Polsce może grozić unijna procedura nadmiernego deficytu, a związane z tym ograniczenia utrudnią realizację wyborczych obietnic. Politycy liczą, że Bruksela nie będzie tak surowa, ekonomiści są innego zdania - podaje "Dziennik Gazeta Prawna". Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys przekonuje, że objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu (EDP) jest mało prawdopodobne i nieuzasadnione.
Jak przypomniał "DGP", rząd w ustawie budżetowej prognozuje, że na koniec tego roku deficyt wyniesie 5,6 proc. PKB (ok. 192 mld zł) oraz 4,5 proc. w 2024 r. Dodał, że "z tymi wyliczeniami nie zgadza się część ekonomistów, zdaniem których deficyt w tym roku może sięgnąć 6 proc., a w przyszłym - 5,4 proc. PKB". Wymóg unijny, jeśli chodzi o o deficyt sektora finansów publicznych, to maksymalnie 3 proc. PKB.
Procedura nadmiernego deficytu - o co chodzi?
"W lutym poznamy prognozy Komisji Europejskiej, a potem rządową aktualizację planów konwergencji, które mają informować o planowanych działaniach w finansach publicznych. Jeśli przekroczenie deficytu będzie duże, Komisja może nałożyć procedurę nadmiernego deficytu. Dwa razy do roku rząd będzie musiał wówczas raportować, jakie podejmuje działania w celu zredukowania deficytu, i rozliczać się z efektów tych działań" - wyjaśnił dziennik.
Dodał, że "to oznaczałoby, że zamiast ekspansywnej polityki wydatkowej, a więc wdrożenia 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku, podwyżek dla budżetówki i nauczycieli, przywrócenia dawnej formy rozliczania składki zdrowotnej, babciowego itd., rząd będzie musiał myśleć o oszczędnościach", gdyż "w ramach EDP wymagane jest coroczne ograniczenie deficytu strukturalnego przynajmniej o 0,5 proc. PKB oraz zmniejszenie deficytu poniżej 3 proc. PKB w kolejnym roku po nałożeniu procedury", a "w skrajnym przypadku, jeśli rząd nie przekona Brukseli do efektów swoich działań, procedura może skutkować zawieszeniem wypłat funduszy europejskich (w tym KPO)".
Co może zrobić rząd?
Jak napisał "DGP", "rząd, najpewniej Donalda Tuska, będzie miał do wyboru dwie ścieżki". - Na miejscu Tuska robiłbym wszystko, by zrealizować jak najwięcej wyborczych obietnic w przyszłym roku, zanim EDP zostanie nałożone. W tej sytuacji nie robi większej różnicy, czy w procedurę wejdziemy z większym, czy mniejszym deficytem - stwierdził w rozmowie z gazetą ekonomista proszący o zachowanie anonimowości.
Wskazano w dzienniku, że "wadą tego pomysłu jest olbrzymi wzrost deficytu w jednym roku" - "nawet 9 proc. PKB".
"Drugi wariant to rozłożenie realizacji obietnic w czasie tak, by deficyt, choć przekroczy dozwolone poziomy, nie rósł w tempie, które uwiąże nas w procedurze nadmiernego deficytu na długi czas. Wtedy można nawet próbować powoływać się na wyjątki pozwalające na uniknięcie EDP. Jeden mówi o sytuacji, w której deficyt obniżył się istotnie i jest bliski 3 proc. PKB, drugi zaś mówi o tym, że przekroczenie jest nadzwyczajne i tymczasowe, a deficyt jest ciągle blisko 3 proc." - wytłumaczono.
EDP - co sądzą politycy?
Na razie politycy nie tylko dzisiejszej opozycji, lecz także PiS patrzą na sprawę z optymizmem. - Myślę, że procedura nadmiernego deficytu nie zostanie wobec nas wszczęta - ocenia ważny polityk Koalicji Obywatelskiej. Z kolei europoseł KO Janusz Lewandowski liczy na to, że Bruksela spojrzy na nasz kraj i nowy, powyborczy kontekst polityczny przychylnym okiem.
