O "aferze spalinowej" w Volkswagenie powiedziano już wiele. Ale sytuacja użytkowników aut nie zmieniła się: wiele osób jest zagubionych. A koncern informuje swoich klientów krótkim sformułowaniem: musicie czekać. Firma zapowiada, że "w ciągu kilku dni" będzie znany program naprawczy. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postanowił o wszczęciu w najbliższych dniach postępowania wyjaśniającego dotyczącego manipulowania wskaźnikami emisji spalin w samochodach Volkswagen.
Skala problemu robi wrażenie. W samej Unii jeździ ponad 8 milionów aut, w których zainstalowano oprogramowanie manipulujące pomiarem spalin z silników dieslowskich. Minister środowiska, Maciej Grabowski poinformował, że problem dotyczy 139 tys. pojazdów w Polsce: w tym samochodów marki VW, Skoda, Seat.
Co jednak, kiedy okaże się, że problem faktycznie nas dotyczy? Na razie nic. - Prosimy o cierpliwość, wciąż przygotowujemy program naprawczy - informuje Tomasz Tonder, rzecznik Volkswagen Polska. I dodaje, że korzystanie z aut, które emitują nadmierną ilość spalin do środowiska nie wpływa na bezpieczeństwo użytkowania auta.
Czekając na plan
Tonder informuje, że niedługo rozpocznie się "duża akcja serwisowa".
- Wiele wskazuje na to, że wystarczy wymiana oprogramowania. Niewykluczona jest wymiana pewnych elementów, ale z pewnością nie będzie trzeba zmieniać całych bloków silnika - tłumaczy nasz rozmówca. Dodaje przy tym, że szczegóły akcji wciąż są ustalane. Sprawdź na czym polegało oszustwo firmy.
Zanim jednak ruszy akcja serwisowa, plan naprawczy musi zostać zatwierdzona przez europejskich urzędników.
- Proponowane przez koncern rozwiązania będą zatwierdzać urzędy w krajach, które homologowały silnik na teren UE - słyszymy w Transportowym Dozorze Technicznym. Problem jest z silnikami dieslowskimi o trzech pojemnościach: 1,2; 1.6 i 2.0 litra. Posiadają one homologację WE, czyli wspólnotową. A to oznacza, że procedura wypracowana we współpracy z krajami, które udzieliły homologacji, będzie również obowiązywała w Polsce. - To z tymi państwami obecnie Volkswagen musi ustalić szczegóły wprowadzania programu naprawczego – podkreślają w TDT.
Będą odszkodowania?
Nie wszyscy klienci planują spokojnie czekać na "akcję serwisową". Tak jak pan Tomasz z Łodzi, który dwa lata temu kupił nowego Volkswagena z dwulitrowym silnikiem Diesla.
- Wziąłem na niego kredyt, który ciągle spłacam. Nagle okazało się, że mój samochód może być jednym z tych, które łamią wszelkie normy - mówi nasz rozmówca.
Podobnie jak dwie inne osoby zgłosił się ostatnio do mec. Bronisława Muszyńskiego. Wszyscy żądają odszkodowania. Najlepiej zwrotu wszystkich pieniędzy - w ramach prawa rękojmi.
- Silnik, który emituje nawet 40 razy więcej zanieczyszczeń niż przewidują normy może uniemożliwić rejestrację samochodu po jego sprzedaży. W konsekwencji, nowy samochód może stracić niemal w całości swoją wartość - tłumaczy Muszyński.
Gra w czekanie
Na razie mecenas zajmujący się sprawą pana Tomasza i dwóch innych łodzian nie podjął ostatecznej decyzji, w jakim trybie będzie domagać się rekompensaty dla swoich klientów.
- Najbardziej oczywistą drogą wydaje się domaganie rekompensaty na zasadzie niezgodności wydanego towaru z umową - tłumaczy Muszyński. - Analizujemy bardzo wciąż dynamiczną sytuację w Volkswagenie. W najbliższym czasie podejmiemy decyzję, co robimy dalej. Wiele zależy od tego, jak koncern będzie chciał rozwiązać całe zamieszanie - mówi mecenas.
Natomiast Michał Herde, prezes warszawskiego oddziału Federacji Konsumentów twierdzi, że nie jest to sprawa przegrana. - Roszczenia klienta mogą zostać zablokowane tylko, jeżeli sprzedawca niezwłocznie naprawi lub wymieni rzecz - mówi Herde.
Polska federacja podpisała list kierowany list kierowany przez europejską organizację konsumencką BEUC do kierownictwa VW, z żądaniem przedłożenia stosownych wyjaśnień a także przedstawienia propozycji rozwiązania problemu.
- Chodzi nam także o rozwiązania na poziomie indywidualnym, dla każdego z nabywców pojazdu z zafałszowanymi parametrami - kończy Herde.
Finał przed sądem?
Agnieszka Majchrzak z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów komentuje, że dalsze losy spory klientów z Volkswagenem są na razie trudne do przewidzenia.
- Wszystko w tej sytuacji zależy od ustaleń dokonanych przez europejskich urzędników. Obecnie, bez szczegółowych danych dotyczących wadliwych systemów spalin nie można rozstrzygnąć, czy reklamacja i roszczenia klientów zostaną uwzględnione – mówi rozmówczyni tvn24.pl.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postanowił o wszczęciu w najbliższych dniach postępowania wyjaśniającego dotyczącego manipulowania wskaźnikami emisji spalin w samochodach Volkswagen. "Postępowanie będzie dotyczyć możliwego naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Urząd poinformował o tym Ministrów Środowiska oraz Infrastruktury i Rozwoju na dzisiejszym spotkaniu zespołu powołanego przez Ministra Środowiska - Macieja Grabowskiego" - informuje urząd w komunikacie.
Na czym polegała manipulacja Volkswagena?
Autor: Bartosz Żurawicz / Źródło: tvn24.pl, tvn24bis.pl