Jeśli chcesz pozostać przy kredycie frankowym, musisz złożyć wniosek. W przeciwnym wypadku kredyt zostanie automatycznie, z mocy ustawy, zamieniony na złotowy. Taki mechanizm jest rozważany w projektowanej tzw. ustawie frankowej, nad którą pracuje Kancelaria Prezydenta. Wkrótce jej projekt ma trafić do Sejmu.
Prace nad prezydenckim projektem ustawy frankowej koordynuje Przemysław Bryksa, zastępca dyrektora Biura ds. Narodowej Rady Rozwoju w Kancelarii Prezydenta. Jego zdaniem bankom powinno zależeć na rozwiązaniu problemu kredytów frankowych i zaproponowaniu wyjścia z obecnej sytuacji. Wskazuje, że jest to na tyle poważny problem, że może on zostać uregulowany powszechnie - poprzez obowiązek przewalutowania kredytu zapisany w ustawie.
- Rozważamy mechanizm zastosowany przy reformie OFE: jeżeli chcesz pozostać przy kredycie frankowym - to musisz złożyć w tej sprawie deklarację, w przeciwnym wypadku, z mocy ustawy, kredytobiorców obejmie restrukturyzacja - mówi.
Jak wyjaśnia, restrukturyzacja kredytów ma odbywać się na wniosek.
Wejście w życie
- Wychodzimy z założenia, że ta ingerencja jest konieczna dlatego, że kredyty odnoszone do walut obcych są, ukrywaną po części przez banki, tykającą bombą pod polskim systemem finansowym - podkreślał. Bankom powinno zależeć na tym, żeby w projekcie ustawy znalazły się takie uregulowania, by było możliwe rozłożenie konsekwencji finansowych w czasie - zaznacza.
Bryksa zgodził się ze stwierdzeniem prof. Witolda Modzelewskiego, że nie stać nas na grę na czas w sprawie ustawy frankowej. - To, że mamy do czynienia z szokiem rynkowym po decyzji Brytyjczyków, nie znaczy, że nie będzie innych szoków albo, że wcześniej nie mogło ich być. Brexit jeszcze bardziej powinien nas dopingować do podjęcia pilnych działań w sprawie tego ogromnego portfela kredytów walutowych - podkreśla.
Zapewnia, że wkrótce ustawą, przygotowaną przez Kancelarię Prezydenta, zajmą się posłowie.
- Ustawa będzie, jestem co do tego głęboko przekonany. W czasie niezbyt odległym od dzisiaj jej projekt zostanie złożony przez pana prezydenta w Sejmie - dodaje Przemysław Bryksa, jednocześnie przyznając, że "optymalnym rozwiązaniem byłoby, gdyby ustawa dotycząca frankowiczów mogła obowiązywać od 1 stycznia 2017 roku".
Rola NBP
Bryksa przyznał, że Kancelaria Prezydenta przed złożeniem projektu nie wyklucza konsultacji z Komisją Nadzoru Finansowego i Narodowym Bankiem Polskim. Zaznaczył jednak, że w tym momencie brak jest dialogu instytucjonalnego z KNF. Spotkania na temat konsekwencji finansowych odbywały się do tej pory wyłącznie z NBP.
- NBP z mocy prawa - czy chce, czy nie - w sytuacji ewentualnego drgania rynkowego czy związanego z kursami walutowymi, czy innego typu niestabilności, jest zobowiązany do reakcji = wyjaśnił przedstawiciel Kancelarii Prezydenta. - Bierzemy więc pod uwagę, że bank tak czy inaczej wystąpi jako stabilizator tego systemu - dodaje.
Jak tłumaczy, pojawiały się koncepcje zaangażowania NBP w ułatwienie bankom komercyjnym rozwiązania problemu pasywów walutowych, co byłoby dla nich trudne, w sytuacji gdyby w zmasowany sposób, w krótkim czasie musiały przewalutować kredyty na złote. - Jednak ten proces rozciągnie się w czasie - zapewnia.
Zwrot spreadów
Zdaniem Bryksy pewnym elementem projektu prezydenta będzie zwrot przez banki spreadów - czyli różnic w kursie zakupu i sprzedaży waluty kredytu.
- Pośród ekspertów i innych podmiotów, które były z nami w dialogu, poza oczywiście sektorem bankowym, jest zgoda co do tego, że spready są do zwrotu przez banki. Tutaj jest pełna zgoda, a po stronie banków pewnie nastąpiło antycypowanie tego efektu. Widziałbym więc tę opcję jako pewny element projektu - mówi. Pytany o pomysł zwrotu mieszkania w zamian za uwolnienie od kredytu, odpowiedział, że "koncepcja jest ciekawa w sytuacjach zupełnie skrajnych". - Ten mechanizm, według naszych ocen, nie powinien być masowo wykorzystywany - podkreśla Przemysław Bryksa. Jak dodaje, autorzy projektu "są bliscy konkluzji", jakie przepisy znajdą się w projekcie.
Kurs sprawiedliwy
Bryksa wyjaśnia, że kluczowe jest to, by po restrukturyzacji sytuacja kredytobiorców walutowych nie była korzystniejsza od sytuacji kredytobiorców złotowych, którzy zaciągali zobowiązania w tym samym czasie.
- Mechanizm "kursu sprawiedliwego" realizuje to założenie - nie faworyzuje frankowiczów, a jedynie doprowadza do wyrównania ich sytuacji z kredytobiorcami złotówkowymi i nie powoduje żadnych kosztów po stronie państwa - podkreśla.
"Kurs sprawiedliwy" to sposób na podział kosztów przewalutowania między bank a kredytobiorcę. Jest więc obliczany indywidualnie dla każdego kredytobiorcy i co do zasady wychodzi wyższy niż kurs zaciągnięcia kredytu. Nie będzie natomiast mechanicznego podziału kosztów przewalutowania, np. 30 proc. po stronie kredytobiorców, 70 proc. po stronie banków.
- To właśnie takie rozwiązanie wprowadzałoby nierówności między kredytobiorcami. Frankowicze dzięki zastosowaniu tego mechanizmu pozbędą się ryzyka kursowego. Oczywiście pozostanie ryzyko stopy procentowej, ale tak samo jak może wzrosnąć stopa procentowa w Polsce, może i w Szwajcarii - dodaje Bryksa.
Alternatywne wersje kursu sprawiedliwego zaprezentował także zespół ekspertów i zdaniem Bryksy, to prezydent podejmie ostateczną decyzję, która wersja zostanie zawarta w projekcie.
Kredyty walutowe
Według Bryksy, Kancelaria ma poważne opinie ekspertów, którzy zgadzają się z tezą, że trzeba "tę bombę rozbroić". Argumentuje, że sytuacji utrzymujących się wysokich kursów franka szwajcarskiego i innych walut, jeśli kurs ten wzrośnie radykalnie - do 5 zł, 5,50 zł i będzie się utrzymywał na takim poziomie, to istnieje bardzo poważne zagrożenie masowej niewypłacalności kredytobiorców.
- To spowoduje automatycznie możliwość braku płynności, a być może nawet radykalne zagrożenie dla takiego czy innego banku, który działa w Polsce, a tym samym dla całego sektora w naszym kraju. Chcąc tę bombę rozbroić, a jednocześnie chcąc udzielić pomocy kredytobiorcom, musimy spróbować zaproponować rozwiązanie, a im szybciej to zrobimy, tym lepiej - dodaje przedstawiciel Kancelarii Prezydenta.
Koszt projektu
Zapytany o koszty pomocy dla frankowiczów Bryksa podkreślił, że jedyne, co jest możliwie ściśle do wyliczenia, to koszt zwrotu spreadów. KNF ocenia koszt tej operacji na 15 mld zł – spready plus odsetki.
- Reszta jest nie do wyliczenia, choćby dlatego, że nikt nie jest w stanie wyliczyć, ilu ludzi odda klucz za uwolnienie od kredytu. Dlatego zgadzam się z tezą, że nie da się ostatecznie wyliczyć kosztów całego rozwiązania - mówi koordynator prac nad prezydenckim projektem tzw. ustawy frankowej.
Zobacz materiał "Faktów" TVN. Wynik referendum to zła wiadomość dla frankowiczów (24.06.2016):
Autor: mb//ms / Źródło: PAP