Jestem bardzo pewny siebie i pewny również tego, że moja drużyna jest w stanie wygrać – mówi Marcin "Jankos" Jankowski. Polak grający w hiszpańskim zespole e-sportowym G2, w niedzielę stanie przed szansą zdobycia tytułu mistrza świata.
W niedzielę w Paryżu wyjdzie na scenę ze swoimi kolegami z drużyny, usiądą przed komputerami i zagrają w finale mistrzostw świata w League Of Legends, czyli w jedną z najpopularniejszych wirtualnych gier. Ich przeciwnikami będą zawodnicy z Chin, a rozgrywki będzie oglądało na żywo, w internecie i przed telewizorami nawet kilka milionów osób.
Przed meczem "Jankos" opowiedział nam, czy jest gotowy na finał mimo przeziębienia, jak wyglądają trening e-sportowców i co robią w czasie wolnym, a także dlaczego jest już starym graczem, mimo że ma 24 lata.
Na Twitterze napisałeś, że nie cierpisz być przeziębionym. Jak się czujesz przed niedzielnym finałem Worlds 2019?
Jestem bardzo pewny siebie i pewny również tego, że moja drużyna jest w stanie wygrać niedzielny finał. Każdy z nas był przeziębiony. Na początku dwóch zawodników – Caps i Wunder, potem oni zarazili mnie i Perkza. Teraz to już powoli znika, myślę, że do niedzieli będziemy w stu procentach zdrowi albo będzie na tyle dobrze, żeby nie przeszkadzało nam to w grze. Poza tym Caps był chory już w niedzielę podczas meczu półfinałowego, ale jak gra się na scenie i jest duża adrenalina, to nie czuje się tak mocno tego zmęczenia.
Trenowaliście mocniej przed finałem?
Dostaliśmy się do finału i nie mamy tak naprawdę żadnych drużyn, z którymi możemy sparować. Jedyną, która została, są nasi przeciwnicy, a z nimi nie możemy. Są też zespoły półprofesjonalne w Europie, z którymi możemy trenować, ale zdecydowaliśmy, że odpoczniemy, szczególnie że prawie codziennie w tygodniu mieliśmy obowiązki, takie jak wywiady, konferencja prasowa czy sprawdzanie sprzętu. W tym tygodniu mieliśmy dwa dni wolne, a jednego trenowaliśmy głównie komunikację.
Wspomniałeś o komunikacji. Oglądając wasze mecze, można odnieść wrażenie, że jesteście mocno zgrani. Czy ćwiczycie skróty i nazwy, którymi się posługujecie podczas spotkań? Czy jest też tak, że któryś z was jest bardziej dominujący?
Jest kilka nazw, na które wspólnie się decydujemy. Po prostu krótkie zdania, dzięki którym wiemy, co się dzieje w grze, odbywa się to naturalnie. Każdy z nas jest bardzo dobrym graczem, każdy z nas wie, co ma robić. Oczywiście czasami, kiedy jest większy stres albo kiedy gramy na dużej scenie i słychać publiczność gdzieś tam z tyłu, to ludzie stają się tak jakby troszeczkę bardziej nabuzowani i chcą zwojować więcej, niż mogą na tę chwilę, ale zazwyczaj wtedy każdy z nas mówi: uspokójmy się i grajmy powoli.
Nie mamy głosu dominującego, bo każdy z nas musi prowadzić grę w innej fazie. Ponieważ jestem dżunglerem, to jest to faza początkowa i ja w niej jestem dominujący. Później, w około 15., 20. minucie, kiedy rozgrywka wkracza w późniejszą fazę, to jest to zależne od osoby, która ma przewagę. Wtedy staramy się prowadzić grę wokół niej i to ona ma obowiązek, żeby ją wokół siebie ustawić.
Jak wyglądają wasze treningi?
Polegają na tym, że wchodzimy do gry z drugą drużyną, która umówiona jest z nami wcześniej. Gramy jeden sparing, a później mamy od 10 do 20 minut na omówienie rozgrywki, czyli sprawdzenie, co zrobiliśmy dobrze, co zrobiliśmy źle, co powinniśmy zrobić następnym razem. Zazwyczaj pada luźne pytanie, na co chcielibyście zwrócić uwagę, a jak nie ma wniosków, to nasz trener prowadzi konwersację.
Takich gier mamy pięć lub sześć. Jeżeli jest pięć, to robimy to bez przerwy: gra, a potem omówienie. A jak sześć, to mamy przerwę godzinną po trzeciej grze, wtedy się relaksujemy. Poza tym gramy też solo, te rozgrywki odbywają się zazwyczaj w naszym wolnym czasie, to jest umownie wolny czas, bo chcemy być najlepszą drużyną na świecie, więc w 90 procentach jest on poświęcony graniu.
Czy w półfinale mistrzostw świata miałeś chwile zwątpienia?
Profesjonalnie gram od około sześciu lat, myślę, że po takim czasie bardzo rzadko mam myśli, że już się nie da nic zrobić. Moja drużyna bardzo dobrze gra w stresie, bardzo dobrze gramy na scenie, a gorzej na treningach. Jest to moim zdaniem duży plus, bo jak wszystkie oczy są skierowane na nas, to potrafimy spiąć się i zagrać dobrze.
Co poczułeś, jak dotarło do ciebie, że awansowaliście do finału Worlds 2019?
Byłem bardzo szczęśliwy, ale nie miałem myśli, że to nie mogło się stać. Moim zdaniem w tym roku nasza drużyna jest bardzo dobra. Spodziewałem się, że możemy pokonać SKT. Wygraliśmy 3-1, więc nie było tej ostatniej, piątej mapy, która jest najbardziej stresująca dla obu drużyn. Zaraz po tym chciałem wrócić do hotelu, trochę odpocząć, bo łapało mnie przeziębienie. Głowa mnie bolała i byłem wycieńczony, ale również zadowolony z naszej gry.
Mistrzostwo świata jest na wyciągnięcie ręki?
Mecz finałowy będzie na pewno trudniejszy niż jakiekolwiek mecze, jakie dotychczas graliśmy. Myślę, że drużyna chińska - FunPlus Phoenix jest zdecydowanie lepsza niż jakakolwiek inna w związku z tym, że grają super zespołowo, są również bardzo dobrzy indywidualnie. Graliśmy z nią wcześniej dużo sparingów. Obie drużyny mają sporo informacji na swój temat, ale myślę, że możemy to lepiej wykorzystać i im sprostać.
Uważasz, że drużyna, w której teraz grasz, jest najlepszą, do jakiej trafiłeś i możesz z nią osiągnąć najwięcej?
Wcześniej nie wygrałem żadnego mistrzostwa Europy, mimo że starałem się o to w różnych drużynach. W zeszłym roku grałem już w G2, ale nie udało nam się niczego ugrać. Czuję, że to najlepszy rok, ale nadal chcę jeszcze wygrać finał mistrzostw świata.
Czy jest inna drużyna, w której chciałbyś grać? Czy znalazłbyś się w jakiejś spoza Europy?
Ciężko byłoby się odnaleźć w drużynach azjatyckich, na przykład dlatego, że ich kultura jest zupełnie inna niż europejskich. Poza tym zazwyczaj nie porozumiewają się po angielsku, tylko po chińsku lub koreańsku. Nie wyobrażam sobie siebie w drużynie z Azji.
Jeżeli chodzi o amerykańskie, to myślę, że odstają poziomem. Jeżeli wybrałbym taką drużynę, to byłoby to z powodów materialnych w związku z tym, że w Ameryce graczom płacą więcej.
Niedawno przedłużyłeś kontrakt z G2 do 2021 roku. Jak długa jest kariera e-sportowca? Jak długo jeszcze będziesz grał?
Niektóre kariery gracza są bardzo krótkie, ponieważ ludzie bardzo szybko pragną pieniędzy, a nie tego, żeby być najlepszym. W mojej karierze było trochę inaczej, zawsze piąłem się w górę, jeżeli chodzi o jakość drużyn. Zawsze chciałem trafić do jak najlepszej i w końcu to mi się udało. Mam 24 lata, a średnia wieku to 20, 21, 22 lata, więc jest dużo młodszych zawodników ode mnie.
Mało jest graczy, którzy są tak starzy jak ja. Aczkolwiek nie przeszkadza mi to w osiąganiu dobrych wyników. Ciężko pracuję nad tym, żeby szlifować swoje umiejętności i nie odstawać od młodych zawodników. Jeżeli zobaczę spadek w jakości mojej gry, to na pewno zacznę zastanawiać się nad tym, czy nie pojechać do Ameryki i zagrać ze dwa sezony, dzięki czemu zarobię troszeczkę więcej, ale nie będę grał na najwyższym poziomie. Albo zdecyduję się, żeby odejść z profesjonalnej sceny.
Masz w głowie pomysły, co mógłbyś robić, jeżeli byś odszedł?
Na tę chwilę byłoby to streamowanie, czyli udostępniałbym filmy pokazujące, jak gram już nieprofesjonalnie i rozwijał swój kanał po polski i angielsku.
Wasze mecze oglądają setki tysięcy, a nawet kilka milionów osób. Jak sobie radzisz z popularnością? Czujesz się gwiazdą?
Myślę, że nie jestem aż tak popularny, przynajmniej nie odczuwam tego. Oczywiście mam fanów, którzy za mną podążają i kibicują, ale nie porównywałbym się do gwiazd sportu czy muzyki. Są gracze bardziej popularni ode mnie, ale nie mam z tym problemu. Lubię kontakt ze swoją publicznością, ze swoimi fanami. Jestem wdzięczny za to, że mi kibicują.
Masz sobie jeszcze coś do udowodnienia?
Myślę, że na tę chwilę jestem bardzo dobrym dżunglerem, ale Liga Legend zmienia się co rok, a nawet częściej, ponieważ producent zmienia rozgrywkę. Wchodzą nowe postacie i gra jest zmieniana, więc co roku tak naprawdę gra staje się troszeczkę inna i mogę nauczyć się czegoś nowego. Myślę, że nie jest to prosta e-sportowa gra.
Uważasz, że e-sport jest niedoceniany?
Myślę, że większość społeczeństwa dalej traktuje granie na komputerze jak siedzenie, jedzenie czipsów, picie napojów słodkich i wylegiwanie się przed komputerem. Nie polega to na tym, my dbamy o dietę, chodzimy na siłownię, dbamy o siebie fizycznie. Myślę, że akceptacja przyjdzie z czasem. Moje pokolenie zna się trochę lepiej i jak będziemy mieli dzieci, to granie profesjonalne czy półprofesjonalne stanie się popularniejsze i myślę, że z upływem czasu ludzie zrozumieją, że to też może fajnie się oglądać.
Rozmawiał Andrzej Rejnson.
Autor: ran / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. Riot Games