AgroUnia protestowała w poniedziałek przed bramą zakładu produkcyjnego Anwilu, należącego do grupy Grupy PKN Orlen. Kilkadziesiąt osób sprzeciwiało się rosnącym cenom nawozów. Organizacja domaga się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim i zapowiada dalsze protesty w przypadku odmowy.
- Dziś symbolicznie blokujemy ten zakład azotowy we Włocławku - mówił lider AgroUnii Michał Kołodziejczak przed jedną z bram zakładu Anwilu, należącego do grupy Grupy PKN Orlen. - Zacznę od tego, że Prawo i Sprawiedliwość nie jest reprezentantem polskiej wsi. Jarosław Kaczyński nie jest człowiekiem, który reprezentuje interes polskich rolników. Okłamał na wszystkich w sobotę, mówiąc, że PiS reprezentuje polską wieś. Dziś PiS, nie ingerując w to, co robią spółki Skarbu Państwa - a to przecież oni rządzą - pokazuje, że polską wieś można okradać - stwierdził.
Przed Anwilem zebrało się kilkadziesiąt osób, aby zaprotestować przeciwko rosnącym cenom nawozów. Kołodziejczak mówił, że nawozy azotowe w ciągu ostatniego miesiąca podrożały nawet pięciokrotnie.
- To skandal. To zabijanie polskiego rolnictwa. A dalej, to zabijanie dostępu do produkcji polskiej żywności. Dziś materializuje się to, o czym mówiliśmy od 3 lat. W Polsce zabijana jest produkcja żywności. Ta symboliczna blokada ma pokazać, że rolnicy nie będą bierni i nie będą przyglądać się bezwładnie temu, co PiS robi - dodał Kołodziejczak.
W jego ocenie wysokie ceny nawozów pokazują, że polskie państwo nie funkcjonuje i nic nie może. Zapowiedział, że kolejne takie pikiety i blokady będą się odbywały bez uprzedzenia zakładów azotowych.
Później z przedstawicielami innych organizacji (m.in. Samoobrony, Solidarności Rolniczej, kółek rolniczych) powiesił sztandary związków na bramie zakładu.
- Robimy to tak, jak kiedyś robiono to na bramie stoczni w Gdańsku - mówił lider AgroUnii. W jego ocenie obecna sytuacja związana z ceną nawozów dowodzi tego, że analitycy zatrudnieni w zakładach państwowych nie nadają się do swojej pracy, bo nie przewidzieli zawirowań na rynku.
PiS o "7 sprawach dla polskiej wsi"
Podczas sobotniej konwencji PiS w Przysusze prezes PiS, premier Mateusz Morawiecki oraz minister rolnictwa Grzegorz Puda przedstawili propozycje dla polskiej wsi i rolników.
Wśród najważniejszych "7 spraw dla polskiej wsi" znalazły się: dopłaty powyżej średniej unijnej dla małych i średnich przedsiębiorstw do 50 ha, przejście na emeryturę bez konieczności zbywania gospodarstwa, nowy system ubezpieczeń upraw dla rolników. Ponadto jest to 15 tys. zł na budowę zbiornika retencyjnego – bez zbędnych formalności, bezpłatna przestrzeń targowa dla rolnika w mieście, 4,5 mld zł na odbudowę polskiego przetwórstwa, a także skuteczna walka z ASF i odbudowa produkcji trzody chlewnej.
Kaczyński zapewnił w swoim wystąpieniu, że PiS jest reprezentantem polskiej wsi. - Jesteśmy z tego dumni, jesteśmy dumni z tego zaszczytu - podkreślił.
Anwil: blokada zakładu działaniem bez precedensu
W wydanym w związku z protestem oświadczeniu Anwil przypomniał, że jego włocławski zakład pracuje w tzw. ruchu ciągłym, co oznacza produkcję przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, przy czym - zgodnie z przepisami - istnieje określona maksymalna ilość nawozów, które można przechowywać w magazynach, dlatego na co dzień są one na bieżąco wywożone z zakładu i trafiają do klientów.
"Dzisiejsza blokada zakładu produkcyjnego Anwil zorganizowana przez organizacje rolnicze jest działaniem bez precedensu i niesie ze sobą wiele ryzyk i konsekwencji. Stoimy przed brakiem możliwości odbioru wytwarzanych w spółce produktów oraz zakłóceniem normalnego trybu funkcjonowania zakładu" – zaznaczyła spółka w poniedziałkowym komunikacie.
Anwil wyjaśnił, że w przypadku braku możliwości odbioru produktów wytwarzanych w jego zakładzie produkcyjnym, aktualna pojemność magazynów zostanie tam wyczerpana po ok. 12 godzinach. Spółka zwróciła uwagę, iż "takie działanie może doprowadzić do zatrzymania produkcji, co ograniczy dostępność nawozów na rynku detalicznym i spowoduje powstanie wielomilionowych strat każdego dnia".
"Zatrzymanie produkcji to również ogromne ryzyko dla 1600 pracowników spółki, którzy dbają o ciągłość produkcji i bezpieczeństwo procesowe każdego dnia" – wspomniał Anwil, przypominając, iż jego zakład należy do sektora ciężkiej chemii. "Ale to, co najważniejsze – tak naprawdę blokada uderza bezpośrednio w samych polskich rolników, którzy nie otrzymają produktu niezbędnego w codziennej pracy" – podkreśliła w swym stanowisku spółka.
I dodała: "Zarzuca się nam, że nie dostarczamy produktów na krajowy rynek, a tymczasem nieustannie powtarzamy, że w obecnej sytuacji makroekonomicznej, gdy coraz więcej międzynarodowych firm z branży nawozowej jest zmuszonych ograniczać lub nawet zatrzymywać swoje linie produkcyjne, my realizujemy 100 proc. swoich zobowiązań kontraktowych i nie ograniczamy produkcji". Jak przekazał Anwil, to, ile procentowo spółka ta sprzedaje na rynek krajowy, a ile na eksport, wyjaśniano m.in. podczas spotkania z organizacjami związkowymi 7 października – "jest to 70 proc. na rynek krajowy, 30 proc. to rynki zagraniczne".
"Dla nas bezpieczeństwo żywnościowe jest najważniejsze, w sytuacji dzisiejszej blokady widzimy duże zagrożenie dla niego" – oświadczył Anwil. Spółka zapewniła, że rozumie sytuację rolników i dodała, iż "obecny stan rzeczy" jest również i dla niej jako producenta nawozów, "bardzo niekorzystny". "Ceny nawozów niezmiennie kształtują się przede wszystkim w oparciu o ciągle rosnące na międzynarodowym rynku ceny gazu ziemnego, który stanowi ponad 70 proc. kosztów produkcji, szczególnie nawozów azotowych" – zaznaczono w informacji.
AgroUnia żąda spotkania z premierem
W oświadczeniu wydanym w poniedziałek po południu AgroUnia podkreśliła, że komunikat Anwilu jest "pełen kłamstw i pomówień". "Rolnicy przyjechali przed zakład na symboliczną blokadę. Po godzinie 9.00 stanęli przed bramą, przed 11 .00 udali się na uzgodnione wcześniej rozmowy. Przed drzwiami dowiedzieli się, że rozmów nie będzie. Rzeczniczka poinformowała zebranych, że jest jedynie komunikat. Nie zgadzamy się na manipulacje spółki zależnej od Skarbu Państwa" - czytamy w komunikacie AgroUnii.
Przedstawiciele organizacji napisali, że protest nie spowodował blokady zakładu oraz ani jednego pojazdu. "Jest tam 7 bram, protest trwał przed jedną" - dodano. Zaznaczyli również, że rozmowy nie zostały zerwane przez rolników, którzy przez kilka godzin czekali na otwarcie drzwi. "Nieprawdą jest, że protest zakłócił normalne funkcjonowanie zakładu" - wskazali.
W liście do premiera Mateusza Morawieckiego AgroUnia napisała, że "trzeba znormalizować ceny nawozów".
"Dziś rolnicy zaniepokojeni sytuacją zostali potraktowani, jak przestępcy. Przed zakładem nawozowym Anwil we Włocławku nasłano na nas ochroniarzy z pałkami oraz policjantów. Odmówiono nam rozmów, które były zaplanowane. Spółka Anwil dopuściła się pomówień i manipulacji. Nie ma na to naszej zgody" - czytamy w liście do szefa rządu. AgroUnia domaga się rozmowy z rządem w sprawie "gigantycznych podwyżek" cen nawozów. Przekonuje, że "ta sytuacja stanowi zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego kraju".
"Żądamy spotkania. Prosimy o wyznaczenie terminu. Brak spotkania będzie skutkował protestami" - zakończyli przedstawiciele organizacji.
Źródło: PAP