Nazywa się Watson. I jest naprawdę wyjątkowy. Nauczył się myśleć jak człowiek i nie zwariował. Bo przejął od ludzi tylko najlepsze cechy. Więc nie ma gorszych dni i humorów. Do tego podobno świetnie gotuje. Bez kłopotów radzi sobie też w onkologii - na razie w jednym z najlepszych szpitali onkologicznych w Nowym Jorku. Gdzie może jeszcze działać? - Barierą jest tylko wyobraźnia - ocenił w rozmowie z tvn24bis.pl Oliver Oursin, jeden z ojców Watsona.
Po co wam gotujący komputer?
To element pewnej zabawy. W ten sposób łatwiej wytłumaczyć komuś, kto nie interesuje się tym na co dzień, szczególnie młodym, czym jest komputer kognitywny.
Wasz komputer nosi piękne angielskie imię Watson.
I jest asystentem. A właściwie komputerem kognitywnym, czyli najprościej mówiąc to urządzenie ma działać jak mózg człowieka. Naśladuje go i myśli jak my, tylko o wiele sprawniej. No i nie ma humorów.
I ten Watson promuje się przez książkę kucharską. Wygląda dość tradycyjnie, więc co w tym nowego?
Wyobraź sobie, że ta książka nie ma autora w sensie osoby. Te wszystkie przepisy stworzył Watson, czyli maszyna, która tylko lub aż naśladuje nasze myślenie. On proponuje, jak połączyć pewne składniki czy smaki i wciąż uczy się tego, jak ludzie na to reagują, jak odbierają dane smaki i połączenia. Wykorzystuje do tego nie tylko nasze spostrzeżenia, ale również to, czym dzielimy się w sieci, np. w mediach społecznościach.
Brzmi świetnie. Spróbujmy wytłumaczyć zatem, jak to działa…
Mówisz więc Watsonowi, że masz ochotę na kurczaka. Ale to "nasz szef kuchni" zasugeruje Ci, jak go zjeść.
Prywatnie jestem ogromnym fanem gotowania: testuję, jem i oglądam namiętnie programy Magdy Gessler. Ale czasem zabieram się sam za gotowanie i mam przed sobą dwa kompletnie różne składniki i nie wiem, co z nimi zrobić. I wtedy pytam Watsona: mam kurczaka i jagody, co z tym zrobić? A on szuka i miesza smaki, opinie, a następnie daje nam przepis na niezwykłe danie. Bo to o czym warto pamiętać: Watson nie odtwarza, on kreuje nowe rozwiązania.
Gdzie jeszcze możemy wykorzystać to rozwiązanie?
Tu nie ma ograniczeń: barierą jest tylko wyobraźnia.
Czyli w przyszłości zastąpi np. adwokatów?
Byłoby dobrze, bo moglibyśmy zaoszczędzić trochę pieniędzy. Ale Watson korzysta ze zgromadzonej i dostępnej wiedzy, by wspierać przez podpowiadanie najlepszych rozwiązań. Więc bardziej wyobrażam sobie sytuację, że prawnik mówi "Watson podpowiada takie rozwiązanie" niż, że zabierasz go na salę sądową.
Watson walczy też z rakiem...
Lekarza nie zastąpi i o tym warto pamiętać. Doktor stawia diagnozę, ale robi to w oparciu o obserwację pacjenta i stara się dopasować terapię, opierając się o całą posiadaną wiedzę. Więc chce wiedzieć o nowych przypadkach, jak inni lekarze walczą z tą chorobą, obserwuje metody i sprawdza, która okazuje się najskuteczniejsza. I posiadając wszystkie te informacje na temat pacjentów chorujących na dany rodzaj raka, można w oparciu o matematyczny model powiedzieć, która metoda może okazać się najskuteczniejsza. Więc jeżeli pomyślisz, jaką rolę pełni w tym procesie Watson, to pomaga analizować te dane.
I to działa?
Na pewno skracamy całą ścieżkę, bo lekarz uzyskuje od nas gotowy raport. W normalnych warunkach jeden lekarz musiałby zajmować się jednym pacjentem sam przez wiele lat by stworzyć taki raport.
Więc można powiedzieć, że to taka wikipedia dla lekarzy…
To zbyt duży skrót myślowy. Wikipedia udostępnia ci tylko dokumenty, informacje, jeżeli oczywiście zadasz właściwe pytanie. Watson daje coś więcej: percepcję na to, co wokół, wiedzę, ale też uczy się. Czyli jest jak ludzki mózg, który łączy wiedzę z doświadczeniem, tym co obserwuje.
W Polsce rak jest na samym szczycie piramidy chorób zabijających ludzi. Chyba naturalnym jest więc pytanie: skoro mamy takie supernarzędzie, to dlaczego ludzie wciąż umierają?
Przewrotnie mówiąc: dziś bardzo dużo wiemy i dlatego czasem lekarz ma problem z dobraniem najodpowiedniejszej terapii.
Więc my wspieramy medyków, by w pełni mogli wykorzystać to wszystko, co wiemy. Zyskujemy dzięki temu czas, ale niestety nie wiemy wszystkiego o ludzkim istnieniu. Choć wciąż się uczymy.
Pamiętaj o tym, że jeszcze 50 lat temu większość chorujących na raka piersi umierała. Dziś takie kobiety diagnozujemy, leczymy i one żyją dalej. Tak jest również w Polsce.
Nie wydaje ci się, że wasz komputer wypchnie z rynku pracy tysiące osób?
Zdecydowanie nie. Nie chodzi o to, by zastępować ludzi. Trzeba pamiętać, że nasza gospodarka zmienia się i pracownicy, których zadania mogą być wykonane przez maszyny, otrzymują po prostu inne projekty, bardziej złożone. Wykorzystajmy tu lekarskie podwórko: lekarz nie powinien ślęczeć nad książkami przez długie godziny – on powinien być przy pacjencie i leczyć go, wykorzystując doświadczenie oraz umiejętności poznawcze. Warto pamiętać o jednym, że żadne urządzenie nie zastąpi człowieka, może go jedynie wspierać w osiąganiu sukcesu.
Co powiesz dzieciakom, jeżeli zapytają Cię "po co mam się uczyć"…
Nie wierzę w to, że ludzie nie muszą się uczyć i że przestaną to robić. Bo dziś szczególnie intensywnie musimy rozwijać takie umiejętności, jak szukanie właściwych informacji i wykorzystywanie ich do naszej pracy. Żadna maszyna nie zastąpi człowieka, może jedynie wyręczyć nas w niektórych obszarach. Ale pamiętaj, że najlepszy komputer będzie nas jedynie naśladował.
Czyli musimy zmienić naszą mentalność…
Częściowo. Wciąż musimy sporo wiedzieć i uczyć się. Tu należy zachować równowagę. Nie uciekniemy od konieczności połączenia wiedzy, nauki i doświadczenia. Popatrzmy prawdzie w oczy: nawet jeżeli będziemy najmądrzejsi na świecie to nie znaczy, że możemy przestać się uczyć.
Oliver Oursin. Pracuje dla IBM. Zajmuje się analityką Big Data od ponad 20 lat. Pracuje nad rozwojem IBM Watson Analytics, dostarczając rozwiązania analityczne dla klientów z różnych branż.
Autor: Daniel Gryt / Źródło: tvn24bis.pl