"Operator narodowy", który ma być nadzorowany przez rząd, ma przejąć kontrolę nad internetem i telefonią komórkową - pisze w piątek "Gazeta Wyborcza". Istniejące obecnie sieci GSM będą mogły świadczyć usługi tylko za jego pośrednictwem. "Opublikowane informacje są nieprawdziwe" - przekazała kancelaria premiera.
"GW" podaje, że sygnały o przygotowywanej zmianie można znaleźć w kolejnych poprawkach do przygotowywanej od kilku lat rządowej ustawy o cyberbezpieczeństwie.
Operator Strategicznej Sieci Bezpieczeństwa ma kontrolować operatorów
"Poprawka dodana 12 października powołuje podmiot o nazwie 'Operator Strategicznej Sieci Bezpieczeństwa'. Ma to być jednoosobowa spółka Skarbu Państwa będąca jednocześnie operatorem telekomunikacyjnym. Dla OSSB projekt rezerwuje częstotliwości najnowocześniejszej sieci komórkowej 5G" - czytamy w gazecie.
Zdaniem "GW" oznacza to, że wszystkie działające w Polsce sieci telefonii (Plus, T-Mobile, Orange i Play), aby móc w pełni świadczyć najszybszy internet 5G na terenie całego kraju (bez tzw. białych plam), będą musiały korzystać z pośrednictwa tego operatora.
"Bez niego nie będą miały zasięgu. On z kolei będzie miał możliwość pełnej kontroli nad tym, jakie dane operatorzy - czyli ich klienci - przesyłają, a nawet gdzie się znajdują" - czytamy w artykule.
Według źródeł gazety OSSB - nazywany popularnie "operatorem narodowym" - przygotowywany jest do przejęcia pośrednictwa w dostarczaniu wszystkich częstotliwości, na których prywatne telekomy dziś operują.
"Wystarczy, że operatorom komercyjnym nie zostaną odnowione koncesje na częstotliwości. 'Operator narodowy' udostępni im je wtedy jako swoją sieć bazową. Państwo odzyska monopol i kontrolę. Będzie też mogło, dyktując różne warunki cenowe za dostęp do swojej sieci, wpływać na pozycje poszczególnych telekomów na rynku. 'Operator narodowy' będzie działał jak hurtownik, który może sprzedawać towar lub nie" - opisuje dziennik.
Stanowisko rządu
Do doniesień "Gazety Wyborczej" odniosła się kancelaria premiera, która w komunikacie napisała, że "informacje w opublikowanym dzisiaj na łamach Gazety Wyborczej artykule to nieprawda".
"Operator Strategicznej Sieci Bezpieczeństwa będzie świadczył usługi telekomunikacyjne wyłącznie niektórym podmiotom administracji publicznej z wykorzystaniem bezpiecznej sieci telekomunikacyjnej precyzyjnie określonym w projekcie ustawie o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. Przykładowo, podmioty te to ministerstwa, czy urzędy obsługujące organy wykonujące zadania na rzecz obronności, bezpieczeństwa państwa oraz bezpieczeństwa i porządku publicznego jak Policja" - czytamy.
"Podobne rozwiązania z zakresu zarządzanie sieciami w warstwie bezpieczeństwa oraz w warstwie aplikacyjnej realizowane są przez wyspecjalizowane jednostki państwowe lub operatorów państwowych m.in. w Austrii, Belgii, Finlandii, Francji, Niemczech, czy na Węgrzech" - napisano.
"Zgodnie z przepisami, organem odpowiedzialnym za dysponowanie częstotliwościami cywilnymi (tj. przeznaczonymi m.in. na przygotowywanie usług dla komercyjnych klientów detalicznych) jest Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Nie ma żadnych planów zmiany przepisów w tym zakresie" - deklaruje KPRM.
Zdaniem rządu zawarte w artykule twierdzenia jakoby Operator Strategicznej Sieci Bezpieczeństwa (…) będzie miał możliwość pełnej kontroli nad tym, jakie dane operatorzy, czyli ich klienci, przesyłają, a nawet gdzie się znajdują" są "absolutną nieprawdą".
KPRM podkreśla, że dane operatorów i ich klientów nie są w żaden sposób zagrożone.
"Propozycja powołania operatora hurtowego z udziałem wszystkich zainteresowanych podmiotów, w szczególności działających na polskim rynku operatorów telekomunikacyjnych, dotyczy wykorzystania wyłącznie na zakresach częstotliwości tzw. pasma 700 MHz (703–733 MHz oraz 758–788 MHz), co wprost wynika z projektowanych przepisów nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. Autor artykułu nie dołożył żadnych starań, aby zweryfikować prawdziwość stawianych w publikacji tez. Prace nad nowelizacją ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa są transparentne, biorą w nich udział wszystkie zainteresowane podmioty" - czytamy.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock