Od czasów pierwszej rewolucji przemysłowej, gaz i ropa naftowa odegrały kluczową rolę w transformacji gospodarczej. Ale teraz, kiedy największe gospodarki takie jak Stany Zjednoczone, Chiny i niektóre kraje europejskie odchodzą od ropy, producenci zaczynają zdawać sobie sprawę, że ich rezerwy surowca mogą w przyszłości stać się mniej cenne niż obecnie. I czas na zmianę modelu biznesowego - piszą analitycy Światowego Forum Ekonomicznego, którzy opracowali szczegółowe analizy dotyczące przyszłości tego rynku.
Czynniki takie jak postęp technologiczny, spadające ceny baterii zasilających pojazdy elektryczne i dążenie do wykorzystywania czystej energii (przypieczętowane przez światowe gospodarki podczas COP21) sprawią, że zużycie ropy spadnie poniżej 80 mln baryłek dziennie do 2040 roku, czyli o 15 proc. niż teraz - piszą analitycy Światowego Forum Ekonomicznego.
Humory producentów psują też kolejne spotkania OPEC - kartelu państw bogatych w złoża ropy i mających decydujący wpływ na ustalanie jej cen. Od miesięcy nie udaje się doprowadzić do zamrożenia produkcji, co miałoby doprowadzić do wzrostu cen. A kolejne firmy tną inwestycje i zatrudnienie.
Na wieść o braku porozumienia w Katarze, na rynkach doszło do wyprzedaży ropy. W poniedziałek ok. godz. 6.30 baryłka ropy WTI kosztowała 39,83 dolarów (-4,41 proc.). Z kolei za baryłkę ropy Brent trzeba zapłacić 41,40 dolarów (-3,94 proc.).
Zmiana strategii
Co dla sektora ropy i gazu oznacza spadek popytu? Niepewność co do tego, czy będzie on rósł, oddziałuje już dziś na koncerny naftowe i gazowe. Od początku XXI wieku aż do ubiegłego roku OPEC wierzył, że ropa jest bardziej wartościowa pod ziemią niż na rynku, a firmy realizowały model biznesowy, polegający na maksymalizacji rezerw. Teraz jednak producenci zdali sobie sprawę, że rezerwy mogą wkrótce być mniej wartościowe niż ropa produkowana i sprzedawana w najbliższych latach.
Kraje z dużymi rezerwami, takie jak Arabia Saudyjska przeglądają strategię i będą musiały się dwa razy zastanowić nad opóźnianiem produkcji lub powiększaniem rezerw, w przypadku gdyby nie były w stanie na nich zarabiać na dłuższą metę. Saudowie ogłosili niedawno, że tworzą ogromny, warty 2 bln dolarów fundusz inwestycyjny, aby przygotować się sytuacji, w której ropa nie będzie dominowała w światowej gospodarce.
Zmniejszające się dochody, które mogłyby wynikać z eksploatacji pozostałych rezerw ropy miałyby negatywny wpływ na wiele krajów, których budżety opierają się na zyskach ze sprzedaży ropy. Kraje te będą musiały stawić czoła naglącym reformom gospodarczym, z rosnącym ryzykiem niewypłacalności.
Nowe możliwości
Strukturalne przekształcenia w branży stwarzają też nowe możliwości. Jeśli gospodarka światowa będzie mniej nasycona ropą to zanikać będzie podatność na szoki cenowe, które przez dziesięciolecie nękają rynki finansowe.
Według MFW dotacje paliwowe kosztowały w 2015 roku 5,3 bln dolarów, czyli ok. 6,5 proc. światowego PKB. Niższe ceny ropy oraz większy zakres alternatywnych wyborów paliwa mogłoby odwrócić ten trend i sprawić, że wahania cen towarów byłyby mniej zależne od cen surowca.
Gracze z przemysłu naftowego i gazowego, którzy chcą pozostać konkurencyjni, będą musieli rozważyć, czy dla akcjonariuszy bardziej opłacalne będzie opracowanie dochodowych niskoemisyjnych źródeł energii jako uzupełnienie biznesu czy ostateczne porzucenie ropy i gazu.
Nowy krajobraz panujący na rynku będzie wymagał także zmiany sposoby myślenia inwestorów. Postawienie biznesu na drugiej nodze, daje nowe możliwości rozwoju poprzez inwestycje w nowe, zielone technologie związane także z rozwojem magazynowania czy transportem energii, co jest wyzwaniem właśnie dla sektora OZE.
Zdaniem analityków Światowego Forum Ekonomicznego taka zmiana modelu biznesowego, może przynieść korzyści graczom sektora paliwowego, sprawiając, że zmiany zachodzące na globalnych rynkach będą dla nich mniej dotkliwe a zarazem bardziej atrakcyjne dla inwestorów.
Tania ropa zagrożeniem dla elektrycznych aut:
Autor: ToL//km / Źródło: World Economic Forum
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock