Mimo największego skandalu w historii, prezesi Volkswagena mają się dobrze. Jak informuje bowiem CNN Money, były szef niemieckiego koncernu zgarnął w ubiegłym roku 7,3 mln euro pensji. Mimo że przepracował zaledwie 9 miesięcy.
Jego następca Matthias Mueller otrzymał w sumie 5,2 mln euro. Blisko 880 tys. euro zostało jednak potrąconych. Kwota ta zostanie zwrócona Muellorowi w przyszłości. Kiedy dokładnie? Ma to zależeć od przyszłej sytuacji rynkowej producenta.
Biorąc pod uwagę łączną sumę wynagrodzenia prezesów Volkswagena, nadal nie mają oni sobie równych w branży.
Dieter Zetsche, szef Daimlera, producenta marki Mercedes-Benz otrzymał 9,7 mln euro w 2015 roku. Z kolei prezes BMW, Harald Krueger zgarnął w ubiegłym roku 6,2 mln euro.
Wynagrodzenia w dół
Jak się jednak wydaje, to koniec złotych czasów dla Muellera i innych najważniejszych menedżerów w gigancie samochodowym. Koncern z Wolfsburga poinformował bowiem w ubiegłym tygodniu, że na kilka lat obcina wynagrodzenia i premie swoich pracowników.
A wszystko ze względu na aferę spalinową, która według najnowszych informacji ma kosztować Volkswagena nawet 16 mld euro. VW obniżył dywidendę z 4,86 euro za akcję w ubiegłym roku do zaledwie 0,11 euro. Jego akcje spadły o 40 proc. w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
O aferze
We wrześniu Volkswagen przyznał się do instalowania w swoich autach oprogramowania pozwalającego na manipulowanie pomiarem emisji spalin i zaniżanie pomiaru emisji tlenku azotu. Dotyczy to ok. 11 milionów samochodów tego koncernu na świecie.
Sytuacja pogorszyła się jeszcze, gdy w listopadzie najpierw wyszło na jaw, że Volkswagen mógł zaniżać poziom zużycia paliwa i emisji CO2 w przypadku ok. 800 tys. aut, głównie z silnikami Diesla, a później - że problem ten może dotyczyć większej liczby samochodów na benzynę, niż poprzednio zakładano.
Na czym polegała manipulacja Volkswagena?
Autor: mb//km / Źródło: CNN Money