Koncern Shell zakończył kontrowersyjny program wierceń w Arktyce. To efekt rozczarowujących wyników poszukiwań ropy naftowej i gazu - podaje agencja Reuters.
Brtyjski-holenderski koncern Royal Dutch Shell wydał miliardy dolarów na kosztowną próbę eksploatacji Arktyki u wybrzeży Alaski. Przeciwko programowi protestowali ekologowie, którzy ostrzegali, że wiercenia mogą spowodować katastrofę ekologiczną.
Protesty
Aktywiści chcieli chronić wieloryby, morsy i niedźwiedzie polarne na obszarach, które zdaniem naukowców zmieniają się w szybkim tempie z powodu globalnego ocieplenia. Ekolodzy podkreślali, że wszelkie wycieki będą praktycznie niemożliwe do usunięcia ze względu na trudne warunki atmosferyczne. Teraz koncern ogłosił, że wycofuje się z programu wierceń w Arktyce. Jednak nie robi tego, bo uległ apelom ekologów, ale ze względu na kiepskie wyniki poszukiwań ropy naftowej oraz gazu. - Ten sezon poszukiwań był rozczarowujący - przyznał Marvin Odum, szef Shella. Jak podaje Reuters kiepskie wyniki i obecna rezygnacja z kolejnych odwiertów i poszukiwań nie oznaczają, że w przyszłości Shell do nich nie powróci. Firma podkreśla bowiem, że widzi duży potencjał w arktycznych złożach.
Oszczędności
Decyzja Shell jest wiązana również z planami oszczędnościowymi koncernu. Firma kilka miesięcy temu ogłosiła, że planuje zwolnić 6,5 tys. pracowników. Planowała też cięcia w inwestycjach. To efekt utrzymujących się dłużej niż oczekiwano niskich cen ropy naftowej. Warto przypomnieć, że tylko w drugim kwartale tego roku zyski firmy spadły o 37 proc.
Autor: msz/ / Źródło: Reuters,
Źródło zdjęcia głównego: shell.com