Przejęcie przez Jana Chadama szefostwa Polskiego LNG zbiega się w czasie ze zmianami u włoskiego wykonawcy terminalu LNG w Świnoujściu. W czwartek walne zgromadzenie akcjonariuszy Saipemu ma zdecydować o zmianie na stanowisku prezesa spółki.
Zmiany dają nadzieję na zażegnanie impasu w negocjacjach obu spółek dot. zakończenia budowy terminala.
W ostatnich tygodniach w branżowych mediach włoskich trwa dyskusja na temat zmiany na stanowisku prezesa zarządu Saipem. Potwierdziły się one w momencie zgłoszenia przez ENI (spółkę, która jest największym akcjonariuszem Saipem) Stefano Cao jako kandydata na prezesa. Cao do 2000 roku był prezesem Saipemu, by później przejść do ENI, gdzie został dyrektorem generalnym pionu odpowiadającego za produkcję i wydobycie. Obecny prezes Saipemu Umberto Vergine, jak podkreśla część włoskich analityków, nie znalazł wspólnego języka z prezesem ENI Claudio Descalzim i to obok słabych wyników finansowych spółki mogło być powodem jego dymisji. - Saipem ma kłopoty po utracie najważniejszego kontraktu na budowę gazociągu South Stream. Następca tej inwestycji, czyli Turkish Stream, nadal pozostaje w sferze życzeń Moskwy, więc zyski dla Włochów z tego tytułu są na razie poza zasięgiem. W dobie taniej ropy naftowej wszystkie firmy budujące infrastrukturę energetyczną znajdują się w trudnej sytuacji, bo inwestycje tego rodzaju stają się mniej rentowne. Nowe kierownictwo Saipemu ma sprzątać bałagan powstały w ostatnich latach. Jest to także okazja do nowego otwarcia w kwestii budowy terminala LNG w Świnoujściu - mówi Wojciech Jakóbik, analityk Instytutu Jagiellońskiego.
Jak dodaje, "Włosi szantażowali Polaków opóźnieniem budowy, oczekując kolejnych dopłat za zakończenie inwestycji w terminie". - Wiedzieli, że zależy nam na czasie ze względu na negocjacje z Gazpromem oraz presję opinii publicznej. Teraz to w Rzymie może powstać presja na bardziej koncyliacyjną i efektywną współpracę z Polakami. Należy mieć nadzieję, że strony dojdą do porozumienia, a dalszych opóźnień w Świnoujściu nie będzie i nie trzeba będzie zmieniać głównego wykonawcy z poważną stratą dla terminu realizacji gazoportu - dodał.
Nowe także w Polsce
Kadencja ostatniego zarządu Polskiego LNG upłynęła 15 kwietnia br. Rada Nadzorcza ogłosiła już konkurs na członków zarządu spółki, jednocześnie delegowała dwóch członków Rady do pełnienia obowiązków prezesa i wiceprezesa - Jana Chadama i Roberta Soszyńskiego. Chadam od lipca 2009 roku jest prezesem Gaz-Systemu, spółki, do której należy Polskie LNG. Robert Soszyński był wcześniej prezesem PERN "Przyjaźń".
- Zmiany w Polskim LNG wydają się zmierzać do nowego otwarcia. Jan Chadam jako prezes spółki nadrzędnej będzie miał silniejszą pozycję w firmie odpowiedzialnej za budowę i eksploatację terminalu. Będzie zapewne manewrował w negocjacjach tak, aby zatrzymać Włochów na placu budowy, ale i zmusić ich do wytężonej pracy na placu - dodaje Jakóbik. Spór pomiędzy inwestorem a wykonawcą terminalu trwa od początku realizacji inwestycji. Niedotrzymane zostały kolejne terminy zakończenia inwestycji - pierwszy wynikał z umowy z 2010 r., drugi został zawarty w aneksie do umowy z 2013 r. Przedstawiciele spółki Polskie LNG konsekwentnie nie komentują negocjacji. Saipem ostatnio potwierdził możliwość realizacji pierwszych dostaw LNG latem tego roku, ale uzależnił to od "wsparcia" ze strony inwestora. - Negocjacje pomiędzy Polskim LNG i Saipemem trwają od wielu miesięcy. Chociaż gazoport został już w zdecydowanej większości wybudowany, to brak porozumienia może opóźniać jego uruchomienie. Sytuacja jest o tyle delikatna, że Polskie LNG może co prawda domagać się kar umownych od Saipemu, ale przede wszystkim zależy mu na dokończeniu terminala, o czym doskonale wiedzą Włosi i nie boją się tego argumentu wykorzystywać w negocjacjach - uważa Bartłomiej Derski z serwisu Wysokie Napiecie. Jak dodaje, zmiana w zarządach obu spółek może być kluczowa dla dokończenia inwestycji. Terminal LNG w Świnoujściu to kluczowa polska inwestycja energetyczna. Pozwoli na dostarczenie do 5 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie, z możliwością powiększenia tej zdolności do 7,5 mld m sześc. Pierwotnie miał on być gotowy w czerwcu 2014 r., ale już w 2013 r. wiadomo było, że tak się nie stanie. Jako główną przyczynę wskazywano falę bankructw w polskim sektorze budowlanym w 2012 r. Obecne zaawansowanie budowy wynosi niemal 97 procent.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: polskielng.pl