Najlepsi mogą liczyć na zarobki rzędu kilkuset tysięcy, a nawet kilku milionów złotych. Muszą jednak ćwiczyć po kilka godzin dziennie, zmagać się ze stresem, presją i przygotować się na ogromną rywalizację. Jak zostać profesjonalnym graczem e-sportowym? Jakie są ciemne strony tego zawodu? O to zapytaliśmy samych zawodników i znawców rynku.
- Uważam, że żeby zaistnieć na zawodach na scenie e-sportowej, a szczególnie światowej, to trzeba zacząć w wieku 12-13 lat - przekonuje Marcin Kurzawski. To założyciel i prezes organizacji Actina Pact.
Jej profesjonalni zawodnicy mierzą się z najlepszymi drużynami z Polski i innych krajów w popularnej strzelance internetowej Counter-Strike: Global Offensive. To jeden z najpopularniejszych obecnie tytułów na świecie - grają w niego miliony.
"Sześć godzin dziennie, sześć dni w tygodniu"
Jak zacząć przygodę z profesjonalnym gamingiem? Każdy, kto złapie bakcyla, może spróbować swoich sił w ligach dla amatorów czy półprofesjonalistów. Jeżeli będzie wystarczający dobry, to ma szansę zostać wyłapany przez skautów obserwujących tego typu rozgrywki. - Są też akademie, czyli wewnętrzne ligi, do których mogą dołączyć zawodnicy i tam pod okiem trenerów są testowani. Takich akademii w Polsce trochę powstało w ostatnim czasie - zaznacza Marcin Kurzawski.
Ale aspirujący do poziomu profesjonalisty amatorzy mogą zostać wyłowieni przez innych zawodników, którzy już nimi są. Tak na zawodową scenę trafił Krzysztof "Goofy" Górski.
- Jak jeszcze nie wszedłem w ten świat, to spędzałem trzy-cztery godziny dziennie na graniu, to było moim zajęciem, hobby. Jak się wchodzi na wyższy poziom, to sześć godzin dziennie, sześć dni w tygodniu trzeba poświęcić - nie ukrywa "Goofy", członek Pactu.
Treningi zaczyna zazwyczaj około 16.00. Ćwiczy taktykę, strzelanie, gra przeciwko innym drużynom i analizuje zachowania przeciwników. W weekendy toczy oficjalne pojedynki z innymi zespołami. Actina Pact rywalizuje między innymi w mistrzostwach Polski i Polskiej Lidze Esportowej, w której profesjonalne drużyny mierzą się przez internet. Najlepsi awansują do imprez finałowych, które toczą się offline z udziałem publiczności.
- Podstawowa różnica w graniu offline i online dla zawodników? To jak mecze piłki nożnej z udziałem publiczności i bez niej. Gdy e-sportowcy wychodzą na turnieje albo finały rozgrywek z udziałem fanów, odczuwają kompletnie inne emocje. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że kibicowanie może wpływać na postawę zawodników. Co ciekawe w e-sporcie i rywalizacji w CS:GO są tacy, którzy lepiej radzą sobie, gdy zza ekranu monitora widzą swoich fanów. Ale jest też drugi typ, który przyzwyczajony do rywalizacji z domu albo siedziby organizacji, przed publicznością odczuwa znacznie większy stres. To profesjonalni zawodnicy, ale na ich postawę - tak jak na formę psychiczną piłkarzy, siatkarzy, czy tenisistów wpływa reakcja publiczności - tłumaczy Piotr "Izak" Skowyrski, komentator rozgrywek Polskiej Ligi Esportowej.
Mieszkanie dla graczy
- Jeżeli jest się gdzieś na turnieju, to są ogromne emocje, można się zestresować – przyznaje "Goofy".
Nie ma wątpliwości, że profesjonalne trenowanie i granie jest "trochę męczące, ale zdecydowanie lepsze niż chodzenie do zwykłej pracy".
Marcin Kurzawski: - Poświęcenie w przypadku e-sportu jest naprawdę ogromne, bo zawodnicy często spędzają na treningach sześć, osiem, dziesięć godzin. W przypadku eliminacji do dużych turniejów czasami to się rozciąga do 12 godzin.
Ale profesjonalni gracze mogą liczyć na profesjonalne wsparcie. Do dyspozycji zawodowców są na przykład "gaminghouse'y". To mieszkania czy domy, gdzie spotyka się drużyna i wspólnie trenuje. Są tam oczywiście komputery, ale także miejsca do odpoczynku, relaksu i wspólnego spędzania czasu.
- Profesjonalne zespoły jeżdżą też na "bootcampy", czyli w miejsca, gdzie mogą zamknąć się na 24 godziny na dobę, mają trenerów, kucharzy, gdzie tylko i wyłącznie mogą skupić się na tym, jak najlepiej przygotować się do treningu i turnieju. Profesjonalizacja, jeżeli chodzi o e-sport, poszła naprawdę wysoko w górę – zapewnia Jakub Wójcik z fundacji Indie Games Polska zajmującej się promocją gier, kiedyś profesjonalny zawodnik w Fifę, czyli wirtualną piłkę nożną.
"Został szybko moim fanem"
Żeby jednak pójść tą drogą, nastolatkowie muszą przekonać do siebie również… rodziców.
- Na początku praktycznie nie było to łatwe. Ale na pierwszy turniej pojechał ze mną tata – zawiózł mnie tam i został. Można powiedzieć, że został szybko moim fanem – mówi "Goofy".
Jakub Wójcik: - Najważniejsza jest rozmowa, jeżeli sytuacja zostanie dobrze przedstawiona rodzicom, to nie powinno być problemu, żeby zrozumieli, że to pasja i środek do zarabiania pieniędzy.
Nie można jednak zapominać, że ciężar odpowiedzialności w przypadku kilkunastolatków zawsze spoczywa właśnie na rodzicach. - Dziecko w wieku 12-13 lat nie jest w pełni świadomie swojej przyszłości. Jeżeli fascynuje się grami, to będzie mówiło, że chciałoby zostać e-sportowcem. Głównie dlatego, by spędzać jak najwięcej czasu przy grze, którą się w danym momencie fascynuje. Młodzi ludzie dopiero w szkole średniej zaczynają precyzować swoje potrzeby jeśli chodzi o dalszy rozwój. Wtedy właśnie powinni wkraczać rodzice. Jeżeli nasza pociecha bezproduktywnie spędza przed komputerem po kilka godzin dziennie, to nie trenuje i nie rozwija się. Jeśli chcemy, by nasze dziecko rozwijało się w e-sporcie, podobnie jak w przypadku tradycyjnego sportu, powinniśmy dać go pod opiekę trenera – zaznacza Urszula Klimczak, która pracuje z organizacjami europejskimi i amerykańskimi. Pełni rolę performance coach, czyli osoby, która zajmują się rozwojem zawodników i psychologią e-sportu.
Młodych graczy pociągać mogą wysokie zarobki. Pieniądze w przypadku najlepszych na świecie są - lekko mówiąc - niemałe. Można zarabiać dzięki kontraktom podpisanym organizacjami, na reklamach czy na turniejach. - Wiele zespołów nie chce ujawniać tych kwot, natomiast patrząc na pulę nagród, to śmiało idzie to w miliony dolarów. Jeżeli ktoś jest dobry, to może na tym zarobić - zapewnia Wójcik.
Z kolei Marcin Kurzawski dodaje, że profesjonalni zawodnicy w Polsce mogą liczyć na pensje miesięczne rzędu kilku tysięcy złotych.
Trzeba mieć jednak świadomość, że nie każdy, kto zapragnie grać profesjonalnie, zostanie zawodowcem. – To nie jest tak, że każdym ma predyspozycje, żeby zostać profesjonalistą. Sito jest ogromne. Na przykładzie Polski, mamy około dziesięciu profesjonalnych organizacji dla konkretnej gry, co załóżmy daje możliwość na zatrudnienie około 100 zawodowców. Jeżeli jeden rok będzie nieudany dla zawodnika, to gracz może nie dostać oferty na kolejny sezon. Musi być tego świadomy od samego początku i tutaj znowu dużo zależy od wsparcia rodziców. Największe szanse na sukces w mają osoby o doskonale rozwiniętych umiejętnościach interpersonalnych, ponieważ w pracy e-sportowca ważne są czynniki takie jak: gra zespołowa, komunikacja, umiejętność podejmowania szybkich decyzji itp. Jeżeli dziecko nie nabyło tego w szkole, wśród rówieśników, często przy wsparciu rodziców, to już na początku swojej kariery startuje z gorszej pozycji - przekonuje Urszula Klimczak.
Uczyć ścieżki e-sportowca można się również w szkole średniej. W Polsce powstały klasy e-sportowe, które wręcz zachęcają do tego, żeby podczas lekcji rozwijać swoje umiejętności w grze, trenować taktyki i wyrabiać sobie odpowiednie nawyki. Można również uczyć się w tych klasach innych zawodów np. tworzenia gier, bycia menadżerem drużyn, terenem czy marketingowcem. - Popularność tych klas rośnie wśród młodych ludzi. Ważnym jest, by planując swój rozwój w e-sporcie, nie ograniczać się tylko do bycia graczem, ale planować też dalszą karierę. Można się uczyć się wieczorowo lub zaocznie, są też studia przez internet. To daje możliwość tworzenia alternatywy zawodowej w przyszłości – podkreśla Klimczak.
E-merytura?
A o przyszłości myśleć trzeba, bo e-sportowe kariery nie muszą być wcale długie. - Mam 24 lata, a średnia wieku to 20, 21, 22 lata, więc jest dużo młodszych zawodników ode mnie. Mało jest graczy, którzy są tak starzy jak ja – mówił niedawno w wywiadzie dla tvn24bis.pl Marcin "Jankos" Jankowski, który niedawno sięgnął wraz z kolegami po tytuł wicemistrza świata w grze League of Legends. To jeden z najbardziej znanych Polaków na profesjonalnej scenie e-sportowej. Jego słowa potwierdza Jakub Wójcik.
- Kariera e-sportowca jest krótka, to nie jest tak jak w piłce nożnej, że trwa kilkanaście lat. Gry bardzo szybko się zmieniają, to bardzo dynamiczna branża. Tytuł, który w jednym roku jest popularny, za dwa-trzy lata może się całkowicie zmienić. Zawodnicy muszą się dostosowywać, to krótka ścieżka kariery – twierdzi Wójcik.
Od razu pojawia się pytanie: i co dalej? Emerytura w wieku 25 lat brzmi abstrakcyjnie, a taki były zawodnik musi zarabiać na życie. Może jednak iść dalej swoją ścieżką, ale w innym charakterze. Może grać już nieprofesjonalnie i udostępniać swoje filmy w internecie na platformach streamingowych, które dają możliwość zarabiania na przykład z reklam.
Podobnie jak w piłce nożnej można zostać trenerem, menadżerem drużyny lub indywidualnych graczy, a także analitykiem czy komentatorem rozgrywek. Największe organizacje na świecie chętnie też dają swoim zawodnikom spełnić się w tych rolach, pojawiają się również nowe, które zatrudniają "emerytów" z doświadczeniem i kontaktami.
Autor: Andrzej Rejnson / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock