Ceny złota poszły w górę. Za uncję należy zapłacić 1091,1 dolarów i wiele wskazuje, że z dnia na dzień będzie coraz droższe. To efekt niepokojów na Bliskim Wschodzie i obaw inwestorów dotyczących chińskiej gospodarki. Kruszec jest nazywany "bezpieczną przystanią", bo chroni kapitał wtedy, gdy na światowych rynkach panuje panika, a inwestorzy kierują się emocjami zamiast chłodną kalkulacją.
Złoto odzyskuje swój blask. Jego cena ustabilizowała się i jest obecnie najwyższa od listopada ubiegłego roku.
Złoto w ostatnich pięciu sesjach zyskało niemal 3 proc. na wartości. Obecnie za uncję należy zapłacić 1091,1 dolarów. Wprawdzie wciąż bardzo daleko do cen z 2011 roku, kiedy to za uncję płacono ponad 1850 dolarów, ale ostatnie wzrosty inwestorzy odbierają jako pozytywny sygnał.
Dlaczego?
Za wzrostami cen złota stoją niepokojące wiadomości dotyczące chińskiej gospodarki. W poniedziałek po o tym, jak ogłoszono, że Indeks PMI określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Chin, spadł mocniej niż szacowano, tamtejsze giełdy sparaliżował strach. Główne indeksy spadły o 7 proc. a później notowania wstrzymano.
Wywołało to lawinę negatywnych reakcji na światowych rynkach finansowych. Głębokie spadki odnotowały giełdy w Azji, Europie i USA. Zdaniem części komentatorów te sygnały mogą być wstępem do kolejnego kryzysu gospodarczego. Drugą przyczyną rosnących cen złota jest napięcie między Arabią Saudyjską i Iranem. Oba kraje zerwały stosunki dyplomatyczne, po sobotnich atakach na saudyjską ambasadę w Teheranie i konsulat w Meszhedzie. Napaści dokonały grupy ludzi protestujących przeciw przeprowadzonej przez Rijad egzekucji 47 osób, w tym szyickiego duchownego Nimra al-Nimra.
W ślad za Arabią Saudyjską stosunki dyplomatyczne z Iranem zerwali również sojusznicy Rijadu - Sudan i Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie odwołały ambasadora i obniżyły rangę stosunków z Teheranem do poziomu charge d'affaires, a Kuwejt wezwał swego irańskiego ambasadora na konsultacje. Rijad zawiesił ponadto ruch lotniczy z Iranem, zakazał obywatelom podróżowania do tego kraju oraz zerwał z nim stosunki gospodarcze.
Inwestorzy boją się, że konflikt zaostrzy się, a to dodatkowo wpłynie na pogorszenie i tak kiepskich nastrojów na rynkach finansowych. Nic więc dziwnego, że szukają tzw. bezpiecznej przystani i zaczęli kupować złoto.
Bezpieczna przystań
Złoto traktowane jest przez inwestorów jako zabezpieczenie majątku od wszelkiego rodzaju zawirowań. Gdy wybucha kryzys, nurkują indeksy giełdowe, tracą waluty, a surowce są przeceniane. Wtedy kupuje się złoto.
Doskonale było widać to we wrześniu 2008 roku, gdy rozpoczynał się światowy kryzys gospodarczy. 13 września za uncję złota płacono około 750 dolarów. Dwa dni później, czyli 15 września zbankrutował Lehman Brothers. Upadek jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie wywołał panikę na giełdach. Przyjmuje się, że tego dnia wybuchł najgorszy od 70 lat kryzys finansowy.
Inwestorzy szukając schronienia, rzucili się na złoto. 17 września kruszec kosztował już 860 dolarów. Tak rozpoczęła się wspinaczka, która trwała do połowy września 2011 roku. Wtedy uncja złota kosztowała już ponad 1800 dolarów.
Autor: msz/gry / Źródło: Wall Street Journall, tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com