Polska w ostatnich latach była postrzegana jako zielona wyspa, która suchą stopą przeszła przez kryzys finansowy w latach 2008-2009. Jednak międzynarodowy zespół ekspertów z think tanku Capital Economics podważa polskie dane. Według nich, błędne obliczenia wskaźnika inflacji sprawiły, że wzrost PKB w Polsce przez ostatnią dekadę były zawyżony - pisze "Financial Times".
- Trwała głęboka deflacji w Polsce, zwłaszcza w porównaniu z resztą Europy Środkowej, wydaje się być kwestią pomiaru, a nie znacznie słabszej wewnętrznej presji cenowej - mówi w rozmowie z brytyjskim dziennikiem William Jackson, starszy ekonomista rynków wschodzących w Capital Economics. - Do tego stopnia, że zaniżone dane dotyczące inflacji, sprawiły, że realny wzrost PKB może być zawyżony - dodaje.
Porównanie do sąsiadów
Polska inflacja mierzona wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) w ubiegłym roku wyniosła -1 proc. Dla porównania w Czechach, Węgrzech i Słowacji średnia ta wyniosła 0 proc. Także w pierwszym kwartale tego roku ceny towarów i usług konsumpcyjnych w Polsce spadły o 0,9 proc. rdr, wobec wzrostu 0,1 procent w wyżej wymienionych sąsiednich państwach.
Ta rozbieżność wystąpiła pomimo, że złoty spada o 8 proc. w stosunku do euro w ostatnich 12 miesiącach, co zdaniem ekspertów powinno wpłynąć na wzrost inflacji przez wyższe ceny importu.
Dlatego Jackson nie wierzy, że Polska może przeżywać tak głębokie zjawisko deflacji, kiedy jest ono całkowicie nieobecne wśród jej sąsiadów i w swoim badaniu odkrywa dwie anomalie, które mogą przyznać mu rację.
Zawyżony wzrost PKB?
Po pierwsze, w przypadku Czech, Węgier i Słowacji ich odczyty inflacji CPI są "prawie dokładnie takie same" jak te obliczane przez zharmonizowane wskaźniki cen konsumpcyjnych (HICP), czyli te, które są przygotowywane przez kraje członkowskie według ujednoliconej metodologii Unii Europejskiej. Tymczasem, w przypadku Polski, inflacja CPI różniła się od HICP o 0,3 proc. w 2015 roku i o 0,6 proc. w pierwszym kwartale tego roku - podaje "Financial Times".
Po drugie, wątpliwości budzą wahania cen brane pod uwagę do obliczeń inflacji. Jak choćby za czynności adwokackie i radcowskie, które wraz z początkiem 2016 roku po raz pierwszy od kilkunastu lat w sposób istotny zwiększyły się w Polsce, ale nie widać tego we wskaźniku HICP. Podobnie w przypadku, ważonych cen benzyny, które w HICP spadły z 5,8 procent do 3,6 procent w ostatnim roku. Ale udział (waga) benzyny w koszyku CPI w Polsce spadła jedynie z 5,5 do 5,1 procent.
Wątpliwości budzi również deflacja cen odzieży i obuwia. Występująca w Polsce od 2002 roku. Dlatego Capital Economics obliczył własny skorygowany wskaźnik polskich danych CPI, w oparciu o odczyty inflacji HICP oraz inflację cen odzieży, która występuje w innych krajach Europy Centralnej.
Według tych obliczeń, deflacja nad Wisłą w ostatnich latach była znacznie łagodniejsza, a teraz już się skończyła. Inflacja bazowa, czyli bez uwzględnienia cen za jedzenie i energię elektryczną, pozostała zbliżona do obecnej.
Capital Economics podkreśla, że błędny wskaźnik inflacji oznacza, że oficjalne dane o PKB w Polsce zostały zawyżone. - Polski wzrost PKB mógłby być około 0,2 punktu procentowego niższy rocznie w ciągu ostatniej dekady - mówi Jackson.
Wątpliwości Belki
Biorąc pod uwagę, że polski bank centralny zaczął również kwestionować dane o inflacji, jego zdaniem, może być to istotne dla przyszłej ścieżki polityki monetarnej.
Budżet na 2016 roku zakłada wzrost PKB o 3,8 proc. - My liczymy, że zostanie utrzymane 3,5 proc. 3,8 proc. jest bardziej ambitne. Według mnie nie ma wielkiej różnicy między 3,5 a 3,8 proc. Jeśli efekt stymulujący, płynący z wydatków socjalnych nastąpi, to być może 3,8 proc. jest do osiągnięcia - mówił na grudniowej konferencji prezes NBP Marek Belka.
Budżet skonstruowany jest przy założeniu inflacji na poziomie 1,7 proc. - Nie wydaje się to realistyczne, ale jest pytanie o strukturę planowanego wzrostu - dodał.
Bez cięć stóp?
Jeśli deflacja będzie niższa, oddali się widmo cięć stóp procentowych w najbliższych sześciu do dziewięciu miesięcy, czytamy w "Financial Times".
Zgadza się z tym ekonomista Peter Attard Montalto, którego zdaniem polskie dane o inflacji są wątpliwe. Wskazuje przy tym na podejrzanie dużą różnicę między wskaźnikiem CPI między Polską a Węgrami - pisze "Financial Times".
Egle Fredriksson, starsza doradczyni w East Capital, zarządzający aktywami na rynkach wschodzących choć przyznaje, że analiza Capital Economics jest "prawdopodobnie poprawna", to niemniej jednak, według niej istnieją uzasadnione powody, aby przypuszczać, że w Polsce występują słabsze tendencje wzrostowe cen w porównaniu do sąsiadów. Jak choćby w przypadku produktów rolnych, które spadają z powodu nadwyżek stworzonych przez rosyjskie embargo, wskazuje Fredriksson.
Sejm przyjął budżet na 2016 rok. Materiał "Faktów" TVN (30.01.2016):
Autor: mb / Źródło: Financial Times
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock