Wycofywanie się firm z Wielkiej Brytanii, utrudniony dostęp do mieszkań komunalnych i spadek inwestycji - to możliwe scenariusze po Brexicie według dziennikarzy TVN24BiS. Jak decyzja większości Brytyjczyków może wpłynąć na Polaków?
To już pewne: Wielka Brytania opuści europejską wspólnotę. Co jednak może przynieść decyzja mieszkańców Wysp? Zapytaliśmy dziennikarzy TVN24BiS o możliwe skutki, jakie odczuje Europa i my w Polsce.
Paweł Blajer: Spokojnie, Polacy
- Brexit nie będzie oznaczał dramatu dla polskich firm, choć dodaje im to dodatkowej roboty. Dotyczy to zwłaszcza eksporterów, którzy więcej czasu będą musieli poświęcić na zabezpieczanie się przed szalejącymi kursami walutowymi. Złoty do euro, dolara, franka będzie tańczył pod nutę negocjacji, które Wielka Brytania będzie prowadziła co do określania zasad współpracy z różnymi krajami. Wiele zresztą nie ugra, ale to będzie problem głównie dla brytyjskich firm - uważa Paweł Blajer.
Prowadzący programy "Biznes dla ludzi" i "Bilans" w TVN24 BiS podkreśla, że międzynarodowe firmy, obecne na Wyspach, wkrótce zaczną szukać nowych siedzib, a to może wpłynąć na eksport.
- Bądźmy jednak szczerzy – osłabienie złotego akurat naszym eksporterom trochę teraz pomoże. Ale myślę jednak, że z czasem zniknie opcja łatwego założenia firmy w Wielkiej Brytanii, co dla niektórych było opcją, która pozwalała na płacenia niższych składek ZUS i podatków. Nawet jak za jakiś czas Wielka Brytania przestanie płacić składkę do budżetu do Unii Europejskiej, to do 2020 r. mamy ustalone już płatności związane z współfinansowaniem naszych projektów, o ile one będą - mówi.
Dziennikarz podkreśla jednak, że Brytyjczycy, którzy zagłosowali za Brexitem przeszacowali pozytywny wpływ swojej decyzji na gospodarkę:
- Nie zmniejszą się im wydatki socjalne, bo dalej będą do pracy potrzebowali ludzi z innych krajów. Naturalnie dotyczy to także Polaków. Brytyjska gospodarka nie jest wcale w tak rewelacyjnej kondycji aby mogła się uniezależnić od innych krajów Europy. To kwestia czasu, kiedy np. londyńscy bankierzy będą musieli zacząć szukać pracy w Niemczech, Francji czy Dubaju. Jak PKB zacznie się osuwać szybko Brytyjczycy zatęsknią za Unią. Im szybciej to się stanie, tym lepiej, ale głównie dla nich - sądzi dziennikarz.
Robert Stanilewicz: Koniec Eurosielanki
Współprowadzący "Biznes dla ludzi" i "Bilans" w TVN24 BiS Robert Stanilewicz jest zdania, że wynik referendum zakończy pewien rozdział w europejskiej historii, a przyszłość trudno dziś przewidzieć.
- Koniec Eurosielanki. Referendum zaczyna coś, o czym nie wiemy poza tym, że jest grą o sumie zerowej. Wszyscy przegrywają - twierdzi.
Dziennikarz podkreśla, że skutki wyniku głosowania mogą skłaniać do podejmowania ryzykownych decyzji.
- Kredytobiorcy bardziej dbać o swoje dochody. A jak się nie uda, heroicznie bankrutować i zaczynać od nowa. „Cameron Ltd” zafundował Europie przyspieszony kurs dojrzewania - podkreśla.
Stanilewicz dodaje, że Brexit dotknie również przedsiębiorstw, które mogą sporo stracić na tej decyzji. - Od skali strat zależy, czy da się z tym żyć. W tym przypadku skala możliwości jest nieograniczona. Aż po takie, których lepiej teraz z imienia nie nazywać. Przedsiębiorcy będą musieli starać się więcej, by osiągać tyle samo. Politycy muszą zamienić się w mężów stanu - mówi.
Katarzyna Karpa-Świderek: To szalony krok
Jak uważa Katarzyna Karpa-Świderek, Brexit wydaje się "szalonym krokiem" z perspektywy osoby, która doświadczyła korzyści płynących z obecności państwa w UE.
- To swoboda przemieszczania się po wszystkich krajach, podejmowania pracy w każdym zakątku Unii, pół ponad miliarda potencjalnych konsumentów naszych towarów i usług, wreszcie unijnych dotacji. A jednak te ponad 17 milionów Brytyjczyków, którzy zagłosowali za wyjściem tych korzyści nie odczuło, albo wyszło z założenia, że zrobią to innym na złość - uważa Karpa-Świderek.
Dziennikarka podkreśla, że dla blisko miliona Polaków, którzy mieszkają na Wyspach Brytyjskich może się okazać, że bez możliwości korzystania ze świadczeń socjalnych praca na Wyspach stanie się nieopłacalna,.
- Ponadto, dostęp do mieszkań komunalnych trudniejszy, a część osób może mieć problem z uzyskaniem prawa pobytu w związku z wysokim kryterium dochodowym obowiązujących imigrantów spoza UE. Być może będą musieli więcej płacić za studiowanie na państwowej uczelni, trudniej będzie im ściągnąć do siebie rodzinę - dodaje.
Mateusz Walczak: Mniej pracy w Polsce
Z kolei gospodarz pasma "Świat w południe" w TVN24 BiS Mateusz Walczak wskazuje, że dynamika eksportu polskich towarów w kierunku Wysp w ostatnich latach znacząco wzrosła.
- Dziesięć lat temu Wielka Brytania była czwartym kierunkiem dla polskiego eksportu, a w ubiegłym roku już drugim, po Niemczech. Firmy eksportowały na potęgę sprzęt elektromaszynowy, żywność, meble. Jednak w obawie o Brexit, trend zaczął się odwracać - zauważa.
Walczak przewiduje, że w najbliższym czasie możemy spodziewać się spadku inwestycji, gdyż przedsiębiorcy nie będą podejmować kluczowych decyzji w niepewnych warunkach rynkowych.
- Mniej zamówień od brytyjskich kontrahentów oznacza mniej pracy w Polsce: redukcję zatrudnienia, a w najlepszym wypadku brak nowych miejsc pracy - komentuje dziennikarz.
Dodaje, że Brexit może jednocześnie stanowić dla Polski szansę, jeśli to inwestorzy opuszczą Wielką Brytanię. Jak zapowiedział szef fabryki Nissana w Sunderland, istnieje ryzyko przeniesienia siedziby do innego kraj.
- Jeśli właściciele zdecydują się wycofać, będzie to stanowić duże pole do popisu dla wicepremiera Mateusza Morawieckiego - uważa dziennikarz TVN24 BiS.
Wielka Brytania wychodzi z UE:
Autor: PMB/gry / Źródło: tvn24bis