- Z tego, co wiem, rozmowy z KE są prowadzone i nie ma 100-proc. gwarancji, że wróci ona do zasad sprzed pandemii, tylko dalej będzie przymykać oko. Do mnie dochodziły sygnały, że Komisja może wręcz przedłużyć obecne zasady o kolejny rok - to z kolei wypowiedź rozmówcy "DGP" z PiS.
"Także resort finansów przekonuje, że Komisja Europejska, podejmując decyzję odnośnie do otwarcia procedury EDP, przeanalizuje nie tylko poziom deficytu i długu, lecz także 'wszystkie istotne czynniki, mające wpływ na sytuację makro-fiskalną kraju'" - czytamy w dzienniku.
"W trwającej obecnie dyskusji nad zmianami unijnych reguł fiskalnych Polska, wspierana przez niektóre inne kraje, postulowała szczególne traktowanie wydatków obronnych" - wskazało Ministerstwo Finansów w odpowiedziach przesłanych "DGP".
Ekonomiści o nadmiernym deficycie
Jak podała gazeta, "ekonomiści, autorzy raportu o prawdziwym deficycie, m.in. byli ministrowie i wiceministrowie finansów, takimi optymistami już nie są" i "ich zdaniem po ośmiu latach znajdziemy się ponownie w procedurze nadmiernego deficytu".
Według nich "Polska nie będzie jedynym objętym nią krajem, choć zapowiada się, że będzie w ścisłej europejskiej czołówce nierównowagi fiskalnej".
"Z wiosennych prognoz Komisji wynika, że EDP objęte zostaną: Francja, Włochy, Malta, Słowacja, Bułgaria, Rumunia, a być może także Łotwa, Czechy, Słowenia i Hiszpania" - napisał "DGP".
Prezes PFR o EDP
"Uważam, że objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu (EDP) jest bardzo mało prawdopodobne i nieuzasadnione" - napisał we wtorek na Twitterze platformy X prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.
Jego zdaniem wynika to z kilku przesłanek. "W UE zostaną w ciągu ok. 2 miesięcy przyjęte nowe ramy fiskalne i od 2025 r. zmienią się istotnie procedury fiskalne" - napisał.
Dodał, że obecnie okres tranzycji w 2024 do nowych ram fiskalnych nie jest jeszcze znany, ale zapewne będzie argumentem dla unikania starych procedur w trzecim kwartale 2024 przed wejściem w życie nowych zasad. "Deficyt finansów publicznych (GG) ok. 5 proc. PKB w tym roku oraz ok. 4 proc. w 2024 są powyżej wskaźników konwergencji 3 proc. (dług jest istotnie poniżej 60 proc.), ale wynikają głównie z wydatków na obronność ok. 4 proc. PKB (!)" - zaznaczył.
W ocenie Borysa "te z kolei powinny zostać uznane przez KE jako element korygujący deficyt, podobnie jak w lokalnej regule wydatkowej". Podkreślił, że nie w całości, ale w istotnej części.
Według szefa PFR ważna jest też średnioterminowa ścieżka fiskalna. Jak wskazał, w sytuacji pełnego wygaśnięcia tarcz antykryzysowych i wydatków z Programu Inwestycji Strategicznych BGK w 2025 r., napływu środków UE (perspektywa plus KPO) i przyspieszenia wzrostu do ok. 3 proc. nowy rząd może pokazać konsolidacje finansów i ścieżkę fiskalną z deficytem GG (general government) poniżej 3 proc. w 2025 i niżej w kolejnych latach, oraz kontrolą długu ok. 50 proc.
Jak ocenił Borys, to są "silne argumenty" za tym, by KE nie objęła Polski procedurą nadmiernego deficytu.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna", PAP
Źródło zdjęcia głównego: roibu / Shutterstock.com