Premier Mateusz Morawiecki przekazał w poniedziałek, że w państwowej kasie po pierwszym półroczu jest ponad 25 miliardów złotych nadwyżki. "Saldo budżetu państwa stało się bezużytecznym wskaźnikiem kondycji finansów publicznych" - skomentowali ekonomiści z ING Banku Śląskiego. Zdaniem Jakuba Sawulskiego z Polskiego Instytutu Ekonomicznego taka sytuacja utrzymuje się od lat, a kryzys wywołany przez koronawirusa tylko pogłębił problem.
- Naprawa finansów publicznych po naszych niefrasobliwych poprzednikach doprowadziła do tego, że po czerwcu, czyli po pierwszym półroczu, mamy nadwyżkę w budżecie, przekraczającą 25 miliardów złotych - oświadczył w poniedziałek premier. Jednocześnie Morawiecki stwierdził, że "z okładem" przekroczono 200 mld zł, jeśli chodzi o rządową pomoc dla firm, dotkniętych skutkami pandemii COVID-19.
"Tylko ten problem pogłębiono"
Co na to ekonomiści? "Saldo budżetu państwa stało się bezużytecznym wskaźnikiem kondycji finansów publicznych" - napisali na Twitterze eksperci z ING Banku Śląskiego.
Wyjaśnili, że "w tym samym czasie, gdy budżet śrubuje nadwyżki, BGK (Bank Gospodarstwa Krajowego - red.) rozkręca emisje długu".
"Tylko w 2021 ma pożyczyć 39 mld zł. I planuje kolejne 100 mld na inwestycje strategiczne. Wszystko poza budżetem" - podkreślili analitycy ING Banku Śląskiego.
Podobnego zdania jest Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. "Saldo BP (budżetu państwa - red.) jest bezużytecznym wskaźnikiem kondycji finansów publicznych od lat. W kryzysie tylko ten problem pogłębiono wykorzystując nowe wehikuły" - zaznaczył ekonomista w mediach społecznościowych.
Jego zdaniem "od dawna potrzebujemy cyklicznej (kwartalnej?) sprawozdawczości dotyczącej sytuacji w całym sektorze finansów publicznych".
"To duża, ale konieczna zmiana systemowa. Wymagałaby zmian legislacyjnych, zmiany w sprawozdawczości jednostek SFP (sektora finansów publicznych - red.), być może nowych klasyfikacji, algorytmów eliminowania przepływów wewnątrz sektora, pewnie nowej komórki do scalania tego w całość. Duża praca, ale warto" - napisał Sawulski.
Dodał, że "w tej chwili warto śledzić dane o sytuacji BP tylko dla informacji o bieżącej wysokości dochodów podatkowych", przy czym "bieżąca strona wydatkowa i saldo nie mają żadnej wartości informacyjnej".
Także zdaniem Najwyższej Izby Kontroli w zeszłym roku rząd zastosował bezprecedensowe mechanizmy służące wypychaniu wydatków poza budżet. Jak przekonywał prezes NIK Marian Banaś, stosowanie takich praktyk doprowadziło do znacznej rozbieżności między wysokością deficytu i długu raportowanych według metodologii krajowej i unijnej.
Wnioski z raportu zostały przedstawione kilkanaście dni temu podczas organizowanej przez NIK debaty "Przejrzyste finanse publiczne jako fundament odbudowy gospodarki po pandemii".
"Polska na tym tle wygląda nieźle"
Głos w sprawie ubiegłorocznych wydatków zabrał we wtorek także minister finansów Tadeusz Kościński. - Dzięki temu, że Polska umieściła obsługę wsparcia antykryzysowego poza sektorem finansów publicznych (w rozumieniu metodologii krajowej, czyli w PFR i BGK), antykryzysowa pomoc mogła być udzielana bardzo szybko, bez zbędnej biurokracji i nadmiernych procedur - przekonywał minister.
Dodał, że inny mechanizm działania znacząco utrudniłby udzielanie wsparcia. - Ważna dla nas była szybka reakcja. Konsekwencją są pogłębiające się różnice pomiędzy wskaźnikami fiskalnymi według różnych metodologii. Taka sytuacja miała miejsce również podczas ostatniego kryzysu finansowo-gospodarczego, który wybuchł pod koniec lat 2000 - stwierdził Kościński.
- Niektórzy zapominają, że we wszystkich państwach członkowskich UE recesja wywołana w ubiegłym roku zamrożeniem gospodarki i działania antykryzysowe doprowadziły do znaczącego wzrostu deficytu i długu sektora instytucji rządowych i samorządowych. A Polska na tym tle wygląda nieźle - dodał.
Minister Kościński przypomniał, że w Polsce mamy dwie metodologie liczenia zadłużenia - krajową i unijną. MF co kwartał publikuje informacje o kwocie długu według obu obowiązujących w Polsce definicji i wszyscy mają do tych danych dostęp. Przypomniał, że w 2020 r. dług publiczny wyniósł 47,8 proc. PKB według definicji krajowej i 57,5 proc. PKB według definicji UE. Zadłużenie Polski było istotnie niższe niż dla całej UE (90,7 proc.) i strefy euro (98 proc.). Również przyrost długu publicznego w kryzysowym 2020 r. był w Polsce niższy (11,9 proc. PKB) niż średnia w UE (13,2 proc. PKB). Polska jest jednym z 13 na 27 państw UE spełniającym tzw. kryterium z Maastricht 60 proc. relacji długu do PKB.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock