Głębokie spadki na warszawskiej giełdzie. Pod kreską znalazły się w środę główne spółki sektora bankowego oraz KGHM, na którym odbił się światowy spadek cen miedzi.
Ponad 8,79 proc. na wartości traciły dziś na zamknięciu sesji akcje KGHM. Dużo, bo ponad 5,70 proc. traci też PZU. Głęboko pod kreską na GPW są też BZ WBK (2,43 proc) i Pekao (3,72 proc.). Straty liczą inwestorzy posiadający akcje banku Millenium (2,20 proc.), PKO BP (4,09 proc), mBanku (1,62 proc.), czy Getin (6,49 proc.).
Co się stało?
Za spadkami KGHM stoi przede wszystkim przecena miedzy na rynkach surowcowych. Część analityków uważa, że to przez Chiny, które nie rozwijają się już tak szybko, jak kiedyś. Dodatkowo zmagają się z wewnętrznym kryzysem.
A to właśnie Chiny nazywane „fabryką świata” są jednym z głównym importerów tego surowca, który wykorzystywany jest w przemyśle. Warto przypomnieć, że ciągu roku miedź potaniała o 23,8 proc.
Co z bankami?
Na GPW tanieją też spółki bankowe. Wszystko przez przedwyborcze plany polityków, którzy obiecują m.in. opodatkowanie banków, czy zmniejszenie udziału kapitału zagranicznego w sektorze bankowym.
Zdaniem Przemysława Kwietnia, analityka XTB za spadkami na polskiej giełdzie stoi też niepewność związana ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi.
- Dopiero za kilka miesięcy po wyborach będziemy mogli przekonać się, jakie rozwiązania faktycznie zostaną wprowadzone. Czy i jak bardzo uderzą one w sektor bankowy, bo on głównie jest na celowniku. Wtedy inwestorzy będą mogli sobie jasno powiedzieć, jak wyglądają wyceny i czy spadki, które już nastąpiły w pełni zdyskontowały te straty, czy też nie. Wtedy będą mogli podejmować bardziej skalkulowane decyzje. Obecnie jest strach jak to może wyglądać - mówi Przemysław Kwiecień i dodaje, że podobnie było w przypadku reformy OFE.
Niepewność do jesieni
- To w okresie niepewności rynek zbierał największe straty. Kiedy stało się jasne na czym stoimy, to czynnik OFE przestał ciążyć rynkom. Tutaj może być podobnie. Może okazać się, że nie taki wilk straszny i te banki będą po wyborach będą atrakcyjne, bo zmiany nie będą tak mocno w nie uderzały. Jednak na razie jest spekulacja. Do jesieni w tej kwestii niewiele się wyjaśni - uważa Kwiecień.
Co z walutami?
Mimo znacznych spadków na giełdzie, złoty w środę radził sobie dobrze, odrobił wtorkowe straty wobec euro i kontynuował wzrost wobec dolara i franka. Ok. godz. 17.00 wspólna waluta kosztowała 4,11 zł, dolara wyceniano na 3,77 zł, a franka na 3,92 zł.
Analityk Domu Maklerskiego BOŚ Konrad Ryczko zauważył, że w trakcie środowej sesji złoty nieznacznie umacniał się wobec zagranicznych dewiz, notując m.in. wzrost o ok. 0,5 proc. w relacji do euro.
- Równocześnie obserwowaliśmy lekki spadek wyceny wobec funta szterlinga, co było pochodną wzrostu kursu GBP po publikacji zapisków z ostatniego posiedzenia BoE. Polska waluta wykorzystała kontynuację spadku kwotowań dolara amerykańskiego, który znalazł się pod presją po osiągnięciu 3-miesięcznych szczytów oraz słabszym rozpoczęciu sezonu wynikowego w USA - ocenił Ryczko.
Straty odrobione
Analityk Domu Maklerskiego mBanku Szymon Zajkowski polska waluta w całości odrobiła wczorajsze straty wobec euro oraz kontynuowała umocnienie w stosunku do franka i dolara.
- Po zażegnaniu greckiego kryzysu, w kolejnych dniach kurs złotego powinien utrzymać się na relatywnie mocnych poziomach. Na razie jednak brak jest impulsów do dalszego umocnienia polskiej waluty, dlatego też notowania EUR/PLN powinny ustabilizować się w okolicach 4,10 – 4,12, a CHF/PLN 3,92 – 3,94 - prognozuje analityk.
Według niego zwiastunem trwalszego wznowienia trendu umocnienia złotego powinien być powrót do wzrostów na warszawskiej giełdzie oraz wzrost cen polskich obligacji.
Autor: msz/gry / Źródło: tvn24bis.pl,