Szykuje się wielka zmiana w polskim prawie pracy. Jeżeli projekty wicepremiera Mateusza Morawieckiego wejdą w życie, pracodawca nie będzie musiał zwalniać pracownika spotykając się z nim osobiście lub wysyłając pocztą list polecony. Wystarczy mail.
Projekt Ministerstwa Rozwoju jest obecnie na etapie konsultacji społecznych. Pracodawcy, związki zawodowe i inne zainteresowane instytucje mogą zgłaszać do niego uwagi do 7 grudnia. Zmiany mają zacząć obowiązywać od czerwca przyszłego roku. Wprowadzenie projektu w życie będzie wymagało zmiany kilku ustaw "w związku ze skróceniem okresu przechowywania akt pracowniczych oraz ich elektronizacją". Tak brzmi tytuł projektu przygotowanego przez ministerstwo.
Dokument elektroniczny równie ważny jak papierowy
Ewentualna elektronizacja akt pracowniczych nie będzie miała wyłącznie biurokratycznego charakteru. Wiąże się z konkretnymi zmianami dla pracowników, bo - jak czytamy w założeniach do projektu - "oświadczenie woli złożone w formie elektronicznej będzie równoważne z oświadczeniem w formie pisemnej". Oznacza to m.in. możliwość zawarcia umowy o pracę na odległość za pośrednictwem internetu, ale również rozwiązanie umowy o pracę poprzez zawiadomienie pracownika mailem, a nie jak dziś w formie pisma wręczanego pracownikowi osobiście lub dostarczanego pocztą. - Ta zmiana jest naturalną konsekwencją postępu technologicznego - mówi nam radca prawny dr hab. Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP. - Uważam wprawdzie, że elektroniczne składanie oświadczeń woli jest możliwe już dziś, bo w kwestiach nieuregulowanych przez kodeks pracy obowiązuje kodeks cywilny, a ten dopuszcza elektroniczne składanie oświadczeń woli - dodaje.
Proponowane przez ministerstwo zmiany doprecyzowują to jednak tak, aby nie było wątpliwości. Od połowy przyszłego roku ma zmienić się forma wymiany dokumentów między pracodawcami a pracobiorcami. Nie zmieni się jednak ochrona pracowników. Nadal nie będzie można zwolnić pracownika, który jest nieobecny w pracy w usprawiedliwiony sposób, np. przebywa na zwolnieniu lekarskim, kobiet w ciąży, pracowników w wieku ochronnym przed emeryturą.
Gdy pracownika trudno namierzyć...
Planowane zmiany mają jednak ułatwić życie pracodawcom chcącym pozbyć się pracowników przynoszących szkody firmie.
- Nie należą do rzadkości przypadki, gdy pracownik, który dopuści się ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych ucieka na zwolnienie lekarskie, nie można się z nim skontaktować, nie odbiera korespondencji. Można dyscyplinarnie zwolnić pracownika nawet w czasie zwolnienia lekarskiego, ale trzeba mu dostarczyć decyzję o tym w ciągu miesiąca od powzięcia wiedzy o przewinieniu. Tylko jak dostarczyć,skoro nie odbiera korespondencji - tłumaczy nam nieoficjalnie przedstawiciel jednej z organizacji przedsiębiorców.
Po wejściu w życie planowanych zmian podobna ucieczka przed utratą pracy nie będzie już taka prosta. Wystarczy, że pracodawca wyśle pracownikowi dokument opatrzony kwalifikowanym podpisem elektronicznym. Taki dokument uważa się za doręczony, "z chwilą, gdy wprowadzono je do środka komunikacji elektronicznej w taki sposób, żeby osoba ta mogła zapoznać się z jego treścią" - stanowi kodeks cywilny.
Kto kupi pracownikowi podpis elektroniczny
Założenia Ministerstwa Rozwoju najprawdopodobniej będą jeszcze doprecyzowywane. Na etapie konsultacji pojawiają się głosy, żeby koniecznie doprecyzować czy dokumentem elektronicznym jest dokument opatrzony oficjalnym podpisem elektronicznym czy też może być to skan papierowego dokumentu z własnoręcznym podpisem.
Pod znakiem zapytania pozostają również inne obowiązki pracodawcy wobec pracowników, związane z przejściem na elektroniczne dokumenty. Logiczne wydaje się, że pracodawca chcący wprowadzić u siebie elektroniczną postać dokumentów pracowniczych, powinien założyć wszystkim pracownikom skrzynki mailowe ze zdalnym dostępem oraz kupić i ponosić koszty aktualizacji certyfikowanych podpisów elektronicznych pracowników.
- Nie wyobrażam sobie, żeby to pracownicy musieli sami finansować sobie podpisy elektroniczne - mówi dr hab. Monika Gładoch. - Wymaga to jednak precyzyjnego uregulowania w przepisach.
Łatwiejszy kontakt
W ocenie ekspertki Pracodawców RP na planowanych zmianach skorzystają nie tylko pracodawcy, ale i pracownicy. Elektroniczna forma stosunków między pracodawcą a pracownikiem może okazać się przydatna szczególnie w firmach mających oddziały w różnych miastach oddalonych od centrali, a także w międzynarodowych korporacjach mających centrale za granicą. Dzięki elektronicznemu obiegowi dokumentów pracowniczych nie trzeba będzie podróżować, żeby zawrzeć umowę czy złożyć podpis. Ewentualnie nie trzeba będzie korzystać ze standardowych form przesyłania papierowej dokumentacji pocztą czy przez kurierów.
W procesie konsultacji społecznych, swojej opinii w sprawie elektronicznego składania oświadczeń woli nie przedstawiły jak dotąd dwie największe centrale związkowe: OPZZ i Solidarność. Solidarność, jak poinformował nas rzecznik związku Marek Lewandowski, jeszcze nie sformułowała swego stanowiska ale zamierza to zrobić przed wyznaczonym przez ministerstwo terminem 7 grudnia. Do tego czasu nie są przewidziane publiczne wypowiedzi w sprawie ministerialnych propozycji.
Mimo naszej prośby OPZZ nie odniosło się do planowanych zmian dotyczących elektronicznego nawiązywania i rozwiązywania stosunku pracy.
Pracodawca krócej przechowa dokumenty
OPZZ natomiast przedstawiło pisemną - krytyczną - opinię wyłącznie w sprawie planowanego skrócenia czasu obowiązkowego przechowywania akt pracowniczych z pięćdziesięciu do dziesięciu lat. Ministerstwo tej uwagi OPZZ nie uwzględniło. Zdaniem projektodawców dziesięć lat to okres, w którym przedawniają się roszczenia pracownicze. Jeżeli natomiast chodzi o dokumentację dotyczącą przyszłych praw do emerytury, to - zdaniem ministerstwa - gromadzi ją ZUS, indywidualnie dla każdego ubezpieczonego.
Po staremu, czyli nadal przez pięćdziesiąt lat, mają być przechowywane akta pracowników ubezpieczonych przed 1999 rokiem, czyli przed reformą emerytalną, która wprowadziła indywidualne konta dla każdego ubezpieczonego.
Wyjazd za pracą rozważa 12 proc. Polaków. Najwięcej wśród nieźle zarabiających:
Autor: JS / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock