Rząd ma przestrzeń do zwiększenia tegorocznych wydatków budżetowych, może powiększyć deficyt nawet do 6 procent PKB, a nawet więcej - podkreślił w programie "Tak jest" w TVN24 prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys. Jego zdaniem "zasadniczym priorytetem na najbliższe miesiące jest ochrona miejsc pracy".
- Przed nami bardzo trudne miesiące, takie, z którymi nie mieliśmy za naszego życia do czynienia. Na pewno nie w ostatnich 30 latach, kiedy polska gospodarka cały czas rosła. Miejmy nadzieję, że przejdziemy to w sposób możliwie bezpieczny i kolejne lata przyniosą lepsze czasy - powiedział prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.
- Miejmy nadzieję, że to nie będzie tak bolesne dla naszym portfeli, dla naszej sytuacji życiowej, że nie wzrośnie tak mocno bezrobocie, z którego w sumie wychodziliśmy przez 25 lat, bo dopiero teraz mamy pierwsze lata, kiedy bezrobocie przestało być w Polsce problemem - dodał.
Wzrost bezrobocia
Jego zdaniem "szczęście w nieszczęściu, że polska gospodarka wchodzi w kryzys mocna". - Mieliśmy rekordowo niskie bezrobocie, nawet rekordowo wysoką liczbę wakatów, mamy dużo pracowników spoza naszych granic, głównie z Ukrainy. Oczekiwałbym, że w pierwszej kolejności firmy zlikwidują wakaty, być może dotknie to pracowników z Ukrainy, dopiero później dojdzie do wzrostu bezrobocia wśród Polaków - wskazał prezes PFR.
W ocenie Borysa "na pewno będziemy mieli do czynienia z przynajmniej kilkuprocentowym wzrostem bezrobocia, czyli mówimy o setkach tysięcy osób". - Natomiast rząd podejmuje dosyć szybko zdecydowane kroki, aby minimalizować te skutki i chronić rynek pracy jak najbardziej to jest możliwe - zwrócił uwagę.
Borys zauważył też, że świadczenia jak Rodzina 500 plus, mogą stanowić w obecnych czasach zabezpieczenie dla rodzin. - Są taką formą dochodu podstawowego, który może stabilizować sytuację finansową polskich rodzin, właśnie w takiej sytuacji bardzo trudnej, kiedy wynagrodzenia mogą spadać, kiedy te osoby mogą tracić pracę - powiedział. Pytany, czy to czas, by utrzymywać 500 plus bez kryteriów dochodowych, wskazał, że "nie jest to podstawowy priorytet".
- Zasadniczym priorytetem na najbliższe miesiące jest ochrona miejsc pracy w taki sposób, żeby wesprzeć firmy. Chodzi o to, żeby państwo przejęło finansowanie składki na ubezpieczenia społeczne, dofinansowanie do pensji, żeby minimalizować skutki, bo jak bardzo mocno wzrośnie bezrobocie, to ten kryzys głębszy i dłużej będziemy z niego wychodzili - stwierdził.
Paweł Borys podkreślił, że "ważne, żeby 'tarcza antykryzysowa' w obecnej formie, jak najszybciej w kwietniu dotarła do przedsiębiorców".
Tarcza antykryzysowa
Gość programu "Tak jest" w TVN24 zwracał uwagę, że w ostatnich kilku latach Polska miała "rekordowo niski deficyt budżetu i dług w relacji do Produktu Krajowego Brutto spadł o 5 punktów procentowych".
- To nie jest tak, że startujemy blisko konstytucyjnych limitów 55-60 procent i mielibyśmy poważny problem, tylko rząd rzeczywiście ma dużą przestrzeń do tego, by w tym roku zwiększyć wydatki budżetowe, powiększyć deficyt nawet do 6 procent PKB, a może nawet więcej, po to by te pieniądze trafiły na ochronę rynku pracy i sektora przedsiębiorstw - tłumaczył.
- W tej chwili premier Morawiecki zapowiedział 66 miliardów wydatków z budżetu. Już widać, że po propozycjach z weekendu - zawieszenia ZUS-u dla mikrofirm - będzie to większa kwota, pewnie bliżej 75-80 miliardów złotych, czyli mówimy o kwocie rzędu 3,5-4 procent PKB. Są to bardzo duże środki, które mają być przeznaczone, aby wspierać sektor przedsiębiorców - zauważył Borys.
Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju podkreślił, że ważną kwestią jest również to, aby nie doszło do odcięcia przedsiębiorstw od kredytów". - Dużym elementem tego pakietu są gwarancje kredytu dla przedsiębiorstw, czy płynność z Narodowego Banku Polskiego - powiedział.
- Jeżeli mieliśmy budżet prawie zrównoważony, jeżeli chodzi o sektor finansów publicznych, to taka skala wydatków oznacza, że będziemy z deficytem bliżej 6 procent PKB - ocenił prezes PFR.
"Dramatyczny wybór"
Zdaniem Borysa, "rządy na świecie stanęły przed dramatycznym wyborem".
- Czy dbać o zdrowie obywateli i walczyć z tą pandemią podejmując bardzo duże restrykcje, czy chronić gospodarkę. Jak na razie wygrywa życie ludzkie, wprowadzane są duże restrykcje, natomiast one powodują olbrzymie konsekwencje dla gospodarki, zrywane są łańcuchy dostaw, czyli po prostu czasami nie ma produktów w fabrykach, spadają wydatki ludzi, nie mówiąc już o branżach, jak transport, turystyka, czy gastronomia, które są domknięte - mówił Borys.
Jak podkreślił, "mamy do czynienia z bezprecedensową sytuacją i ona niestety bardzo mocno się odbije na sytuacji wszystkich nas w najbliższych kilku miesiącach".
Autor: mb / Źródło: tvn24bis.pl