Polska może do 2040 r. osiągnąć 75-85 proc. poziomu zamożności Niemiec, ale konieczne jest istotne zwiększenie inwestycji. Te można sfinansować dzięki długoterminowym oszczędnościom emerytalnym - mówili w czwartek podczas spotkania z dziennikarzami eksperci z Deloitte.
Firma przygotowała na zlecenie Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych raport "Czy oszczędności krajowe będą w stanie finansować długoterminowy wzrost gospodarczy w Polsce?". Wskazano w nim, że w latach 1990-2014 skumulowany wzrost gospodarczy w Polsce wyniósł 238 proc. i był najwyższy spośród zarówno wszystkich krajów postkomunistycznych, jak i dużych gospodarek unijnych. Największe gospodarki europejskie wzrosły w tym czasie o 115-170 proc.
Wymagane inwestycje
Biorąc pod uwagę parytet siły nabywczej uwzględniający różnice w cenach Polska osiągnęła 55 proc. poziomu rozwoju Niemiec (na głowę) i 70 proc. Hiszpanii. W raporcie zastrzeżono jednak, że Hiszpania w 2004 r. zbliżyła się do 90 proc. poziomu Niemiec, ale w wyniku kryzysu cofnęła się w rozwoju o 20 lat, a wskaźnik obniżył się do 75 proc. rozwoju Niemiec. Zdaniem ekspertów z Deloitte w przypadku Hiszpanii mamy do czynienia z tzw. pułapką średniego poziomu rozwoju. W tym kontekście należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy Polska jest w stanie nie powtórzyć błędu Hiszpanii i może pokonać tę pułapkę. Zgodnie z raportem osiągnięcie w ciągu następnych 25 lat konwergencji do gospodarki Niemiec w wysokości 75-85 proc. wymagałoby stopy inwestycji w przedziale 23-32 proc. Trzeba je jakoś sfinansować, tymczasem stopa łącznych oszczędności sektora prywatnego i publicznego w Polsce wynosi ok. 18 proc. W efekcie luka inwestycji i oszczędności, którą należałoby zasypać wynosi 5-14 proc. - Teraz mamy pewien problem, bo wiemy, że tego nie da się sfinansować oszczędnościami krajowymi, bo ich na tyle nie ma. Mamy też zbyt duże zadłużenie (...). Zarówno nasz dług wewnętrzny - jawny, czy ukryty - jak i zewnętrzny są zbyt wysokie, żebyśmy mogli dalej się zadłużać. Oczywiście można, ale pytanie, czy to nie wygeneruje kryzysu, a to ryzyko oczywiście rośnie - mówił członek zarządu Deloitte Consulting Rafał Antczak. - Brutalna prawda jest więc taka, że przynajmniej dużą część tego musimy wygenerować z oszczędności krajowych - mówił.
Co konieczne?
Zdaniem ekspertów Deloitte bez zmiany polityki państwa w celu mobilizowania długoterminowych oszczędności prywatnych, a przede wszystkim oszczędności emerytalnych, scenariusz konwergencji gospodarki polskiej do niemieckiej jest mało prawdopodobny. - Średni poziom rozwoju gospodarczego, jaki Polska obecnie osiągnęła może nas oczywiście satysfakcjonować. Możemy być krajem na peryferiach Unii Europejskiej ze średnim poziomem rozwoju, dobrą kuchnią, pogodą - może nie taką, jak w Hiszpanii - i to może być całkowicie satysfakcjonujące dla większości obywateli i zwłaszcza polityków. I to nie jest scenariusz, który jest scenariuszem negatywnym - zastrzegł Antczak. - Ale jest i drugi scenariusz, który bardziej odpowiada ambicji części społeczeństwa; że chcemy dokonać dziejowej konwergencji z Europą Zachodnią w poziomie rozwoju gospodarczego (...). To niestety wymaga innej polityki ekonomicznej - zaznaczył.
Polacy nie oszczędzają
Tymczasem poziom dobrowolnych oszczędności emerytalnych w III filarze, z których można by finansować rozwój polskiej gospodarki, jest bardzo niski. Wartość aktywów zgromadzonych w nim na koniec 2014 r. wyniosła 15,5 mld zł, co stanowi zaledwie 0,91 proc. PKB.
Przedstawione wyniki badań ankietowych wskazują, że Polacy nie oszczędzają na emeryturę z powodu: braku pieniędzy; niskiej świadomości społecznej odnośnie III filaru systemu kapitałowego; małej przejrzystości systemu; przekonania o większym bezpieczeństwie pieniędzy odłożonych w banku lub zainwestowanych w nieruchomości; braku zaufania do rządu w związku z ostatnimi zmianami w OFE oraz do stabilności jego postanowień w dłuższym okresie.
Lepsze prognozy dla Polski. Gospodarka nie zwolni, bezrobocie spadnie:
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock