Polskiej walucie nie zaszkodziły obserwowane podczas poniedziałkowej sesji spadki na rynku akcyjnym. Na początku dnia złoty lekko się umacniał, by później powrócić bliżej punktów odniesienia z piątku - wskazują analitycy walutowi.
Około godz. 16.40 euro kosztowało 4,32 zł, dolar - 3,95 zł, frank szwajcarski - 3,98 zł, a funt - 4,80 zł.
Co mogło zaszkodzić?
Analityk DM mBanku Rafał Sadoch zwrócił uwagę, że polskiej walucie nie zaszkodziły obserwowane w trakcie poniedziałkowej sesji spadki na rynku akcyjnym, które miały miejsce mimo danych wskazujących na stabilizację dynamiki PKB w strefie euro i brak większego wpływu Brexitu na europejską gospodarkę. - Dodatkowo w październiku wzrosła inflacja w krajach eurolandu - dodał.
Sadoch przypomniał ponadto, że w poniedziałek opublikowano też wstępne dane na temat krajowej inflacji, które wskazały na stopniowe wychodzenie w deflacji.
- Zarówno w strefie euro, jak i w Polsce przyczyny wzrostu wskaźnika inflacji są podobne i stoi głównie za tym efekt niższej ubiegłorocznej bazy i mocnego spadku notowań ropy naftowej przed rokiem w związku z uwodnieniem Iranu z sankcji nałożonych przez kraje zachodu. W efekcie tego przed końcem roku polska gospodarka powinna wyjść z deflacji CPI. W przypadku bazowej potrwa to jednak nieco dłużej - ocenił.
Wpływ innych rynków
Analityk wskazał, że 1 listopada notowania złotego pozostawać będą pod wpływem wyników posiedzenia Banku Japonii oraz możliwych nowych sondaży z USA.
- W jednym jak i w drugim przypadku ryzyka są niekorzystne dla polskiej waluty. Utrzymanie status quo w polityce monetarnej prowadzonej przez BoJ może rozczarować część rynku, co będzie stwarzać presję na ceny bardziej ryzykownych aktywów. Dodatkowo wzrosła niepewność przed wyborami w USA po tym, jak FBI wznowiła śledztwa przeciwko Hillary Clinton. Jeśli sondaże zaczną wskazywać na spadającą przewagę kandydatki demokratów nad Donaldem Trumpem, awersja do ryzyka może się nasilić. Z perspektywie do końca tygodnia spodziewamy się, że notowania EURPLN testować będą poziom 4,34-4,35 - ocenił.
Niska aktywność
Z kolei Konrad Ryczko z DM BOŚ zwraca uwagę, że poniedziałkową sesję cechowała niska aktywność ze strony rodzimych inwestorów z uwagi na wtorek, czyli dzień wolny od handlu. - Duża część graczy zrobiła sobie "długi weekend" - podkreślił.
Analityk dodał, że inwestorzy czekają na zbliżające się posiedzenie FED-u, podczas którego - choć nie oczekuje się zmiany stóp - to niezwykle uważnie obserwowane będą zmiany w nastawieniu Janet Yellen, które rozpatrywane będą przez pryzmat grudniowej podwyżki.
Autor: gry / Źródło: PAP