportowana do fiskusa" - informuje dziennik.
Co z danymi zrobi fiskus?
Jak wyjaśnia "Rzeczpospolitej" Jan Czerwiński, radca prawny, menedżer w kancelarii DZP Domański Zakrzewski Palinka, przez lata klienci komisów czy lombardów mogli liczyć na anonimowość.
– Co prawda teoretycznie zawsze po takiej transakcji zostawał ślad w postaci umowy, ale dane klienta nie trafiały do skarbówki. Obecnie w związku z obowiązkami dotyczącymi JPK_VAT pewne dane klientów trafiają do jej systemu – tłumaczy Jan Czerwiński.
Z kolei Robert Dudkowiak, radca prawny z poznańskiej kancelarii RDK, zwraca uwagę, że ten obowiązek może mieć nie tylko aspekt czysto psychologiczny, ale i podatkowy.
– Osoby, które muszą coś szybko sprzedać i wybierają lombard czy komis, niekoniecznie chcą się tym chwalić. A do tego nie ma pewności, jaki użytek z danych wynikających z JPK może zrobić fiskus – zauważa ekspert.
"Możliwości jest sporo. Jerzy Martini, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii Martini i Wspólnicy, zwraca uwagę, że takie dane mogą posłużyć do wyłuskania podatników, którzy pozbywają się rzeczy kupionych kiedyś na firmę" - czytamy w dzienniku.
– Jednoosobowy przedsiębiorca, który kupuje np. laptopa na firmę, potem wycofa go z firmy i sprzeda, powinien to opodatkować. Wcześniej mógł liczyć, że gdy sprzeda taką rzecz do komisu, fiskus się o tym nie dowie, bo przecież nikt nie musi się chwalić na wejściu, że jest przedsiębiorcą – tłumaczy Jerzy Martini.
Kłopoty też dla zwykłych podatników
"Co do zasady dane przekazywane do skarbówki mogą też wpędzić w kłopoty zwykłych podatników. Odpłatne zbycie rzeczy nie jest bowiem zupełnie obojętne podatkowo. W prywatnym obrocie jest źródłem przychodu, jeżeli nastąpiło przed upływem pół roku, licząc od końca miesiąca, w którym nastąpiło nabycie" - zauważa dziennik.
– To oznacza, że sprzedaż towarów używanych np. w komisie nie podlega PIT, ale dopiero po pół roku od ich nabycia. Teoretycznie fiskus na podstawie danych z JPK może więc sprawdzić, czy taka transakcja podlegała opodatkowaniu czy nie. A nie każdy o tym wie i przechowuje dokumenty zakupu, żeby łatwo wykazać, że nie musiał rozliczać się z urzędem – przypomina Robert Dudkowiak.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock