- Z tego, co ja zrozumiałem, to tych wariantów nie będzie cztery, bo na każdym niejako etapie jest kilka możliwości - tak najnowsze propozycje dotyczące frankowiczów skomentował na antenie TVN24BiS Alfred Adamiec z Assiduus Investment. Ekonomista zaznaczył, że nie są one przejrzyste i nadal brakuje konkretów. - Kupuje się czas, bo może do czasu wejścia w życie ustawy problem frankowy rozwiąże się w najprostszy możliwy sposób - frank spadnie w stosunku do złotego do poziomu 3,40 zł-3,50 zł.
Ekonomista Alfred Adamiec zauważa, że przy każdym wariancie rozwiązań są kolejne 3-4 możliwości, co po przemnożeniu daje ich kilkanaście. - Ten biedny kredytobiorca uważa, że jest poszkodowany, ponieważ był zdezorientowany, nie miał wystarczającej informacji i nie zachował się racjonalnie, zaciągając kredyt frankowy - mówił Adamiec. - Teraz się zakłada, że on zacznie działać racjonalnie i wybierze odpowiedni wariant - dodał.
Skomplikowane wyliczenia
- To mogą być na tyle skomplikowane wyliczenia i wyjaśnienia, że nawet zakładając, że bank przedstawi je uczciwie, kredytobiorca może tego nie zrozumieć - ocenił ekonomista. Tak skomplikowane procedury mogą być szansą dla branży doradztwa finansowego, bez której kredytobiorca może nie być w stanie podjąć decyzji o zmianie lub nie warunków kredytu. - To będą trudne wybory wielu kredytobiorców. Sądzę, że część z nich nawet przy udziale doradców będzie miała problem ze zrozumieniem [red. skomplikowanych procedur] - mówił ekonomista.
Adamiec przestrzegał, że "w niektórych przypadkach kredytobiorcom skorzystanie z zaproponowanej pomocy nie będzie się opłacało", ponieważ rata kredytu może się okazać wyższa, niż ta, którą płacą obecnie.
Prof. Witold Modzelewski, członek zespołu, który w Kancelarii Prezydenta pracował nad projektem tzw. ustawy frankowej podał, że projekt określa metody rozwiązania istotnych zagadnień związanych z problemem frankowiczów. Jedna z przedstawionych dziś propozycji dotyczy "zwrotu tzw. spreadów". - Czyli kwot, które zostały pobrane przez banki w związku ze sprzedażą (...) dewiz kredytobiorcom - mówił prof. Modzelewski.
Spread walutowy jest zyskiem banku i kosztem klienta. Przykładowo, gdy zaciągnął on kredyt frankowy, musi pamiętać, że na wysokość odsetek będą miały wpływ różnice kursowe na parze frank-złoty. Do kosztów okołokredytowych należy zatem doliczyć koszty tego spreadu. Gdy spread rośnie, rośnie też koszt kredytu.
- Co do zwrotu spreadu nie ma wśród specjalistów żadnej dyskusji - ocenił Adamiec. - To się kredytobiorcom po prostu należy, bo to było swego rodzaju naciąganie.
Kupuje się czas
Ekonomista przyznał, że w czasie konferencji prasowej analizował, jak się zachowuje kurs złotego. Okazało się jednak, że nie było znaczących wahnięć.
- Zobaczymy jednak, jakie są szczegóły tych propozycji. To są warianty, które np. komisje sejmowe mogą pozmieniać - przestrzegał Adamiec. - Jesteśmy na początku drogi legislacyjnej. To jest dopiero przygotowanie pod projekt wniesionego przez prezydenta i dopiero wchodzi to do komisji sejmowej. Do tego dochodzi rok na podjęcie decyzji o skorzystaniu z pomocy. - W ten sposób kupuje się czas, bo może do tej pory problem frankowy rozwiąże się w najprostszy możliwy sposób - frank spadnie w stosunku do złotego do poziomu 3,50 zł-3,40 zł. I wielu ludzi dojdzie do wniosku, że przy niskim oprocentowaniu, przy niskiej marży warto mieć jednak ten kurs taki jaki jest - zwraca uwagę ekonomista.
Zły bank
Prezydencki zespół przedstawił też pomysł założenia tzw. wehikułu transakcyjnego, zwanego także złym bankiem, czyli spółką SPV (ang. Special Purpose Vehicle).
- Robi się tzw. bank złych kredytów, w tej sytuacji bank złych aktywów. Pomysł sam w sobie jest dobry, choć brakuje szczegółów - oceniał ekonomista. - Miejmy nadzieję, że eksperci dopracowali to do końca, a nie są to jedynie ogólne założenia. Takie rozwiązanie było stosowane w USA.
Bez zabezpieczenia raty
Analityk zastanawiał się nad potrzebą stworzenia zabezpieczenia, z którego mogliby skorzystać kredytobiorcy.
- Dlaczego nikt w rządzie nie popracował nad tym, by udostępnić kredytobiorcom jakiegoś zabezpieczenia przed zmianą kursu franka? - pytał Adamiec. - Dlaczego się zmienia stosunek prawny między kredytodawcą a kredytobiorcą, a nie udostępnia się jakiegoś prostego, zrozumiałego narzędzia do tego, by się zabezpieczyli przed wzrostem kursu. Można byłoby to tanio zrobić, bo zabezpieczałoby się konkretne raty płatności - dodał.
Ekonomista podkreślał, że chodziłoby o to, by zabezpieczać jedynie raty kredytowe, a nie jego całość.
- Jestem zdumiony, że jeszcze nikt na to nie wpadł i nie promuje tego, by już na dzisiaj można było zabezpieczyć raty kredytowe. Nie całość kredytu, tylko raty kredytowe. Potem może by się okazało, że frank "znormalnieje", czyli jego kurs będzie dostosowany do realnych gospodarstw i stanieje do większości walut, w tym do polskiego złotego, no to to zabezpieczenie nie było potrzebne.
Zobacz, jak wygląda kolejna propozycja prezydencka w sprawie frankowiczów:
Autor: ag//km / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock